Dzień Rekina
Co roku w połowach ginie 100 milionów rekinów. 30% ich gatunków jest zagrożonych wyginięciem. Ryby nie mają głosu. Dla człowieka, który oczekuje, że zwierzę spojrzy na niego z czułością lub strachem, podbiegnie, zamerda ogonem, przytuli się, ryby są nieczytelne. Dla większości z nas pozostaje tajemnicą, co ryba myśli, czy w ogóle myśli i czy czuje. Dla człowieka, który rozpoznaje ból i strach w łzach, płaczu, skomleniu, piszczeniu, ryby nic nie odczuwają. W ludzkich oczekiwaniach leży cały problem. Nauczyliśmy się rozpoznawać nasze własne emocje, z cudzymi mamy czasami zastanawiająco dużo kłopotów.
Rekiny często postrzegane są przez pryzmat mitu. W popkulturowym obrazie to dzikie ludojady, czyhające na niewinnych turystów. Obraz „rekina-ludojada” poraża wyobraźnię współczesnego człowieka, a opowieści o „atakach” rekinów krążą po nadmorskich kurortach niczym duchy. Tymczasem, jeśli ktoś na Ziemi jest niebezpieczny, to właśnie człowiek. To homo sapiens dla przyjemności zjedzenia zupy z płetw rekina, wierząc, że ta część ciała to doskonały afrodyzjak dopuszcza się wielu podłości. Jedną z nich jest zwabianie rekinów mięsem zabitych delfinów, wyławianie ich na pokład, a następnie odcinanie im płetw na żywo. Po okaleczeniu rekiny wrzucane są z powrotem do morza. Bez płetw, okrutnie okaleczone, wykrwawiają się. Nie mogą się poruszać, krwawią, cierpią, duszą się. Krwawy morderca nie pływa w głębinach, to człowiek, który poluje na niewinne istoty. Patrząc przez pryzmat mitu, człowiek odwrócił porządek i sam przedstawia siebie jako ofiarę.
14 lipca to Dzień Świadomości Rekinów. To święto można znaleźć w kalendarzu osobliwości. Obok święta pandemonium, czyli dnia chaosu i dnia mierzenia taśmą mierniczą, upchnięto Dzień Świadomości Rekinów. Taka ciekawostka. Jeszcze jedna i zdawałoby się niepotrzebna. Dobrze byłoby jednak wydobyć z lamusa osobliwości ten dzień. W dzisiejszych czasach, kiedy jak podaje WWF na liście zagrożonych gatunków znajduje się 181 gatunków rekinów, nie ma na co czekać. Te zwierzęta chronią rafy koralowe, również zagrożone wyginięciem, dbając o zachowanie bioróżnorodności i gwarantując trwanie życia.
Ryby i dzieci nie mają głosu, dlatego nie nauczyliśmy się wsłuchiwać w opowieści ryb, traktując je bardzo często jako zwierzęta zunifikowane. Ryba to „ryba” bez cech indywidualnych, bez swoistości zachowania, bez potrzeb i bez osobowości. Ten brak podmiotowości w naszych wyobrażeniach pozwala traktować ryby jak masę, kilogramy mięsa, jak „produkt spożywczy”. Tymczasem rekiny mają zaskakujące charaktery. Choć są rybami, żarłacz biały i karaibski, rekin młot i rekin tępogłowy rodzą swoje młode żyworodnie, co oznacza, że podobnie jak u ssaków, embriony rozwijają się w macicy. Rekin wielorybi, olbrzymi i megagębowy, rekin młot żywią się planktonem, trawą morską i niekoniecznie są zainteresowane „polowaniem” na człowieka.
Cristina Zenato, aktywistka i badaczka rekinów, jest przez te zwierzęta rozpoznawana, dlatego pozwalają jej do siebie podpływać. Zenato często pomaga im wydobyć z ciała haczyki, które wbiły się w nie, gdy zwabione przez człowieka prawie dały się złapać i zabić. Podobnie filmująca je Ocean Ramsey mogła do nich podpływać, filmować je, a nawet dotykać. Juan Oliphant także nauczył się zbliżać do tych fascynujących zwierząt i nie doświadczył z ich strony agresji. Trudno tu mówić o oswojeniu tych dzikich ryb, pewne jest jednak jedno: ewidentnie rekiny rozpoznawały intencje tych ludzi i rozumiały, że nie grozi im z ich strony niebezpieczeństwo. W niektórych kulturach na przykład hawajskich, rekiny postrzegane są zupełnie inaczej niż w zachodnich mitach: jako duchy opiekuńcze.
Nie potrafimy dostrzec w rybach podmiotowości. Mamy kłopot ze zrozumieniem ich emocji. Nie widzimy w nich świadomych istot. Tymczasem rekiny to różnorodne, fascynujące stworzenia, którym człowiek zgotował piekło – tylko dlatego, że nie radzi sobie z ich specyfiką. Łatwiej uwierzyć w popkulturowy obraz „rekina-ludojada”, gdy media rozpalają wyobraźnię i potrzebę sensacji. Łatwiej powtarzać, że „dzieci i ryby głosu nie mają”, wtedy łatwiej nie przejmować się złem, jakie wyrządzamy tak uprzedmiotowionym istotom. Rzecz w tym, że łatwo jest mordować, niszczyć ekosystemy i rujnować bioróżnorodność. Szacunek, zrozumienie i dbałość o dobrostan są o wiele trudniejsze. Etyka jednak wcale nie ma być łatwa. Nie oznacza robienia tylko tego, co mieści się w granicach naszego komfortu.
14 lipca – może warto wtedy zastanowić się, kim są ryby. I dać im głos. Języków obcych przecież można się nauczyć…
Tekst prof. Joanna Hańderek