to ich ciała

Spread the love

[Komentarz wprowadzający autorki – to ich ciała jest o życiu po katastrofie, o ciele, które utrzymało się na powierzchni, o ciele, które czuje, wspomina, nawiązuje. To opowiadanie o innych połączeniach, innych stykach i innych możliwościach współpracy zmysłowej i międzycielesnej].

Najpierw czuję to olfaktorycznie. Małe cząsteczki substancji przedostają się do wnętrza mojego ciała, a potem osadzają na wrażliwych komórkach w górnej części jamy nosowej. Nie mogę powiedzieć, że to zły zapach, raczej skomplikowany  i dość wąsko przystający do zapisanych w pamięci kory gruszkowatej kodów pamięciowych. Leżę i tak trochę wilgotno, mokro częściowo, ale nie chłodno. Mam zamknięte oczy, napięcia na gałkach ocznych, jakby ktoś nałożył obcisłe rajstopy i dodatkowo ciągnął, naprężał, mocno do tyłu, aż do wychylenia ciała.

Takie oko początkowo musi coś widzieć, jestem pewna, tak, dopiero potem zaczynają się problemy wynikające ze zbyt intensywnego nacisku włókien poliamidowych. Uszkodzenia mechaniczne nie są rzadkością, traumatyczne uszkodzenia są najczęstszą przyczyną niepełnosprawności i zgonów na całym świecie, zatem naprężenia polimerowych rajstop przyłożonych do powierzchni moich gałek ocznych, postrzegam jako nieunikatowy akt losowy.

Rogówka, spojówka, tęczówka, soczewka, siatkówka, twardówka, we wnętrzu ciecz wodnista z łac. humor aquosus. Ta ostatnia w warunkach degeneracji może zostać wypełniona białkowymi splątkami  utrudniającymi normatywistyczne postrzeganie życia. Gdy leżeliśmy wszyscy razem i dotykaliśmy się delikatnie po powiekach, receptory reagowały na mechaniczne pobudzenia i wytwarzały impulsy nerwowe biegnące wprost do kory mózgowej, gdzie istnienie czarnych plam zostało zahamowane i przetransformowane na korzyść rozwoju bujnego ogrodu zoologicznego.

Pominięcie struktur pośrednich w przepływie bodźca wzrokowego postrzegam za najbardziej istotne w kontekście rozwoju tej zupełnie nowej pod względem ewolucyjnym formy. Szybki transfer informacji umożliwia przejęcie miejsc pamięciowo zalegających, ciężkich i lekko zbutwiałych. Ekstremalna siła wzbudzenia, jak dotychczas jeszcze nieznana światowi nauki, początkowo otacza bezpieczeństwem, a następnie motywuje do ruchu, tak jak robiło się kiedyś w prywatnych ośrodkach regeneracji psychiatrycznej.

Nie wszystkie ciała wypracowały dostępność, wiele z nich wykruszyło się, odpadło i wypadło z obiegu. To ciała o sztywnych strukturach, formach dualistycznie zdominowanych przez wiarę w swoją unikatowość. To ciała niebezpiecznie hermetyczne i powstałe na bazie niedelikatnych zabiegów pozbawiających form jeszcze do niedawna postrzeganych za ludzkie. Ludzkie miało być niezwierzęce. Ludzkie miało być nieroślinne. Ludzkie miało być wypełnione empatycznymi szlakami odpychającymi cyborgiczność i ubogą Kartezjańską mechaniczność. Ludzkie miało nie być kruchymi tkankami obwodu pozbawionymi rozumu.

Skóra otwiera się na rany. To mokre tam na dole, tam, to które czuję. Już wiem, choć to dziwne i niekoniecznie przyjemne, ale na razie, tylko na razie, bo to minie, dostosuje się, przywyknie do istnienia otwartego bardziej niż kiedyś. Kiedyś, kiedy jechaliśmy samochodem do Czech i kiedyś, kiedy nie chciało przestać wypływać. Śluzowata maź ma właściwości łagodzące i regenerujące, stosowana była przecież we wszelakiego rodzaju kremach do codziennej pielęgnacji skóry suchej, zniszczonej, pozbawionej zdrowego kolorytu i z tendencją do wyprysków. Nigdy nie spróbowałam.

W ogrodach zoologicznych ulokowanych w centralnych częściach wysoko rozwiniętych miast pojawiają się ślimaki o wygórowanych rozmiarach. Ślimaki siedzą na dachu muzeum narodowego, dwa ślimaki, ciała szarawe, pokryte łuską, bezskorupowe. Narządy schowane w podłużne i mimikrujące gadziość powierzchnie. Poczucie niebezpieczeństwa jest wytworem paranoidalnego umysłu, który boi się częściej, niż powinien. Z powodu  traumatycznych doświadczeń przeszłości ukształtowała się ruina przemawiająca za spadkiem poziomu kompetencji uprawniających do życia. Fakt ten pozostaje niezachwiany nawet wtedy, gdy ślimaki schodzą z dachu i próbują okryć swoimi ciałami wszystko, co posiada przedrostek homo.

Uszkodzona i leżąca bezwładnie na asfaltowej ulicy masa homo sapiens poniosła najpewniej konsekwencje za swoje czyny przeszłości. Czyny nasycone wychyleniem w przestrzenie nieheteronormatywnego oporu. To ich wina, ich ból większy niż nasz, ich dorosłość pociągająca za sobą konsekwencje niestosownych wyborów, ich ciała, takie obce, rozpływające się na asfalcie w ten upalny pięćdziesięciostopniowy poranek wiosny.
Tekst suri stawicka

 

 

 

.