“Etyczne potępienie myślistwa”. Red. Dorota Probucka.Wyd. Universitas 2020

Spread the love
Aleksandra Marczuk – z zawodu redaktorka, od kilkunastu lat z niezmienną przyjemnością wykonująca swoją pracę. Wiele lat temu zafascynowały ją ptaki, a z czasem wszystkie zwierzęta. Wolny czas stara się poświęcać pracy dla nich.

Ludzka pomysłowość w dręczeniu zwierząt nie zna granic. Czymś naturalnym stało się przymuszanie ich do życia niewolniczego i skazywanie na zadowalanie człowieka oraz zaspokajanie jego potrzeby zabijania. Cel ten – w zależności od czasów, miejsca na ziemi i tzw. tradycji – niemal zawsze osiągano barbarzyńskimi metodami.

Zbiór esejów pod redakcją prof. Doroty Probuckiej to książka kłopotliwa. Zadaje bowiem podstawowe pytanie o stosunek człowieka – ściślej zaś pewnych grup społecznych – do natury, a dokładnie dziko żyjących zwierząt. Pokazuje, że współczesne myślistwo sportowe, hobbystyczne czy rekreacyjne – jak jest nazywane przez autorów pracy – niewynikające w żadnej mierze z biologicznej potrzeby przetrwania człowieka, jest złem, zwyrodnieniem i należy je jednogłośnie potępić. Unaocznia, że szczególny rodzaj mechanizmu obronnego nie pozwala nam dostrzec faktu, że polowania, z całą ich okrutną złożonością – poszukiwaniem zwierzęcia, stawianiem zasadzek i pogonią za nim – są dla myśliwych przyjemnością. A jeśli nie dzieje się tak od razu, stają się nią na pewnym etapie tego procederu. Czy z moralnego i etycznego punktu widzenia możemy w ogóle zabijać, także zwierzęta, dla czerpania z tego przyjemności? Czy działania myśliwych można w jakikolwiek sposób wytłumaczyć? Lektura Etycznego potępienia myślistwa daje na te pytania, a także wiele innych związanych z tematem, klarowną i jednoznaczną odpowiedź: takie działania powinny być potępiane, powinny być powodem do poczucia winy i wstydu.

To zbiór wstrząsający, ukazujący istnienie okrucieństwa i jego systemową akceptację. Autorzy osiągają ten cel przy pomocy niezwykle trafnie zaprezentowanych wywodów, czasem wręcz niepokojąco humorystycznych.

Praca ukazuje temat bardzo szeroko. Okazuje się, że zagadnienie myślistwa rekreacyjnego nie tylko staje się punktem wyjścia analizy stosunku człowieka do zwierzęcia i odstrzału zwierząt, ale także obrazuje zmiany w psychice myśliwych. Czytelnik dowie się, jak z punktu widzenia specjalistów z dziedziny psychologii, psychokryminologii, socjologii, prawa, nauk społecznych, teologicznych, filozoficznych czy etycznych wygląda problem myślistwa hobbystycznego, ale także jaki wpływ wywiera ono na otoczenie i samego człowieka, który uczestniczy w tym procederze. W zbiorze znajdziemy więc wnikliwe analizy psychologiczne ludzi parających się myślistwem, wskazujące, że ich zachowania, co podkreślają autorzy, są typowe dla seryjnych morderców. To porównanie wydaje się niezwykle celne i pozwala spojrzeć na tę kwestię z wielu perspektyw, które ukazują skalę problemu: uzależnienie od zabijania, potrzebę dominacji nad słabszym i radość z jego uśmiercania.

Dr hab. Dorota Probucka, prof. UP. Redaktor naczelna czasopisma Edukacja Etyczna Kierownik Katedry Etyki Szczegółowej Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN w Krakowie. Pod jej redakcją powstała książka “Etyczne potępienie myślistwa”.

