Wspólna pamięć i żałoba
Czasami gdy podchodzę do furtki wypatruję jej sylwetki. Powinna już siedzieć z wyprężonym ciałem. Potem dotykam klamki a ona jednym skokiem już jest na mnie. Opiera łapy na moich ramionach. Jest inna dlatego nie liże i nie skamle tylko paczy mi prosto w oczy. Moja półwilczyca, którą prawie zagryzły inne psy. Moja siostra. Wspomnienia znikają. Ona nie ma nawet grobu, działkę na której została pochowana Dawno już zaorano. Jej kości wyrzucono. Nie mam już trzynastu lat, a ona nie żyje. Nigdy potem, przez wszystkie te lata, żaden pies ani jej nie zastąpił, ani nie wymazują jej wspomnienia. I nadal to bardzo boli, że już jej nie ma. Niby to taka kolej rzeczy, śmierć natura. Ale dla żyjących pozostaje pustka. Nieważne, że to po psie, kocie, chomiku, czy innej istocie żyjącej.
Ewoluowaliśmy razem ze zwierzętami innych gatunków. Sam jesteśmy zwierzęciem. Dlatego naturalne, tak bardzo naturalne staje się nasze przywiązanie do rodziny międzygatunkowej. Kochamy zarówno członków naszej rodziny którzy są naszego gatunku, jak i tych którzy przynależą do innych gatunków.
Kulturowo nauczyliśmy się by traktować ciała zmarłych z największym szacunkiem. Jest jednak w tym wszystkim pewien paradoks. Już samego człowieka nie szanujemy i nie traktujemy z taką samą atencją i uważnością. Ten kto przynależy do innej grupy etnicznej, w niektórych wypadkach do innej klasy społecznej, czy politycznej opcji, może nie mieścić się w ramach naszej wspólnoty. Dla wielu osób, chociaż są ludźmi, nie mamy najmniejszego szacunku.
W British Muzeum człowiek z bagien wystawiony jest na ogląd ciekawskiego oka. Każdy może przyjść i podziwiać te pradawne zwłoki. I nie jest ważne, że to homo sapiens, osoba która zginęła tragiczną śmiercią. Tak jakby ciało ludzkie, osoba, miała datę ważności. Starożytne mumie, dawne ciała, wystawione na ogląd publiczny, bez szacunku należnego zmarłym, stają się obiektami, atrakcjami muzeów, przedmiotem badań naukowców i naukowczyń.
Nasz szacunek do zmarłego ciała ma swoje ograniczenia. Gdy staniemy w sklepie spożywczym przed półkami uginających mi się od mięsa, różnych rodzajów wędlin, nie znajdziemy nawet odrobiny współczucia, szacunku, zrozumienia. Ciało zwierzęcia, tego które zostało zakwalifikowane jako hodowlane, nie ma nic z sacrum. Na świnię od razu patrzy się jak na kilogramy szynki, kotletów, skwarków. Żywy boczek. Po śmierci, zwierzę rozczłonkowane i przetworzone trafia do sklepów. Wielkie nekropolie w sklepach spożywczych całego świata.
Śmierć, tak jak rozumie ją człowiek, stanowi wielki paradoks. Z jednej strony boimy się jej, mitologizujemy, uczymy się czci dla zmarłych, obchodzimy święta zmarłych. Każda kultura ma swoje rytuały pogrzebowe, a potem rytuały i święta by uczcić zmarłych. Z drugiej strony kompletnie nie rozumiemy czym jest śmierć i nie szanujemy śmierci tych wszystkich, których nie uznajemy za osoby. Wystarczy że przedstawiciel naszego gatunku, lub innych gatunków nie spełnia kategorii bycia Osobą, bycia Kimś, a już jego ciało, jego śmierć nie ma tego wymiaru sacrum jakie przypisujemy Osobie.
Minęło trzydzieści osiem lat. Nie ma już tamtej drogi, furtki, pół wilczycy. Nie mam już trzynastu lat. Chciałabym jednak bardzo móc pójść na grób i posiedzieć chwilę, powspominać, mieć świadomość, że istota, która była przez długi czas w moim dzieciństwie bardzo dla mnie ważna, którą bardzo kochałam, została godnie pochowana. Chciałabym móc oddać jej cześć należną emocje jakie budziła, sile jaką dawała, więzią jakie został między nami zbudowane. Ale ona tylko była zwierzęciem. Nie doczekałaś zatem ani grobu, niż szacunku należnego jej ciału. Dowiedziałam się tylko od ludzi niszczących teren, zielony teren, pełen kwiatów i krzewów, że wykopali kość jakiegoś zwierzęcia i wyrzucili. I nie Jestem jedyną osobą, jedynym człowiekiem, który nie może znieść myśli, że członek rodziny, pozaludzki członek rodziny nie doczekał się szacunku i godnego pochówku. Nie Jestem jedyną, która cierpi namyśl o zbezczeszczeniu zwłok osoby zwierzęcej.
