Henry S. Salt “„Prawa zwierząt a postęp społeczny”. Recenzja książki – prof. Joanna Hańderek

Spread the love

Ekofeminizm brzmi dziwnie? Sentienci to karkołomne pojęcie? Treblinka dla zwierząt jest obraźliwym określeniem? Strajk klimatyczny przesadą? Obrońcom wycinanych lasów w głowie się poprzewracało? Wiek XX wymyślił ekoetyki i dał nam ruch wyzwolenia zwierząt? W XXI wieku rozumiemy, co jest ważne dla świata? Nim popadniemy w zachwyt nad naszym postępowym sposobem myślenia dobrze sobie uświadomić tych, którzy pozwoli nam na dzisiejsze myślenie i utorowali nam drogę do współczesnej wrażliwości. Każdy wynalazek, każda innowacja i każdy nowy ruch społeczny, sposób życia, poglądy potrzebują kulturowego środowiska. To nie jest tak, że pewnego dnia ludzie budzą się w renesansie i sobie myślą „o jak dobrze, już po średniowieczu, możemy zacząć uprawiać naukę w oderwaniu od teologii”. To nie jest tak, że w 2001 roku, w styczniu obudziliśmy się wszyscy i do nas dotarło „o jak super zaczął się XXI wiek, to możemy realizować nowe postulaty etyczne, progresywne idee”. Niektóre koncepcje pojawiają się w kulturze dużo, dużo wcześniej, stają się tkanką kulturowego myślenia, najpierw niezauważalną, marginalną, czy nieobecną w głównych trendach społecznego postrzegania świata, aż nadejdzie moment, w którym staną się oczywistością, czy podstawą rewolucji.

Istnieją takie książki, które sprawiają, że stajemy się inni. Są takie, które uświadamiają nam, że nie jesteśmy sami. Są i takie, które mogą nas mocno poturbować. Istnieją też poglądy, które bardzo długo krążą po obrzeżach kulturowego świata, brane pod uwagę przez nielicznych, dostrzegane przez paru ludzi, by w pewnym momencie stać się oczywistymi i fundamentalnymi. W przypadku książki Henry S. Salta „Prawa zwierząt a postęp społeczny” wszystkie te cechy się spełniają.

Wiek XX to wiek dekonstrukcji, rewolucji kulturowej i zmian paradygmatu myślenia. Wiek XX nie wydarzył by się jednak z całym rewolucyjnym potencjałem, z całą siłą zmiany, gdyby nie XIX wieczni ludzie, którzy jak robotnicy w fabryce, pracownicy najcięższych i najmniej wdzięcznych robót, dokonali za nas żmudnej pracy zmiany paradygmatów i wzorców myślenia.

W 1891 roku została założona Humanitarian League, a jej sekretarzem został reformator całym sercem Henry  Stephens Salt. To jest właśnie nasz fundament, serce zmian wegetariańskiej i wegańskiej świadomości. W swojej książce/manifeście z 1892 roku pisze o prawach zwierząt jako logicznej konsekwencji praw człowieka, o wiecznych torturach i nieustannej hańbie człowieka niszczącego życie zwierząt pozaludzkich, o równości istnienia, o szacunku jakie powinniśmy mieć dla wszystkich istot żyjących, o niemoralności spożywania mięsa, o nieetyczności wykorzystywania zwierząt pozaludzkich do naszych celów.

Henry S. Salt nie był ani prowokatorem, ani rewolucjonistom. Miał charakter nauczyciela/reformatora. Przede wszystkim Salt uświadamiał nam, że istnieje powinowactwo między zwierzęciem ludzkim i pozaludzkim, że nie da się tak łatwo usprawiedliwić naszej obojętności na krzywdę zwierzęcia czy naszego torturowania i zabijania zwierząt dla naszych potrzeb. Prosty przykład z książki Salta: ubranie. Co oczywiste człowiek jest istotą, która musi się ubrać, inaczej nasze ciało nie poradzi sobie z warunkami panującymi na terenie w którym przyszło nam żyć. Moda jednak stwarza wymagania przystosowania się nie do wymogów środowiska przyrodniczego a środowiska kulturowego: trzeba być modnym. Takie nastawienie wymaga zatem by nasze ubranie spełniało odpowiednie kategorie kulturowych wymagań. Potrzebujemy ciepłego okrycia wierzchniego, ale nie potrzebujemy płaszcza obszytego futrem z norek, czy kołnierza zrobionego z futra lisa. Tak samo jak nie potrzebujemy kapelusika z piórkami ptaszka. To wszystko jest kulturową fanaberią. A jednak, jak zauważa Salt modnie ubrani ludzie stają się przyczyną cierpienia zwierząt i rzezi jaka się na nich dokonuje, byśmy mieli nasze wymarzone futerko.

