Laudato Si’

Spread the love

Uwagi wokół encykliki Laudato Si’ Ojca Świętego Franciszka

Zacznijcie od zrobienia tego, co konieczne, potem zróbcie to, co możliwe. I nagle zdziwicie się, że robicie to, co niemożliwe.

Opublikowana w 2015 roku Laudato Si’ jest tekstem obowiązkowym dla każdego, kto nie chce pozostawać obojętny na bieżące problemy ekologiczno-społeczne. Po czterech latach od wydania praca Franciszka jest (niestety) wciąż aktualną i dogłębną analizą niebywałej destrukcji, jaką ludzkość wyrządza całej przyrodzie, ale też sobie samej. Najkrócej recenzując, lektura encykliki jest wstrząsająca. To, co uderza czytelnika najmocniej, to precyzyjna diagnoza przyczyn i efektów dewastacji naszego wspólnego domu – środowiska naturalnego i kulturowego.

Doniosłość encykliki Franciszka wynika z kilku szczególnych jej cech. Przede wszystkim jest kompetentnym, a przy tym bezkompromisowym i klarownie zaprezentowanym kompendium klimatycznych oraz społecznych katastrof, które wydarzają się na naszych oczach, choć niewiele osób jest tego świadomych. Szokująca jest nie tylko globalna skala katastrof, lecz również jej bliskość i aktualność. Po drugie – otrzymujemy przejmującą refleksję filozoficzną nad fatalną kondycją ludzką oraz jej uzewnętrznianiem się w świecie. Proces obiektywizacji ludzkiej kondycji wskazuje bowiem na bezpośrednią obecność różnorodnych wymiarów zła. Po trzecie wreszcie – wyraźna jest innowacyjność treści encykliki. Polega ona na wspólnotowym adresacie tekstu – papież kieruje swoje słowa nie tylko do katolików czy nawet chrześcijan, lecz do wyznawców wszelkich religii oraz osób niewierzących. Podyktowane jest to ciężarem problematyki zjednoczenia się we wspólnej trosce, które to zjednoczenie nie tylko jest paląco aktualne i konieczne, ale posiada też niewątpliwy walor ponadczasowy i ponadkulturowy. Innymi słowy, w obliczu dziejącej się katastrofy klimatycznej i moralnej Franciszek apeluje do sumienia każdego z nas o umiar i skromność. Zmiana dotychczasowego stylu życia jest zadaniem każdego, niezależnie od preferencji wyznaniowych.
Przyjrzyjmy się dokładniej samej strukturze Laudato Si’. Pierwsza część encykliki przedstawia czytelnikowi sytuację środowiskową, w jakiej znalazł się dzisiaj świat. Jest to wstrząsająca relacja z bieżących zmian klimatycznych, które łączą się z globalnym zanieczyszczeniem środowiska naturalnego (wód, powietrza i gleby), z błyskawicznym tempem zanikania bioróżnorodności, a także z degradacją życia społecznego ludzi czy też pogarszającą się jakością życia duchowego. Mamy tutaj przegląd największych bieżących kryzysów: zanieczyszczenia (spaliny, śmieci, pestycydy) i globalnego ocieplenia (eksploatacja paliw kopalnych, wycinka lasów, topnienie lodowców, migracja gatunków), kwestia wody (niedostatek wody pitnej, ścieki, marnotrawstwo wody) bądź też tracenie bioróżnorodności (wypalanie, karczowanie, monokulturowe uprawy). Tak jak przyroda trawiona jest zbrodniami przeciwko naturze, tak też naszą duchowość trawi choroba chciwości, uzależnienia i władzy. Ponieważ – jak dowodzi papież – troska o biosferę jest nierozerwalnie złączona z zaangażowaniem społecznym i wewnętrzną harmonią, problemy ekologiczne w zintegrowanym kształcie muszą implikować problemy ubóstwa, rozwarstwienia społecznego czy problemy konsumpcji i marnotrawstwa dóbr.

