Wybierz już dzisiaj

Spread the love

Za każdym razem kiedy widzę jak młodzież wychodzi protestować w obronie klimatu czuję się dziwnie. Kultura Europejska stopniowo, krok po kroku wypracowywała ideę dzieciństwa. Nie był to łatwy proces, jeszcze w XIX stuleciu czy na początki XX wieku w Europie (dla ułatwienia skupmy się na tym kontynencie) dzieci pracowały i to było normą. Jeszcze mój tata jako mały dzieciak, biegał do fabryki i nikt się nie dziwił, że chłopiec pracuje na dziennej zmianie. Miał szczęście i trafił na dobrego fabrykanta, który wyznaczył mu pracę w biurze (wynieś, przynieś, pozamiataj) i jeszcze kupił mu buty. To nie opowieść Dickensa, a życie mojego ojca, dziecka wychowywanego w biednej dzielnicy w przedwojennym polskim mieście. I udało się, idea dzieciństwa zagościła na dobre w XX wieku, prawa dziecka w XX wieku stały się cywilizacyjną normą. Dzieci przestały pracować, zyskały przywilej nauki, wreszcie stało się niedopuszczalne prawnie karanie cielesne osób niepełnoletnich. W porównaniu do poprzednich stuleci raj. W wiek XXI weszliśmy już z mocno ugruntowanym przekonaniem, że dziecko powinno podlegać szczególnej opiece i rodzicielskiej, i prawnej. Współcześnie można wręcz zaobserwować przesunięcie w drugą stronę i pewną wręcz modę na miłość do dzieci, traktowanych jako najważniejsze członkinie i członkowie państwa. Dzieci to przyszłość narodu, dzieci to radość dla rodziców, dzieci to najważniejsze osoby w rodzinie, dziecko z małego niewolnika czy małego dorosłego z przeszłości stało się królem i władcą absolutnym. Lata 70 XX wieku przyniosły modę na bezstresowa wychowanie i po dziś dzień można spotkać rodziców, którzy nie ograniczają swoich pociech ku przerażeniu otoczenia. Nie wolno jednak zareagować bo dziecko jest najważniejsze, więc może krzyczeć do utraty sił, czy domagać się od rodzica spełnienia wszelkich zachcianek. Ze skrajności w skrajność. Jaka jest jednak sytuacja współczesnego dziecka. Moim zdaniem patologiczna. Z jednej strony dziecko jest uznane za szczęście dla rodziców i osoba podlegająca ochronie prawnej. Z drugiej strony to dzieci właśnie są najbardziej zaniedbaną i narażoną grupą społeczną. Mam 47 lat. Gdy byłam nastolatką świat otwierał się przede mną bez żadnych ograniczeń. Upadał system komunistyczny, zniknęła żelazna kurtyna. Moje pierwsze pieniądze zarabiałam w Szwajcarii (sklep, opieka nad dzieckiem) i miałam perspektywę długiego, pięknego życia. W stosunku do mojego ojca dzieliła mnie cała galaktyka świetlna kulturowych udogodnień i wzorców. Ja byłam dzieckiem uznanym za dziecko z należnymi mu prawami do nauki i rozwoju, on nie miał takich przywilejów. Co ma dzisiejsza piętnastolatka? Prawa dziecka, prawa człowieka, prawa kobiet i kryzys klimatyczny. Taka aberracja, zadbaliśmy o tak wiele, zobaczyliśmy tyle krzywdy w życiu człowieka, wypracowaliśmy wiele narzędzi i prawnych i społecznych, pojawiło się tyle organizacji wspierających ludzi, zwłaszcza tych marginalizowanych. Zapomnieliśmy o jednym, o życiu samym, o podstawowej kwestii jaką jest klimat. Upojeni zdobyczami XX wieku, nie tylko tymi prawnymi ale i technologicznymi doprowadziliśmy do globalnej katastrofy. Gdy w Europie nie dało się oddychać, deforestacja postępowała w zastraszającym tępię a wiele rzek w industrialnych miastach stało się ściekiem chemicznym politycy zaczęli słuchać ekologów. Niestety połowicznie. Dzisiaj z pogardą wskazuje się na takie państwa jak Chiny, jako na wielkich trucicieli, ale prawda jest taka, że przemysł ciężki został wyprowadzony z Europy na inne kontynenty, między innymi do Chin. I oto Europejczycy mogą z dumą powiedzieć, dbamy o klimat. Tylko, że wszystko co nas otacza, co kupujemy, co jemy produkuje olbrzymi