Wielu miastach na całym świecie powstają już cmentarzy dla zwierząt. Taka cywilizacyjna norma zachodniego świata. Dostrzegliśmy to co taki bardzo oczywiste. Relacje nieprzemijające, miłość jaka nas wiąże. Psy, koty, inne towarzyszące zwierzęta są tu z nami od zawsze. W starożytnych grobach możemy znaleźć zwierzęta. Starożytni Egipcjanie mumifikowali koty. Władcy starożytnego świata nie chcieli odchodzić w zaświaty samotnie. Dlatego brali ze sobą nie tylko niewolników, żony, kosztowności ale i zwierzęta. Europejscy władcy często chowani byli razem ze swoimi końmi, wiernymi towarzyszami podbojów. I nikt się nie dziwił, nikt nie protestował na te hybrydalne pochówki. To po prostu czysto kwestia kulturowa. W pewnym momencie Europejczycy uwierzyli, że są niepowtarzalni, wyjątkowi, posiadają zupełnie inny status niż reszta świata. To przekonanie wywieźli poza ramy europejskiego świata. I nagle zwierzę stało się radykalnie obce, bez przysługujących mu praw i szacunku. Dawni łowcy zbieracze czcili zwierzęta, nawet zabijając je błagali o przebaczenie i robili to z konieczności.
Współcześnie świat został podzielony na tych, którym należy się szacunek i tych, którym odmawia się bycia Osobą. Wielkie nekropolie sklepów handlowych, gdzie ciała zwierząt, bez najmniejszego szacunku sprzedawane są, a gdy znajdą swego nabywcę wyrzucane są na śmietnik. Wielu miastach Polski, W Krakowie również, nie ma cmentarzy dla zwierząt. Naszych ukochanych możemy spopielić. Często ich zwłoki traktowane są jako odpady sanitarne. Bez żadnego szacunku, bez żadnego zrozumienia, że mówimy tutaj o osobach zwierzęcych.
Nadszedł czas, by zmienić naszą politykę, nie tylko względem nas samych, ale również osób pozaludzkich. Potrzebujemy nowej polityki, gdzie relacje międzygatunkowe staną się normalnym aspektem budowanie rzeczywistości społecznej i prawnej. Konstytucja dla wszystkich istot żyjących – dla wszystkich sentientów – to nasze zadanie na najbliższy okres. Czas wreszcie zrozumieć, że my sami, my ludzie, potrzebujemy tej zmiany. Zwierzęta tak długo towarzyszą naszemu życiu, stają się członkami i członkiniami naszych rodzin, często jedynymi osobami, które towarzyszą naszej samotności, budują naszą egzystencję – że sami chcemy oddać im cześć. Dla wielu ludzi ciągle jest traumą, że nie mogą w sposób godny pożegnać tak bardzo ważnych dla nich istot żyjących z nimi. Cmentarz dla zwierząt to podstawa, tak samo jak dobra opieka medyczna, tak samo jak architektoniczna udogodnienia czy opieka prawna.
Już teraz bardzo dużo się zmienia, opieka medyczna, świadomość barier architektonicznych, pozwala rozwijać z jednej strony specjalizacje weterynaryjne, a z drugiej strony cały szereg udogodnień na psie i kocie nogi. Brak cmentarza dla zwierząt w Krakowie to nie tylko brak cywilizacyjny, ale trauma dla wszystkich tych, którzy nie mogą pogodzić się z brakiem szacunku dla swojego międzygatunkowego; dziecka, siostry, brata, przyjaciela, Kogoś z kim się żyło. Zwierzęta są już wpuszczane do szpitali, można je spotkać w hospicjum, nie ma ich jednak na cmentarzach z nami. Cmentarz dla zwierząt to tylko jeden z elementów wymaganych innowacji społecznych. Możliwość pochówku razem z własnym zwierzęciem, cmentarze na których będzie można chować zarówno osoby ludzkie jak i zwierzęce to standard cywilizacyjny do którego powinniśmy wreszcie dorosnąć.
Często już najwyższy, żebyśmy zaczęli pracować nie tylko nad cmentarzem dla zwierząt, czy cmentarzami hybrydalnymi, ale również nad nową konstytucją, obejmującą osoby pozaludzkie. Już czas oddać szacunek i sprawiedliwość tym osobom z którymi żyjemy i z którymi dzielimy to samo przeznaczenie…
Tekst prof. Joanna Hańderek