Gdy w XX wieku akcja PETA zaczęła ukazywać ten absurd i walczyć z przemysłem futrzarskim poprze zestawienie nagich modelek i cierpiących zwierząt, wielu oburzyło się nagością. Hasło „wolę być naga niż ubrana w futro, skórę, wełnę” oburza nawet i dziś. Akcja PETA nie jest jednak pionierska, w działaniach Salta i w jego książkach wyraźnie daje się odczytać ten sam głos. Salt nie miał jednak na okładce swojej książki rozebranej ani Joanny Krupy, ani Pameli Anderson. Co jednak sprawiło, że takie kobiety jak Alice Silvereston, Pink czy Eva Mendes postanowiły dać się sfotografować nago z napisem „wolę być naga niż obrana w futro”? Co sprawia, że coraz więcej z nas na całym świecie nie jada produktów odzwierzęcych i nie używa towarów wytworzonych krzywdą zwierzęcia? Nasza świadomość budowana jest w kulturze od dawna. I Salt jest jednym z konstruktorów XX wiecznych rewolucji oraz XXI wiecznych przemian. Nie zrozumiemy dlaczego ludzie na całym świecie potrafią poświęcić całe swoje życie by ratować zwierzęta jeżeli nie uświadomimy sobie zmian jakie zachodzą w kulturze.

Z drugiej strony czytając książkę „Prawa zwierząt a postęp społeczny” można się załamać. Wiedząc, że książka ta została wydana w XIX stuleciu, wiedząc, że już wtedy naukowcy ukazywali nam dane, a działaczki i działacze ukazywali alternatywny sposób myślenia i bycia w świecie, można poczuć się strasznie, że doprowadziliśmy do tak globalnego kryzysu i uruchomiliśmy na taką skalę ocieplenie klimatu i wielkie wymieranie. Wiedzieliśmy od dawna, znaliśmy brzemię naszych postępowań bardzo wcześnie, ale nie reagowaliśmy. Niestety nasza wina w tym względzie jest porażająca. Słowa Salta to nasz wyrzut sumienia. Było nam po prostu wygodniej żyć i udawać, że nic się nie dzieje. W XX wieku rozwinęła się kultura konsumpcyjna, wtłaczająca nam do głów, że jesteśmy warci kolejnych luksusowych towarów, jak choćby kosmetyki testowane na zwierzętach. Konsumpcjonizm zrobił nas ślepymi i niewrażliwymi wobec konsekwencji naszego postępowania. Prosty przykład papierosy.

Po co palimy? Po nic. Papierosy jakbyśmy nie starali się wytłumaczyć ich moc jednoczenia przy kawie, towarzyskie relacje, czy relaks w stresującej pracy, niczemu nie służą. Wszystko zaczyna się i kończy w naszej głowie. My jednak lubimy sobie zapalić, nawet gdy nie jest to już takie modne. Jak nie tradycyjny papierosek to elektroniczny. Tymczasem wszystkie papierosy testowane są na zwierzętach. Po co? Też po nic. Przecież wiemy od dawna, że substancje chemiczne dodawane do papierosów uzależniają, że wywołują raka, znamy już bardzo dobrze negatywne działanie nikotyny, dymu, substancji smolistych. Więc po co robić testy na psach? Po co zmuszać zwierzęta w laboratorium do inhalacji trującymi substancjami? Po nic. I co gorsza pokazał nam to już Henry Salt pisząc o wiwisekcji. Już ten Autor z dziewiętnastowiecznej rzeczywistości uświadamia nam, że wiwisekcja nic nam nie daje, a powoduje jedynie cierpienie zwierząt. Jaki jest argument Salta? Przecież organizm zwierzęcia nie zawsze reaguje tak samo jak organizm człowieka, dlatego lepiej by było przeprowadzić eksperymenty na samym człowieku. Salt wskazuje też, że takie eksperymenty nielegalnie się dokonuje, tylko wolimy o tym milczeć. Ten argument niekompatybilności i nie pełnej zgodności wyników eksperymentów przeprowadzonych na zwierzętach wobec danych z badań prowadzonych na ludziach powtórzył w latach siedemdziesiątych Peter Singer, a w XXI wieku Sue Donaldson i Will Kymlicka. Wiemy jednak od XIX stulecia, że eksperymenty na zwierzętach są bezsensowne, a każdy lek i tak musi przejść testy nas samych ludziach.

To boli, że nic nie robimy z tą wiedzą. Produktów testowanych na zwierzętach przybywa chociaż Unia Europejska zakazała prowadzenia doświadczeń w celach czysto konsumpcyjnych i komercyjnych, te nadal są prowadzone. Salt podpowiada nam też bardzo proste rozwiązanie, takie, które tu i teraz każdy i każda z nas może zastosować: to nie pij mleka, nie pal papierosów, nie kupuj skurzanych kurtek. Nie będzie klientów, skończy się zapotrzebowanie na produkcję pełną cierpienia i śmierci niewinnych istot żyjących. Jest to też o tyle proste, że większości produktów nie potrzebujemy. Po co nam bowiem papierosy? Po nic. Po co nam skórzana tapicerka w samochodzie? Też po nic, można mieć przecież inną, też ładną, też użyteczną. Po co nam skórzana torebka? Na pokaz, ale ta zrobiona z innych materiałów na przykład płócienna, może okazać się równie ładna i do tego dużo lżejsza. Więc bardzo łatwo przyszłoby nam zrezygnowanie z wielu produktów. Pokazał nam to już Salt w 1892 roku. A my co? Jest 2021 i nadal nic. Przerażające prawda? Przerażające, że możemy tak długo pozostawać głusi i ślepi nawet kosztem naszego zdrowia czy kosztem życia i cierpienia innych istot żyjących i cierpiących.