ślad węglowy. Pomidory z Holandii, sprzęt elektroniczny z Chin czy Tajlandii, ubranie z Bangkoku, do tego wakacje, dalekie podróże, codzienne użycie gadżetów, samochodów. Mój ojciec urodził się w skrajnej biedzie, ale umarł w komforcie o jakim jego pokolenie nawet nie marzyło za młodu. Dzięki rozwojowi medycyny opieka paliatywna dała mu spokojną śmierć. Przez prawie dziewięćdziesiąt lat życia doświadczył wielu zmian i ustrojowych, i technologicznych, jak i kulturowych. Chociaż był dzieckiem, które przeżyło wojnę należał do szczęśliwego pokolenia: spokojnej śmierci. Pytanie co będzie z dziećmi, które dzisiaj się rodzą, z tymi, które dzisiaj mają po kilka lat. Co będzie z moim studentkami i studentami, którzy dzisiaj mają po dwadzieścia lat? Obawiam się, że to pokolenie skrzywdzone przez nas, przez nasz postęp, obawiam się, że jak dalej tak pójdzie to będą to pokolenia niespokojnej śmierci. Daliśmy młodym ludziom pokój w Europie, możliwość życia na otwartym, demokratycznym kontynencie, daliśmy im wiele praw, przywilejów, oraz możliwości technologicznych, społecznych, ale nie daliśmy im przyszłości. Tę przyszłość im zabraliśmy naszą ślepotą na generowany ślad węglowy i naszą nonszalancją wobec zmian klimatycznych. Współcześni młodzi ludzie wiedzą o wiele więcej niż moje pokolenie, mają też o wiele bardziej dojrzałą świadomość życia i realiów naszej rzeczywistości. Strajk klimatyczny, protesty dzieci i młodzieży na całym świecie to znak, że oni już wiedzą, dużo lepiej od nas, co im zgotowaliśmy. Z każdym rokiem zaniedbań, z każdymi politycznymi deklaracjami, że zajmiemy się klimatem, tylko nie teraz za kolejne dziesięć, dwadzieścia lat – kradniemy przyszłość dzieciom i młodzieży. Uczyniliśmy z młodych osoby ważne w kulturze, w naszym codziennym życiu i równocześnie ukradliśmy im zdrowie i dobre życie na ich dojrzałe i stare lata. Zabraliśmy im przyszłość. Za każdym razem kiedy widzę jak młodzież wychodzi protestować w obronie klimatu czuję się bardzo źle, mam bowiem świadomość, że Ci ludzie pomimo tylu możliwości i prawnych, kulturowych i technologicznych stoją na przegranej pozycji. I nic się nie zmieni dopóki nie zaczniemy myśleć odpowiedzialnie. Nic się nie zmieni jeżeli nie powstaną partie wegańskie, nie pojawią się politycy i polityczki o jasnym, pro-klimatycznym myśleniu, nic się nie zmieni jeżeli nadal będziemy zajęci naszymi egoistycznymi potrzebami dobrobytu i sukcesu. Młodzi wyszli na ulicę a my chcemy, żeby to oni za nas załatwili wszystko. Tylko, że teraz, kiedy można jeszcze zahamować zmiany, jeszcze osłabić zmiany klimatyczne, to my jesteśmy dorośli i to my podejmujemy polityczne wybory, czy dokonujemy naszych codziennych działań nieodpowiedzialnie. Młodzi wyszli na ulicę i nie wolno nam tego bagatelizować. Kradzież jest przestępstwem, a kradzież przyszłości szczególnie niebezpiecznym. Prawa dziecka, prawa człowieka powinny nas zobowiązywać do tego, by żyć ekologicznie, a nie czekać na kolejne protesty młodzieży.
Tekst dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ, rys. Janusz Bończak

Dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ .

dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ,  wykładowczyni w Instytucie Filozofii UJ. Zajmuje się filozofią kultury i filozofią współczesności. Od 2013 roku organizuje cykl wykładów i spotkań poświęconych różnym formom dyskryminacji społecznych „Kultura wykluczenia?”. Współredaktorka kwartalnika popularnonaukowego „Racje”, członkini Towarzystwa Humanistycznego, Akademickiego Stowarzyszenia przeciwko Myślistwu Rekreacyjnemu, Kongresu Świeckości, członkini rady głównej Kongresu Kobiet. Z kotką na kolanach pisze filozoficznego bloga https://handerekjoanna.wordpress.com