W dalszej części czytelnik zapoznaje się z degradacją współczesnego życia ludzkiego. Wynika ona z przewagi czysto utylitarnych oraz instrumentalnych postaw, które doprowadziły do skrajnego uprzedmiotowienia przyrody i utowarowienia osoby ludzkiej. Dowodami społecznymi owej degradacji jest pogłębiające się rozwarstwienie społeczne, globalny problem ubóstwa i głodu, brak równego dostępu do wody pitnej, lekarstw bądź edukacji. Z kolei polityczno-gospodarczymi świadectwami regresu człowieczeństwa jest powszechność postawy egoistycznej hiperkonsumpcji, radykalnej roszczeniowości, polityki ekstraktywizmu i brutalnej eksploatacji bogactw naturalnych. Tezy papieża, mówiące o postępującym upadku obyczajowym i moralnym ludzkości wprost proporcjonalnym do postępu technicznego, naukowego i przemysłowego, wpisują Ojca Świętego Franciszka w długi szereg XX-wiecznych intelektualistów oraz humanistów, którzy przez kolejne dekady krytycznie wypowiadali się o destrukcyjnym wpływie komfortu cywilizacyjnego zarówno na sferę duchową człowieka, jak i na dziką przyrodę.
Wiemy zatem co najmniej od pół wieku, że degradacja natury jest ściśle związana z destrukcją kultury jako sfery współżycia ludzi. Zdaniem papieża nie poradzimy sobie z dewastacją środowiska naturalnego, jeśli nie zwrócimy uwagi na przyczyny związane z degradacją człowieka
i społeczeństwa – jeżeli nie powiążemy problemów etycznych oraz ekologicznych. Podejście ekologiczne do danego problemu zawsze staje się podejściem społecznym
i odwrotnie. Nową autorską wartością refleksji papieża może okazać się zalecane remedium na powyższy kryzys. Franciszek proponuje przyjęcie i rozwijanie postawy „ekologii integralnej”, łączącej kwestie ekologii środowiskowej, społecznej, kulturowej i ekonomicznej. Polegałaby ona na poczuciu dobra wspólnego, jakim jest przyroda, co pociągałoby za sobą solidarną obronę tegoż dobra. Wraz z obroną i ochroną przyrody szłaby w parze pokora oraz szacunek dla ludzi, zwierząt i roślin. Ponadto postawa integralnego ekologa wyrażałaby się w odpowiedzialnej i kooperującej pracy każdego z nas dla stabilnej, zrównoważonej koegzystencji. Byłoby to budowanie nowego humanizmu na fundamencie umiaru, harmonii i empatii. Tutaj jednak wyłania się kolejna trudność, czyli brak adekwatnych nastrojów społecznych albo też klimatu kulturowego, niezbędnego, aby stawić kolektywnie czoło globalnemu kryzysowi, w jakim znajdujemy się co najmniej od pierwszej dekady XXI wieku. Autor Laudato Si’ nie pisze tutaj wyłącznie o braku charyzmatycznego przywództwa, a więc grupy liderów – autorytetów, którzy wskażą nam najlepszą drogę, aby w sposób zrównoważony zaspokoić potrzeby wszystkich mieszkańców Ziemi. Problem sięga jeszcze głębiej, aż do trzewi naszych postaw, a więc światopoglądu oraz publicznej moralności. Brakuje nam bowiem nowego, biocentrycznego systemu normatywnego, czyli biocentrycznej aksjologii obudowanej środowiskową etyką powinności, która zawierałaby nienaruszalne granice naszego działania i zapewniała prawną nietykalność całych ekosystemów. Wymagałoby to nie tylko kolektywnej zmiany myślenia i wartościowania otoczenia, ale też nowej formy władzy – ufundowanej nie na paradygmacie techniczno-ekonomicznym, gdzie kultywuje się liberalne mity postępu, własności, indywidualizmu, rywalizacji, interesowności oraz ciągłego zysku, ale na paradygmacie wspólnotowym, a więc na solidarnej, odpowiedzialnej współpracy, umiarze i empatii.
Tekst zwieńczony jest inwokacją, która nie wyczerpuje się w granicach intelektualnej refleksji wokół kondycji ludzkiej. Okazuje się ona – rewolucyjnym w swej treści – domaganiem się odpowiedzialności od mieszkańców Ziemi, czyli zobowiązaniem wobec siebie, natury i przyszłych pokoleń. Rewolucyjność ta polega na bezpośrednim zwróceniu się do sumienia czytelnika, bez wyjątku, aby każdy z nas świadomie przywrócił postawę szacunku i troski względem otaczających nas istot. Pełne szacunku złączenie się ze stworzeniem oznaczałoby w praktyce zachowywanie, strzeżenie oraz pielęgnowanie świata ludzi i przyrody. Apeluje więc papież do czytelnika o epokowe w swym zamyśle działanie – globalne przywrócenie relacji, która przez wieki została zerwana przez różne czynniki (np. eksplozję cywilizacji przemysłowej) i wpływy (np. błędną interpretację fragmentów Pisma Świętego), a która przyjęłaby formę odpowiedzialności za całokształt żyjących organizmów. Wszak od kondycji biosfery literalnie zależą dalsze losy ludzkości. Ponownie przypomnieć należy, że apel ten nie jest skierowany wyłącznie do osób wierzących – Franciszek wzywa bez wyjątku wszystkich do wykonania tego zadania, bowiem stawką jest nasz wspólny dom.

W ramach zakończenia trzeba wspomnieć, iż mimo bardzo niepokojących obserwacji szkodliwych nawyków konsumenckich, pomimo refleksji co do rabunkowej eksploatacji przyrody i ludzi, z tekstu papieża Franciszka przebija optymizm. Wydaje się być on ugruntowany w wierze w możliwość rewolucyjnej zmiany ludzkości. Na ponad dwustu stronach czytelnik zapoznaje się ze złem, jakie drzemie w ludzkich sercach skażonych grzechem, a mimo to potrzeba umiaru oraz dialogu jest możliwa do realizacji i konieczna do wdrożenia. Kluczem zdaje się być nagłe uświadomienie sobie, czy też przebudzenie i olśnienie, że wszystko jest ze sobą powiązane – kultura i natura stanowią dwie strony tego samego domu. Jak długo człowiek pozostaje zdolny do troski i miłości, tak długo należy mieć nadzieję na połączenie troski o naturalne środowisko z miłością do swego bliźniego. Jest to rdzeń tradycji chrześcijańskiej, a zarazem nowego, ekologicznie zintegrowanego humanizmu.
Tekst Marcin Urbaniak, fot. Janusz Bończak

Dodaj komentarz