Zwierzę

Spread the love

 

Moje ciało nie różni się istotnie od ciała innych żyjących na ziemi zwierząt. Moje ciało jest Sus domesticus i Bos taurus taurus. Moje ciało nie różni się istotnie od ciała innych żyjących na ziemi ssaków. Moje ciało jest Ovis aries i Capra hircus. Jestem przedstawicielką królestwa zwierząt – regnum: Animale, typ: Chordata, podtyp: Vertebrata, gromada: Mammalia podgromada: Theria, infragromada: Placentalia.

W moich piersiach pływa mleko, stymulacja hormonalna wyżywi cały świat. Sytuuję się w przestrzeni, która nie sprawia wrażenia komfortowej, sytuuję się w miejscu, które może mi dać choć trochę spokoju, leżę, kończyny przednie pod moją ciężką głową, kończyny tylne przykurczone. Muszę wybrać tył, albo przód, na obie partie ciała miejsca za mało, i choć przed oczami życie, to zupełnie nie moje, leżę więc i przyglądam się temu nie-mojemu światu z lekko przymkniętymi powiekami, bo energia wkładana na utrzymanie oczu szeroko otwartych jest straconą energią.

Nie chodzi tylko o zaciągnięte w górę powieki, lecz o to co za pośrednictwem źrenicy dociera do wnętrza mojego oka, gdybym miała wadę nerwu wzrokowego nie musiałabym się martwić, bo i tak żadna z informacji nie zostałaby przesłana do mojego mózgu. Stało się jednak tak, że okres mojego rozwoju embrionalnego przebiegał bez zarzutów, a neurony w nerwie wzrokowym rozwinęły się prawidłowo. I właśnie ten fakt niezwykle mnie ciekawi, ponieważ w okresie pourodzeniowym, również bardzo krytycznym dla układu wzrokowego, przebywałam w stanie wizualnej deprywacji, co skutkować powinno przynajmniej częściowym pogorszeniem moich zdolności wzrokowych. Tak się jednak nie stało.

Leżę więc i najpewniej wyglądam jakbym spała, ale do snu potrzebne jest wyciszenie układu nerwowego, co u mnie nie następuje. Najpierw należy wygasić zalegające z całego dnia emocje, a dopiero potem można poczuć charakterystyczne zmęczenie ciała. Ciało lekko bolesne odzywa się wtedy i prosi o regenerację, zwierzę przybiera dogodną dla siebie pozycję, zaopatrza się w elementy chroniące przed wyziębieniem i zapada w sen, najpierw bardziej powierzchniowy, potem coraz głębszy. Co jakiś czas zdarzy mu się wejść w rapid eye movement, a jego gałki oczne poruszają się wtedy w sposób zupełnie niekontrolowany. Ciekawie jest to obserwować, ciało leży, powieki zamknięte, a oczy biegną i nie mogą się zatrzymać, z kolei mięśnie w kończynach kurczą się tak jakby wdrapywały się lub zbiegały z góry.

Dźwięki: wchodzimy w obszar płynny pod względem emocjonalnym. Niektóre mają problem z podejmowaniem tego tematu, pozamykały się już w swoich światach, uważają że generowanie kolejnych fal mechanicznych wywoła kakofonię. Tak szczerze, to nie rozumiem tego, przecież nasz dom daleki jest od eufonii. Ciągle w nim jakieś szumy, brzdęki, pukania, trzaskania i trzeszczenia. Żaden z nich nie wydaje mi się dostatecznie dobry, by zidentyfikować go jako przyjemny.

I mogłoby się mieć wrażenie, że tylko narzekam, nie wiem, może tak być, tak czasami do mnie mówią – ty tylko narzekasz, powinnaś się cieszyć z tego co masz. I ja bardzo próbuję, choć nie zawsze mogę, bo spadek nastroju jest u mnie zjawiskiem powszechnym. Zresztą to nie tylko dotyczy mnie, spójrzmy choćby na te za ścianą, to właśnie te od kakofonii – są w jeszcze gorszym stanie ode mnie, już nic je nie cieszy, nawet śpiew ptaka, któremu czasami uda się wejść do naszego intymnego świata.
Tekst Suri Stawicka, grafika Adobe Stock.