Otwórz oczy – już czas.

Spread the love
Autorstwa Rembrandt – Mauritshuis online catalogue., Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=64281722

Siedmiu mężczyzn wpatrzonych w jeden punkt, głowa przy głowie, skupione spojrzenia, pochłonięci całkowicie zdobywaną wiedzą. Wspólnota nauki. Naprzeciwko nich stoi skoncentrowany na swym rzemiośle profesor, niczym zbawiciel, dzierży wiedzę, którą tamci pożądają. Sława profesora Tulpa przywiodła zafascynowanych studentów i innych medyków, by obejrzeć sekcję dokonaną ręką mistrza. Profesor Tulp fachowo rozciął już rękę i pokazuje ścięgna. To dopiero początek, więc cisza jest pełna oczekiwania – przed rządnymi wiedzy jest jeszcze bardzo wiele do odsłonięcia.

Tak się tworzy nauka – w skupieniu, w fascynacji, w podążaniu za prawdą. Siedmiu mężczyzn na obrazie Rembrandta to jak stado czarnych wron obsiadłych drzewo, obserwujących każdy ruch z nabożnym skupieniem. Blade twarze i białe kryzy jarzą się na tle ciemności, jakie spowijają otaczający ich świat. Chcą dowiedzieć się jednego: jak zbudowane jest ludzkie ciało. Profesor Tulp prowadzi ich z każdym cięciem skalpela w głąb, wydzierając życiu kolejne tajemnice. Ciało jak maszyna – dobrze funkcjonujący mechanizm trzeba poznać, żeby potem móc go naprawić. Zadanie najważniejsze. Wiedza jest potęgą.

Mężczyźni otaczający profesora Tulpa mają tego świadomość. Rembrandt ukazuje misterium nauki, jej najgłębszy wyraz. W „Lekcji anatomii doktora Tulpa” realizuje się kartezjańska zasada rozumienia ciała jako mechanizmu i poznania jako obiektywnego badania, które wymaga od nas pełnego skupienia i poświęcenia. Co jednak widzimy na obrazie Rembrandta? Sam mistrz na pierwszym planie umieścił trupa. Sine ciało kontrastuje z rumieńcami, jakie w podnieceniu wystąpiły na bladych twarzach zafascynowanych anatomią ludzi. Obserwujący lekcję stoją pochyleni nad zwłokami, które niemalże świecą, przyciągając uwagę.

To ciało ma centralny charakter. Znajdując się na dole obrazu, tworzy niezwykłą kompozycję: tak jakby wszystko zostało rozjaśnione od zwłok leżących na sekcyjnym stole. Dookoła ciemność, pośrodku mężczyźni w czarnych pelerynach, a na dole obrazu – kontrastujący bladością trup.

Dziecko prowadzi się do muzeum, edukacja wymaga, by poznać elementarz kulturowych filarów. Muzeum, tak samo jak albumy ze sztuką, to jedna z obowiązkowych pozycji. Co jednak widzimy na klasycznych obrazach? „Polowanie na jelenie” Jana Brueghela Starszego, „Polowanie na dzika” Diego Velázqueza, tak samo jak wiele innych scen porwań, gwałtów czy wojny, estetyzuje przemoc, normalizuje jej istnienie w świecie kultury. Dziecko uczy się przemocy jako tego, co piękne! Ważniejszy jest kunszt artysty, a nie to, co zostało ukazane. Banalizacja zła, gdy zostaje ono umieszczone w ramach piękna i klasycznego dzieła.

W „Lekcji anatomii doktora Tulpa” centralnym, przykuwającym wzrok elementem – jest nagie ciało, poddawane sekcji. To zwłoki Adriaana Arisza oglądamy od 1632 roku, podziwiając dzieło Rembrandta – mistrza półcieni, kontrastów i gry światła. Na obrazach Rembrandta zawsze jest jakaś tajemnica, która przyciąga i nie pozwala odejść, w ciemnościach zawsze coś niepokoi i pobudza wyobraźnię. W tym jednak konkretnym obrazie nie mamy tajemnicy, a pokazaną wprost przemoc. Adriaan Arisz był przestępcą – ukradł płaszcz, a że była to jego kolejna kradzież, dlatego wykonano na nim wyrok śmierci. Nikt nie spytał skazańca, czy chce oddać swoje ciało dla nauki. Taka była procedura: skazańców nikt nie pytał – tak samo jak osoby w kryzysie bezdomności. Uznawano, że są ludzie bez praw, a ich ciała mogą stać się obiektem. Publiczna śmierć, egzekucja, a potem wydanie nauce nagości ciała. Uprzedmiotowienie. Z ciałem człowieka, który został pozbawiony człowieczeństwa, można zrobić wszystko – on sam już za życia był nie do końca człowiekiem.

Grafika autorstwa Elżbiety Bińczyk-Hańderek

Nikt się nie spytał skazańca, czy chce oddać swoje ciało dla nauki. Taka była procedura: skazańców nikt nie pytał, tak samo jak osoby w kryzysie bezdomności. Uznawano, że są ludzie bez praw, a ich ciała mogą stać się obiektem. Publiczna śmierć, egzekucja, a potem wydanie nauce nagości ciała. Uprzedmiotowienie.
Z ciałem człowieka, który został pozbawiony człowieczeństwa, można było zrobić wszystko. On sam już za życia był nie do końca człowiekiem. To dotyczyło całych grup społecznych. Klasizm, rasizm i seksizm tym właśnie się charakteryzował, że pozwalał na mordowanie, torturowanie, gwałt — normalizując przemoc, nawet po śmierci zawłaszczając ciało.
Klasizm, rasizm i seksizm niósł w sobie zezwierzęcenie – najniższe stadium. Dla zwierząt była kusza, pałka, nóż – zwierzę miało służyć. Przedmiot nie ma praw.

