Dzień Ziemi – dzień alarmu!

Spread the love

Dzień Ziemi. W 1962 roku Rachel Carson wydała „Milczącą wiosnę”, gdzie oskarża między innymi przemysł chemiczny o zatruwanie ziemi. Po 60 latach od pierwszego wydania książki Carson możemy rozejrzeć się dookoła. Czy nasze wiosny stały się milczące? Jeszcze nie. Milkną jednak powoli. Nie jeden biolog, chemik, nie jeden ekolog ostrzegał nas jak Carson w latach sześćdziesiątych XX stulecia. Książek o ekologii, o tragicznych skutkach naszej działalności można było od tego czasu przeczytać wiele. Człowiek to jednak specyficzna istota. Ostrzeżenia ma za nic.

W Dzień Ziemi warto zapytać dlaczego zabijamy Świat? Dlaczego chociaż tyle już wiemy, ciągle, z premedytacją wręcz zabijamy Matkę Gaję? Czy to ślepota, niechęć wobec naukowców, niezauważanie jak bardzo degradujemy środowisko naturalne, brak zainteresowania skutkami naszej działalności? Pewnie wszystko po troszę, ale moim zdaniem to przede wszystkim egoizm. Potworny egoizm.

Rozwój, idea postępu, fakt, że możemy żyć coraz lżej, coraz łatwiej daje nam cudowne poczucie, że oto ziścił się nasz sen. Szybkie samochody, samoloty, transport pozwalający nam na dotarcie w każdy zakątek świata i dostanie produktów z wszystkich rejonów na świecie. Świat rzeczywistości elektronicznej, niezliczonych gadżetów, które ułatwiają nam życie, pomagają szybko, łatwo robić to, co jeszcze pięćdziesiąt czy sto lat temu naszym dziadkom, pradziadkom zajmowało długie godziny.

Do tego kultura zachodu karmi nas od dawna modelem: jesteś tego warta, należy ci się, zasłużyłeś na to. Człowiek postawił się w centrum świata już dawno. Nazwał się dzieckiem bożym i uznał, że tylko on ma prawo do ziemi, do świata, do zwierząt, nawet do innych ludzi. historia człowieka to historia buty i pewności siebie. Ciągłe podbijanie, nieustanne kolonizowanie, wyzysk, przemoc, uprzedmiotowienie to alfabet historii ludzkiej. Zwierzęta nie liczyły się dla ludzi tak samo jak ziemia. Wojny, gospodarka, przemysł, handel to wszystko WIELKIE DZIAŁANIA które zniszczyły i nadal degradują świat.

Zabijamy Świat z premedytacją, Rachel Carson została przez wielu zwolenników własnej wygody i ślepoty konsumpcyjnej znienawidzona i skrytykowana. Działania ekologów media uwielbiają przedstawiać jako ekstremalna. Nie jeden weganin i weganka musieli tłumaczyć się ze swoich przekonań i odpierać krytykę. Tylko bez przesady, tylko bez takiego zielonego ekstremizmu. Ludzie potrafią się denerwować, gdy ekologicznie myślący działacze i działaczki przypominają im o ich winie. Nieczyste sumienie krzyczy i atakuje, borni swojego prawa do egoizmu, zaniedbania i obojętności.

Dzisiaj, w 2021 roku, o piątej rano zrobiłam sobie mały spacer. W moim ogrodzie jakieś zwierzątko robiło nerwowo porządki w domku dla dzikich kotów. Rudawy ogon tylko połyskiwał. Przy wiśni znalazłam kupę jeża. Cudownie. Domek dla jeży nieopodal zasypany jesiennymi liśćmi pokazał mi ciemny tunel do wnętrza. W zeszłym roku o tej porze tych kup było o wiele więcej. Dzisiaj zobaczyłam tylko jedną. Miseczka z jedzeniem wypełniona do połowy. To zawsze optymistyczny znak. Ptaki śpiewają. Ale to nie jest harmider mojego dzieciństwa, wrzask hormonów jaki mogłam słyszeć gdy byłam młoda. Stoję w moim ogrodzie i słucham. Słucham cała sobą. Tych głosów dookoła mnie jest coraz mniej. Wiosna jeszcze nie jest ciacha ale gaśnie powoli. Ostatnio wróble widziałam dwa lata temu na balkonie u mojej cioci w Warszawie. W Krakowie już od dawna nie widziałam żadnego.

