Retencja – między wodą, a życiem

Susza nie jest już tylko słowem z raportów klimatycznych. W Polsce widać ją w studniach, w korytach rzek, na polach i w rozmowach ludzi. Widać ją także w oczach tych, którzy wiedzą, że bez wody nie ma przyszłości. Dlatego każda dyskusja o jej zatrzymaniu, choćby kropli, jest dziś rozmową o przetrwaniu. I właśnie temu poświęcono tegoroczne AquaForum 2025, zorganizowane przez Jurajską Izbę Gospodarczą i gminę Wielka Wieś pod patronatem Marszałka Województwa Małopolskiego.
W sali, gdzie zasiadła młodzież, samorządowcy i eksperci, udało się zachować coś więcej niż tylko naukowy porządek obrad. Właśnie tam, pomiędzy tabelami, danymi i fotografiami z wyschniętych koryt, toczyła się rozmowa, w której ścierały się różne poglądy, ale łączyła wspólna troska. Bo woda w Małopolsce stała się tematem nie tyle technicznym, co emocjonalnym.

Dużo konkretów przyniosło wystąpienie Piotra Chmielarczyka, kierownika Urzędu Gminy Wielka Wieś, który od lat prowadzi jeden z najciekawszych w Polsce programów mikroretencji. Mówił prostym językiem o tym, jak z pozornie drobnych działań może powstać system odporności na suszę. W gminie, gdzie woda potrafi zarówno wyschnąć, jak i zalać sąsiada, mieszkańcy uczą się, że rozwiązania techniczne nie wystarczą, jeśli nie towarzyszy im zmiana myślenia. Ogród deszczowy przy szkole, beczka pod rynną, zbiornik przy domu – to nie tylko inwestycje, ale znak odpowiedzialności. Od 2020 roku gmina prowadzi program dotacji „Złap Deszcz”, który zachęca mieszkańców do zatrzymywania wody opadowej. Efekty? Prawie sto dotacji i ponad czterysta użyczonych zbiorników, każdy o pojemności od trzystu do sześciuset litrów. Koszt programu nie przekroczył czterystu tysięcy złotych, a jego znaczenie wymyka się finansowym tabelom. Woda, która wcześniej znikała w kanalizacji, dziś wraca do ogrodów i ziemi. „Nic tak nie motywuje jak dotacja, ale to, co najważniejsze, to świadomość, że to działa” – mówił kierownik Chmielarczyk. Słuchali go uczniowie, przedstawiciele innych gmin i eksperci z uczelni. I może właśnie to było najważniejsze, że słuchali siebie nawzajem. Warto dodać, że wójt gminy Wielka Wieś, otrzymał podczas forum wyróżnienie za konsekwentne prowadzenie działań na rzecz adaptacji do zmian klimatu i rozwój lokalnych programów retencji. To uznanie było nie tylko symbolem skuteczności samorządu, ale i potwierdzeniem, że systemowe myślenie o wodzie zaczyna się właśnie w gminach, które nie boją się wprowadzać praktycznych rozwiązań.

W dyskusji pojawiały się też głosy odmienne. Kiedy jeden z uczestników wspomniał o bezsensownych stopniach wodnych na Wiśle, które utrzymują jedynie sztuczny poziom rzeki, a nie rozwiązują problemu suszy, inni przypominali o ich znaczeniu dla żeglugi i transportu. Padło zdanie: „W Krakowie woda nie wysycha, bo ją trzymamy. Ale w górach i na wsi już jej brakuje”. Tego rodzaju wymiana zdań nie była sporem, raczej próbą zobaczenia całego obrazu. W kolejnych wystąpieniach mówiono o błędach w projektowaniu dużych zbiorników retencyjnych, o katastrofach w Stroniu Śląskim, o betonowych rzekach i potrzebie renaturyzacji. Ale także o nauce i technologii: o automatycznych zastawkach w systemach leśnych, o sztucznej inteligencji wspierającej zarządzanie wodą w rowach melioracyjnych, o danych udostępnionych przez Lasy Państwowe i badaniach prowadzonych w Ojcowskim Parku Narodowym. Wystąpienia ekspertów tworzyły mozaikę od inżynierii po refleksję o naturze.

Na szczególne uznanie zasłużył fakt, że wśród uczestników byli uczniowie. To nie był przypadek. Organizator Andrzej Bukowczan zadbał, by w debacie o wodzie obecne były także młode głosy. Bo to oni będą żyć w świecie, w którym każde opóźnienie w adaptacji do zmian klimatu może okazać się kosztowne. Patrząc na skupione twarze młodzieży, można było mieć nadzieję, że te lekcje zostaną w nich na długo, może dłużej niż niejedna kampania informacyjna. Na zakończenie konferencji padło kilka zdań, które warto zapamiętać: że lasy są największym rezerwuarem retencji, że wycinanie drzew to nie tylko strata krajobrazu, ale i utrata naturalnego magazynu wody, że woda to nie wróg, lecz partner w cyklu życia, że nie wystarczy ją ujarzmić, trzeba się z nią porozumieć. AquaForum 2025 pokazało, że nawet w czasach napięć i różnic można rozmawiać mądrze o tym, co wspólne. A jeśli woda jest źródłem życia, to takie spotkania są próbą przywracania tej świadomości ludziom. Bo tylko wtedy, gdy zatrzymamy wodę i uwagę, mamy szansę zatrzymać coś znacznie cenniejszego – równowagę.

Na koniec warto dodać słowo wdzięczności. Podczas konferencji kilkukrotnie przywołano przykład Wielkowiejskiego Targu, miejsca, gdzie przez ostatnie lata odbywały się warsztaty ekologiczne, spotkania z dziećmi i zajęcia z wiedzy o przyrodzie organizowane przez Stowarzyszenie Homini Et Terrae. To właśnie tam, w przestrzeni codziennych spotkań, kształtuje się wrażliwość, z której wyrastają takie inicjatywy jak AquaForum. Bo edukacja ekologiczna zaczyna się nie w sali konferencyjnej, lecz pod chmurką, przy wspólnym stole, gdzie woda wciąż ma znaczenie. Trudno nie czekać na kolejne forum z ciekawością. Bo jeśli woda potrafi łączyć rzeki, może też połączyć ludzi. A wtedy nawet najmniejsza kropla ma sens.
Tekst, Janusz Bończak, fot. autor