Za nami trzeci Międzynarodowy Dzień Przeciwko Wykorzystywaniu Zwierząt w Laboratoriach. Na całym świecie ciągle dokonuje się eksperymentów medycznych, gdzie zwierzęta są torturowane w imię nauki. Wiele z tych eksperymentów nie tylko przeraża swym okrucieństwem, ale również całkowitą bezsensownością.
Mały Britches był torturowany od samego urodzenia. Lekarze zaszyli mu oczy i trzymali w izolacji. Oderwany od matki, przerażony niemowlak pozostawał w osamotnieniu, ciemnościach, z przywiązaną do głowy maszyną emitującą hałasy. Jak się okazało, lekarze woleli znęcać się nad małym makakiem, niż jeździć do rodzin z dziećmi, które we wczesnym dzieciństwie straciły wzrok.

Tortury na bezbronnym makaku miały pokazać, jak człowiek reaguje na utratę widzenia. Jak widać — łatwiej skatować małpę, niż ruszyć się z wygodnego laboratorium, dotrzeć do rodzin z niewidzącymi dziećmi, uzyskać zgodę na badania rodziców, a potem pracować z maluchami. Małpią mamę nikt nie pytał o jej dziecko, a noworodek makaka nikogo nie wzruszył.

To nasza wyuczona obojętność. Widzimy krzywdę tylko tam, gdzie wychowanie nam na to pozwala. Podczas wychowania jesteśmy programowani, żeby pewnych rzeczy i problemów nie widzieć. Oglądając obraz Rembrandta, nie widzimy krzywdy człowieka skazanego za kradzież płaszcza, któremu nikt nie dał szans na bycie osobą. Tak samo jedząc mięso, nie uczymy się widzieć na talerzu trupa zamordowanego zwierzęcia; pijąc mleko, nie zastanawiamy się, co stało się z cielęciem i jego matką; sięgając po kosmetyki testowane na zwierzętach, nie zastanawiamy się, co to dokładnie znaczy.

Współczesna nauka nadal posuwa się do okrucieństwa. Wiele procedur i badań można by było zatrzymać, wiele zwierząt mogłoby zostać uwolnionych z klatek, można by oszczędzić im tortur, gdyby tylko naukowcy i naukowczynie zechcieli ze sobą współpracować, byli zainteresowani prowadzeniem wspólnych badań, a nie ponawiali to, co już zostało zrobione przez innych.
W XXI wieku wiele badań można przeprowadzić na sztucznych organach i tkankach hodowanych w laboratoriach. Wiele badań można też przeprowadzić w symulacjach komputerowych. Wyuczona obojętność nie pozwala jednak wielu osobom dostrzec w zwierzęciu podmiotu – istoty czującej, posiadającej takie same prawa i te same potrzeby jak ludzie. W kulturowym kokonie przesądów i uprzedzeń wolimy, w wyścigu konkurencyjnego świata, znęcać się nad zwierzętami, bo tak jest… łatwiej.
Człowiek już raz wygrał ewolucyjną drogę do dominacji gatunkowej – kooperując. Bez współpracy nagi i słaby ssak, jakim jesteśmy, nie zdołałby przetrwać. Wraz z rozwojem kultury i technologicznych form cywilizacji postawiliśmy jednak na konkurencyjność i samotny wyścig po sławę. Wypracowaliśmy mechanizmy kulturowe warunkujące nas do obojętności na krzywdę. Sztuka – tak stawiana na piedestale jako forma wyrafinowania naszej działalności – pełna jest obrazów przemocy, normalizujących zabijanie, polowanie, gwałt czy uprzedmiotowienie.
Od dziecka uczymy się, że zwierzę jest tylko rzeczą. Już przy śniadaniu dziecko usłyszy o „szyneczce”, wychodząc do szkoły zostanie ubrane w dobre buty ze „zdrową” podeszwą skórzaną, na lekcji dowie się, że obraz „Polowanie na dziki” lub „Lekcja anatomii doktora Tulpa” to dziedzictwo kulturowe ludzkości, a gdy wróci do domu, będzie uczone, że ma umyć ręce i posprzątać po sobie. Przy każdej z tych czynności dziecko będzie wdrażane w świat, gdzie używa się ciał zwierząt jak rzeczy, gdzie przemoc jest normą.
Wyuczona obojętność to cała droga kulturowego nie-widzenia i nie-zastanawiania się, skąd dane produkty pochodzą i czyją krzywdą zostały wytworzone. To również przyzwyczajenie, że są obiekty, które mają nam służyć. Ci ludzie, którzy zostali pozbawieni człowieczeństwa, i zwierzęta zostają zepchnięci w sferę obiektu. Urzeczowienie zabija.
Mamy jednak XXI wiek, coraz więcej świadomości i coraz więcej możliwości, by działać inaczej. Wyuczona obojętność staje się naszą ogromną przeszkodą i winą, dlatego czas otworzyć oczy. Kooperacja, współpraca i empatia są w nas – wystarczy tylko otworzyć oczy i dostrzec to, co przed naszymi oczyma: trwanie cierpienia innych bardzo często zależy od nas.

Dlatego otwórz oczy – już czas.

Tekst, prof. Joanna Hańderek