Dlaczego weganie i weganki psują bliskim humor?

Spread the love

Być może tekst ten powinien ukazać się przed świętami, ale pojawił się teraz i mam nadzieję, że jego treść jest wciąż aktualna. Chciałbym podzielić się dość osobistymi przemyśleniami i odczuciami związanymi ze świętowaniem w gronie dalszej i bliżej rodziny. Będzie o zadumie, emocjach, relacjach i tym uczuciu ciepła w sercu, gdy dzieje się coś wzruszającego. Napisane z perspektywy osoby, której sen z powiek spędza wydarzająca się katastrofa klimatyczna.

Jeśli jesteście osobami, dla których temat antropogenicznych zmian klimatu jest istotny oraz zmieniacie swoje nawyki, aby mniej szkodzić planecie – być może odczuwacie pewne wewnętrzne rozdarcie, gdy nadchodzi czas świątecznych spotkań. Oczywiście nie każdy decyduje się na tradycyjne obchodzenie świąt Bożego Narodzenia, weźmy więc za przykład sytuacje, gdy decydujecie się na udział w uroczystości rodzinnej. Dla mnie jest to zazwyczaj trudny czas, kiedy czuję przymus zrezygnowania ze swoich wartości, na rzecz komfortu bliskich osób oraz utrzymania miłej atmosfery.  Jeśli zrezygnowaliście z jedzenia zwierząt oraz produktów od nich pochodzących głównie ze względów zdrowotnych, to całkiem możliwe, że nie będzie wam przeszkadzać, gdy ktoś obok was będzie zjadał zwierzę. Moim zdaniem sytuacja wygląda zupełnie inaczej, gdy podjęliście taką decyzję przez wgląd na wpływ hodowli przemysłowych na środowisko lub niechęć przyczyniania się do cierpienia czujących istot. Wiedząc że rezygnacja lub ograniczenie spożywania zwierząt jest jednym z najważniejszych i najbardziej skutecznym działaniem, jakie codziennie możemy podejmować, by zminimalizować szkodliwy wpływ na środowisko, ciężko jest usiedzieć spokojnie przy stole uginającym się od ilości mięsa, jajek i mleka. (Polecam książkę „Klimat to my. Ratowanie planety zaczyna się przy śniadaniu”, autorstwa Jonathana Safrana Foera, jeśli nadal wątpicie w moc weganizmu.) Jeśli jesteście osobami, które martwią się o przyszłość planety i na co dzień staracie się dokonywać wyborów myśląc o jakości życia przyszłych pokoleń, to z trudnością przychodzi obcowanie z tradycyjnymi potrawami, które bardziej biorą pod uwagę przeszłość. Jeśli dodatkowo przejmujecie się tym, że leżące na stole kawałki świni, krowy lub kury należały do zwierzęcia, które zostało potraktowane jak produkt, to świętowanie nabiera przygnębiającego nastroju. Przytłaczający jest dla mnie widok radosnych bliskich posilających się nie czymś, lecz kimś, kto nie miał możliwości zrealizowania swoich potrzeb. Przecież każde z tych zwierząt, które zjadamy, miało indywidualny charakter, swoją tożsamość, która nie dostała szansy by się rozwinąć. Myślę o ich bólu i cierpieniu, a jednocześnie staram się być obecny w świętowaniu. Zastanawiam się co powinienem zrobić – zdecydować się na znieczulenie, by nie widzieć tego okropieństwa, czy mówić głośno o tym co czuję? Udawać że wszystko jest w porządku, by nie prowokować niewygodnych rozmów i kłótni, czy odmówić udziału w rodzinnym spotkaniu? Czy to zbyt radykalne, dziwne i odpychające, gdy decyduję się nie uczestniczyć w tym, co powoduje śmierć zwierząt, niszczenie planety i moje przygnębienie? Na myśl przychodzą mi od razu słowa osób jedzących mięso, by nie zaglądać nikomu w talerz. Staram się tutaj powiedzieć o czymś więcej, niż interesowanie się tym, co kto zjada. Próbuję przybliżyć sytuację osoby, która zaniepokojona jest stanem planety, której nie jest obojętne życie innych zwierząt. Jestem jeszcze na tym etapie, gdzie czuję wyrzuty sumienia, gdy moje wartości są dla kogoś kłopotliwe. Nie chcę sprawiać bliskim problemu, ale jednocześnie jestem przerażony wizją świata, jaki nas czeka, gdy nadal będziemy bagatelizować kryzys klimatyczny. Jak odczuwać nastój świętowania, gdy zachowujemy się przy tym tak beztrosko i podejmujemy krótkowzroczne decyzje?