Dzień Ziemi, to czas by przyjrzeć się sobie. Mam 47 lat. Co przez ten czas zrobiłam. Niewiele. Jako dziecko i młoda osoba jadłam mięso – dlaczego? Bo przecież dla dziecka to zdrowe, bo tak się je, bo taka jest tradycja. Nigdy nie lubiłam mięsa, a jednak, nawet jeszcze na studiach z „rozsądku” szynkę sama sobie kupowałam na kanapkę. Mleko piłam ogromnie długo. Moja kochana kawa z mlekiem. Sery, miłość do żółtego sera do dzisiaj jak pokusa w mojej głowie: lęgnie się wizja grzaneczki z serem żółtym lub pleśniowym. Masło koniecznie. Jajka, inaczej nie da się upiec nic sensownego – to ja, jeszcze sprzed paru lat. Mam 47 lat i przez jakieś czterdzieści uważałam, że weganizm jest „fajny” ale chyba nie dla mnie. To czterdzieści lat zmarnowanych. Czterdzieści lat mojej winy, której niczym nie wymarzę, niczym nie naprawię. Głupota? Nie egoizm. Po prostu zwyczajny egoizm.

Dzisiaj dzień ziemi, więc robię rachunek sumienia. Za mną ciągną się jak wielka wina detergenty niesłusznie stosowane, buty ze skóry zwierzęcej, niepotrzebne sukienki, kupione ot tak dla poprawy humoru, stosy śmieci nieposortowanych, niepotrzebnie kupione gadżety. I nie pociesza mnie, że to nie tylko ja, że inni też tak samo. To nie pociesza, to dobija, gdy sobie uświadomimy, że jesteśmy w wielkim łańcuchu zniszczenia i degradacji. Egoizm podniesiony do rangi kulturowej nie przestaje być egoizmem.

W moim ogrodzie mieszkają dzikie koty, jeże, na drzewach jeszcze ptaki próbują znaleźć swoje miejsce. Krety jak szalone robią sobie kopiec za kopcem, odżyły, odkąd z mamą uznałyśmy, że ich istnienie jest ważniejsze od naszej estetycznej potrzeby. Dzień Ziemi. Kolejny Dzień Matki Gai. Czas na zrozumienie co złego wyrządziliśmy tej, która dała nam życie, niewinnym istotą, które na niej żyją. Dzień Ziemi to idealny czas by spojrzeć sobie w oczy i zapytać dlaczego tak długo byłam ślepa, głupia i egoistyczna? Mojej winy nie odkupię i nie zmienię czasu. Ale mogę żyć tak by już więcej nie robić zła, mogę uczyć się na swoich błędach. To wielki dar, zrozumieć, że robiło się coś złego i wielka możliwość by zmienić nasze przyzwyczajenia. To wielka szansa dopóki choć jeden jeż mieszka sobie w kącie ogrodu, dopóki jeszcze ptaki przeskakują z gałęzi na gałęź. Dzień Ziemi uczy nas, że to nie ja jestem ważna. Nie ja mam prawo i nie mnie się należy. Świat należy do wszystkich żyjących. Albert Sweitzer powiedział: „jesteśmy życiem pośród innego życia, które chce żyć” i te słowa trzeba zrozumieć, wsłuchać się w nie. Jeszcze jest mała szansa, że wiosna nie zamilknie tak całkiem.
Dr hab. prof. UJ Joanna Hańderek, wykładowczyni w Instytucie Filozofii UJ. Zajmuje się filozofią kultury i filozofią współczesności. Od 2013 roku organizuje cykl wykładów i spotkań poświęconych różnym formom dyskryminacji społecznych „Kultura wykluczenia?”. Współredaktorka kwartalnika popularnonaukowego „Racje”, członkini Towarzystwa Humanistycznego, Akademickiego Stowarzyszenia przeciwko Myślistwu Rekreacyjnemu, Kongresu Świeckości, członkini rady głównej Kongresu Kobiet. Z kotką na kolanach pisze filozoficznego bloga.

Wspieraj Istotę – wpłać datek. Ogłoś się na łamach naszej strony.