Taki obraz myślistwa rodzi wiele kolejnych, niepokojących pytań. Czy jedno uzależnienie nie prowadzi do ryzyka pojawienia się kolejnych? Z zabijania zwierzyny – w celu rzekomej regulacji jej liczebności – blisko przecież do innych wynaturzeń. Znane są przykłady niezgodnego z prawem odstrzału gatunków ściśle chronionych, na przykład wilków. Żądza zabijania, tak typowa dla myśliwych, powoduje nienawiść do gatunków, które polują na te same zwierzęta co myśliwi, ponieważ w ich oczach stają się one konkurencją. Lęk przed tym iluzorycznym współzawodnictwem powoduje zabijanie gatunków chronionych, a następnie – znów typowe dla morderców – zacieranie śladów (wielokrotnie znajdowano zastrzelone wilki z obrożą telemetryczną ukryte pod stertą gałęzi czy wrzucone do rzeki). W ten sposób łowiecka mitologia sprzyja przerzedzaniu populacji kolejnych zwierząt, także chronionych. Rząd jest w stanie zapłacić myśliwym za odstrzał na przykład dzików, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się afrykańskiego pomoru świń, choć wilki również mogą to zrobić – do tego bezpłatnie. Dzikie zwierzęta od wieków świadczą przecież usługi ekosystemowe.

Rozwój nauki, z jakim mamy do czynienia od stuleci, już dawno powinien wprowadzić rozwiązania regulujące populację dzikiej zwierzyny za pomocą sterylizacji czy antykoncepcji w miejsce tzw. tradycji. Tymczasem przyzwalamy na udział w polowaniach nie tylko dorosłych, ale i dzieci, gdyż to rzekomo pozwoli na wykształcenie więzi z naturą. Doświadczeni myśliwi pokażą, jak wytropić zwierzynę, zastawić zasadzkę i dobić ranne zwierzę, jeśli pierwszy strzał nie pozbawi go życia. Pokazują, że świat zbudowany jest w myśl zasady: słabszy nie ma żadnych szans, wygra ten, kto ma broń. Nauczą, że powodem do dumy jest ustrzelenie bezbronnej sarny i że świat nie ceni mięczaków, którzy z litością pochylą się nad ranną sikorką. Że poznawanie przyrody bez broni nie ma sensu, bo tylko przewaga nad słabszym może zapewnić satysfakcję.

Różnorodność problemów związanych z hobbystycznym zabijaniem pokazuje, że presja społeczna wciąż jest za mała, choć dzięki niej moglibyśmy więcej zmienić. Żądza zabijania i zarabiania na tym procederze w gruncie rzeczy nie różni nas od starożytnych, których potępiamy choćby za wymyślnie okrutne venationes – inscenizowane polowania na dzikie zwierzęta. Wielu współczesnych uważa, że takie rozrywki powinny być wówczas niedopuszczalne, i zastanawia się, dlaczego urzędnicy i cesarze zadawali sobie trud organizacji tak kosztownych widowisk. Czy podobna refleksja nie powinna się pojawić w wypadku myślistwa hobbystycznego? W gruncie rzeczy zwabianie zwierząt, ich celowe dokarmianie i wygodne zabijanie, gdy już znajdą się w zasięgu broni, i jednoczesne oglądanie ich konania niczym się nie różni od starożytnych praktyk, które przecież zgodnie uznajemy za barbarzyńskie.

Publikacja wyraźnie podkreśla, że myśliwskie hobby jest kolejnym przerażającym dowodem na to, że współczesny człowiek skwapliwie czyni sobie ziemię poddaną nie z troską, tworząc więź ze wszystkim, co żyje, ale gwałcąc, dewastując i zniewalając planetę, obdzierając ją – w tym wypadku całkiem dosłownie – ze skóry. Nie wie jednak, że ziemia mu się zrewanżuje. Tego przecież nie napisano, ponieważ ani Bogu, ani – inaczej rzecz ujmując – Opatrzności nie przyszło do głowy, że człowiek będzie tak głupi.

Nawet dziś, w czasie zaistniałej katastrofy klimatycznej i masowego odchodzenia gatunków zdajemy się nie dostrzegać, że zwierzęta są jednym z elementów złożonego ekosystemu, jakim jest Ziemia, na której wszyscy żyjemy i mamy na nią – ostatnio już przede wszystkim zgubny – wpływ. Samoistna fraza „po nas choćby potop” przestała być banałem i stała się realnym, wieloaspektowym zagrożeniem, gdyż właśnie w myśl tej zasady żyjemy. Nie ma więc powodu, by mieć nadzieję, że potopu unikniemy.

Niemniej książki takie jak ta, celnie i jednogłośnie potępiające myślistwo rekreacyjne, znakomicie motywujące stanowiska poszczególnych osób, powinny docierać do jak najszerszego grona odbiorców. Dzięki temu być może coś uda się zmienić. Czy również myśliwych? To pytanie pozostaje otwarte.
Tekst Aleksandra Marczuk, fot. Janusz Bończak, arch. autorki.
Wspieraj Istotę – wpłać datek. Ogłoś się na łamach naszej strony.