Takie stare książki jak „prawa zwierząt a postęp społeczny” są bardzo ważne. One tak naprawdę nigdy się nie starzeją. Mówią, krzyczą, tłumaczą cały czas. Takie teksty uświadamiają nam również ile jeszcze mamy do zrobienia: żeby pewne idee rozeszły się po świecie, dotarły do nas, zaczęły wreszcie, realnie na nas oddziaływać. Warto jest mieć świadomość naszych kulturowych wzorców, paradygmatów formatujących nasze myślenie i bycie w świecie. Dobrze jest znać historię własnej jak i obcych kultur, wówczas lepiej nam dostrzec problemy, zaniedbania, lepiej też przychodzi nam zrozumienie samych siebie.  Co najważniejsze jednak, Salt uświadamia nam, że dbanie o dobrostan zwierząt, walka o prawa zwierząt jest czymś naturalnym. Każdy i każda z nas upominając się o inne zwierzęta, te pozaludzkie, o innych sentientów nie robi nic nowego czy niezwykłego. Jesteśmy jednością. Ta jedność jest w nas. Poczucie solidarności ma swoje źródła w jedności człowieka ze światem. Salt i jego „prawa zwierząt a postęp społeczny” bardzo wyraźnie to uzmysławia.

Początki kultury Zachodniej naznaczone są brutalnością. Dla Arystotelesa, wielkiego filozofa Cnoty, Wartości i opowieści o Człowieczeństwie, zabicie niewolnika czy zwierzęcia było normą. Niewolnik nie miał duszy, zwierzę było rzeczą przez całe stulecia, tak samo jak kobiety były sprowadzone do roli domowego sprzętu. Od zawsze jednak rozwijał się sprzeciw wobec tego typu myślenia. Epikur zapraszał wszystkich do swojej filozofii i nie widział żadnej różnicy w mądrej kobiecie czy mężczyźnie, osobie wolnej czy niewolniku. Gdy przyjrzeć się uważniej poprzez dzieje filozofii płynął do nas głosy sprzeciwu wobec nierównego traktowania ludzi i zwierząt pozaludzkich. Nie każdy też myśliciel traktuje człowieka jako istotę wykraczającą poza świat zwierzęcy. Wedle Salta – i to jego najpiękniejszy argument – prawa człowieka wyrastają z solidarności z innymi ludźmi. Ta solidarność, to poczucie wspólnoty łatwo daje się jednak rozszerzyć na wspólnotę wszystkich ludzi, nie tylko tych o białym kolorze skóry i Europejskim pochodzeniu, daje się też rozszerzyć na zwierzęta. Wedle Salta to jeden ruch. I ma on racje, historia nam pokazuje, w jaki sposób rozszerzają się kręgi naszej odpowiedzialności, miłości, zrozumienia i poczucia jedności. Ma rację Salt uświadamiając nam, że prawa człowieka mają swoją siłę oddziaływania na nas, nasze postawy, naszą wrażliwość. Gdy raz otworzymy się na argumenty równościowe wówczas o wiele łatwiej nam zaakceptować równość i jedność z innymi istotami, tymi pozaludzkimi tak samo.

Henry Salt zaczął coś co trwa do dzisiaj, co wyrasta z naszej tradycji budowania idei inkluzyjnych i równościowych. To ruch, który obecnie rozwija się w Manifest Wegański, w życie zgodne ze światem, z wszystkimi istotami czującymi i będącymi razem z nami współobywatelkami i współobywatelami na tym świecie. W końcu wszyscy jesteśmy dziećmi tej samej Matki Gai, wszyscy zbudowani jesteśmy z tego samego kodu życia: białka. Pogodzenie się ze sobą to również droga do pogodzenia się z innymi istotami żyjącymi. Czasami tylko trzeba posłuchać starych mistrzów.
Tekst dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ, fot.. Janusz Bończak

Dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ .

dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ,  wykładowczyni w Instytucie Filozofii UJ. Zajmuje się filozofią kultury i filozofią współczesności. Od 2013 roku organizuje cykl wykładów i spotkań poświęconych różnym formom dyskryminacji społecznych „Kultura wykluczenia?”. Współredaktorka kwartalnika popularnonaukowego „Racje”, członkini Towarzystwa Humanistycznego, Akademickiego Stowarzyszenia przeciwko Myślistwu Rekreacyjnemu, Kongresu Świeckości, członkini rady głównej Kongresu Kobiet. Z kotką na kolanach pisze filozoficznego bloga https://handerekjoanna.wordpress.com