Student etyki i filozofii. Główne zainteresowanie to zrozumienie relacji pomiędzy człowiekiem, a innymi zwierzętami. Zafascynowany głęboką ekologią oraz etologią.

Podobne poczucie wewnętrznego rozdarcia może nas spotkać przy świątecznym obdarowywaniu prezentami. Jeśli staracie się wdrażać do swojego życia rozwiązania w duchu less waste, czyli ograniczanie ilość używanych produktów oraz produkowanych odpadów, bywa że pojawia się frustracja, gdy trafia do waszych rąk niezbyt potrzebny produkt, często pełen plastiku. Starając się żyć bardziej świadomie – z uwzględnieniem etapów produkcji danych przedmiotów, etyczności pozyskiwanych materiałów, wpływu na środowisko- byś może sprawiacie wrażenie osób, które są nieuprzejme i niezadowolone z prezentu. Chciałbym w tym miejscu zauważyć, że prezent powinien być robiony z myślą o osobie, która ma go otrzymać, a nie być „pierwszą lepszą” rzeczą kupioną tylko dlatego, że w złym tonie jest przyjść bez podarunku. Pojawia się pytanie, czy bardziej winna powinna czuć się osoba, która nie cieszy się z czekolady z olejem palmowym, czy osoba, która miała na uwadze jedynie swoje dobre samopoczucie? Często nie chcemy sprawiać przykrości lub problemu, ale co jeśli to nam jest w takiej sytuacji przykro, bo myślimy o otrzymanej rzeczy w szerszym kontekście i zauważamy jej szkodliwość dla planety?

Oczywiście powiedzieć można, że to mało istotne sprawy. Czepiając się przedstawionej sytuacji – to tylko jedna czekolada, która świata nie zmieni. Z pewnej perspektywy to prawda, ale z innej, to właśnie tak drobny upominek może zawierać znacznie więcej, chociażby okazanie szacunku dla danej osoby poprzez uwzględnienie wyznawanych przez nią wartości. Mam wrażenie, że małe gesty są ważniejsze, niż się na pozór wydaje, ponieważ dotyczą naszych relacji z bliskimi, emocji oraz wartości. Wielu nieporozumień można uniknąć poprzez rozmowę. Szczera, pełna szacunku dla uczuć drugiej osoby rozmowa – nadal tak trudna dla nas umiejętność. W jej wyniku może się okazać, że potrawy uda się zastąpić równie smacznymi wersjami wegańskimi, a ich wspólne przygotowanie będzie szansą do stworzenia całkiem nowego przepisu, łączącego smaki z wielu pokoleń. Podczas wspólnego pieczenia możemy zademonstrować prosty przepis na mleko owsiane, które doskonale sprawdza się przy drożdżówce. Gdy wyjaśnimy, dlaczego tak marudzimy na prezenty zapakowane w plastik, być może za rok czekoladę zastąpi domowej roboty konfitura w słoiczku. Relacje bywają różne, niestety nie z każdym rozmowa przebiega przyjemnie, będą też tacy, którzy kategorycznie wyśmieją nasze zatroskanie losem planety. Dlatego warto docenić każdą chęć porozumienia i trzymać się blisko tych osób, którym być może na co dzień nie po drodze z naszymi nawykami, ale odważą się na świątecznym stole postawić wegańską selerybę po grecku, bo wiedzą jakie to dla nas ważne.

Na koniec chciałbym podzielić się wspomnieniem pewnego grudniowego dnia, gdy ogarnęła mnie wdzięczność i jeszcze takie uczucie, które trudno nazwać, a pojawia się ono, gdy czujemy się wysłuchani. Uwielbiam kalendarze adwentowe i ten narastający nastój świątecznego oczekiwania z każdym otwieranym okienkiem, dodatkowo wzbudzają miłe wspomnienia z dzieciństwa, jednak nie używałem ich od wielu lat. W minionym już grudniu otrzymałem taki kalendarz od bliskiej osoby, która wiedziała jaką radość mi to sprawi. Zaskoczyłem się, gdy okazał się być wegański, a przy tym jeszcze ekologiczny tak, jak to tylko możliwe. I prawdę mówiąc – popłakałem się z emocji, bo chociaż wypełniony był pysznymi słodkościami, to dopełniało go zrozumienie i empatia.

Jeśli małe gesty wydają się nam nieważne, to zastanówmy się jakie znacznie bardziej istotne zjawiska za nimi podążają, a są to emocje związane z wartościami. Mam nadzieję, że rozmowy staną się milsze, a porozumienie bardziej możliwe, jeśli weźmiemy to pod uwagę.
Tekst Bartosz Kozek
Wspieraj Istotę – wpłać datek. Ogłoś się na łamach naszej strony.