Słoń wieczny tułacz

Spread the love

Z rezerwatu przyrody Mengyangzi w prowincji Yunnan wyszło około 15 słoni. Media relacjonują „ucieczkę” i ostrzegają przed stratami, jakie słonie mogą wyrządzić. Miejscowa ludność z przerażeniem chowa się po domach, gdy tylko słyszy o „nadciągającym” stadzie. A słonie idą. Policja, drony, karetki pogotowia, jedzenie którym wabi się zwierzęta by tylko nie weszły do miast. A słonie idą. Straty jakie wyrządza stado oszacowano na milion dolarów, w mediach można zobaczyć dramatyczne zdjęcie zdemolowanego domu, do którego miał wtargnąć jeden ze słoni, zniszczoną drogę, którą przebiegły w jednej ze wsi, przerażonych ludzi czekających na niepożądaną wizytę. A słonie idą, przeszły już blisko 500 kilometrów, tylko dokąd idą?

Figura człowieka tułacza ukazuje przerażający obraz tego, kto nie ma już domu, kto stracił już wszystko przez wojnę, przewrót militarny, zamieszki. Człowiek tułacz, który nie może wrócić do swojego domu, bo już go nie ma, został spalony, zniszczony przez innych, wygnany przez złych ludzi – człowiek w drodze, bez miejsca na ziemi – budzi w nas współczucie. Postacie takie jak Revic („Łuk tryumfalny” Ericha Maria Remarque’a) uświadamiają nam pustkę i rozpacz jaka wypełnia człowieka bez miejsca, bez zakorzenienia, uchodźcę, który stracił już wszystko. Droga uchodźców zawsze jest przerażająca, pełna zwątpienia i żalu. Człowiek uciekający w przestrzeń bez znaczenia, nowej ojczyzny, która go nie chce, nie-miejsca obozu dla uchodźców, skazanie na wegetację.

Stado słoni w Chinach budzi sensację. Uchodźcy bez granic. Zwierzęta bez szansy i nadziei. To stado jest naszym wyrzutem sumienia, jest widocznym znakiem naszej agresji i bezwzględności. Człowiek poświęcił wszystko swojej pazernej potrzebie posiadania i rozwoju. Kolejne fabryki, kolejne miasta, kolejne tereny zajmowana pod parki rozrywki, przemysł, drogi, nowe dzielnice, nowe domy handlowe, najlepiej pod miastem, razem z kompleksem innych atrakcji. Dla zwierząt nie pozostaje już nic.

Słonie w Chinach przeszły już około 500 kilometrów lecz dokąd idą? Jak każdy uchodźca i każda uchodźczyni: donikąd. To tułaczka, beznadziejna droga podjęta bez szans na spełnienie. Te słonie szukają miejsca do życia, ale problem w tym, że wszędzie jest człowiek i wszędzie na świecie ludzka obecność odcisnęła już swoje piętno. Tereny zielone nie są dziką przyrodą, tej już w zasadzie nie ma. Dla stada słoni oznacza to jedno: absolutne wykluczenie. Żywot tułaczy. Uchodźcy nikt nie chce, uchodźca nie jest nigdzie mile widziany. Tutaj nie będzie szczęśliwego zakończenia. Co najwyżej stado zostanie zagonione do kolejnego parku przyrody, gdzie ograniczy się ich przemieszczanie nic nie dając w zamian. Te zwierzęta skazane są na przestrzeń anty-zwierzęcą, przestrzeń nie-do-życia. Tutaj nie ma nadziei, bo nie ma też dokąd się udać, gdzie iść. Świat został zabudowany, zamurowany, zindustrializowany, przejęty przez człowieka.

Homo sapiens to gatunek inwazyjny, szkodzący na masową skalę środowisku. Stado słoni, które budzi taką medialną sensację, życie w świecie pustki. Nasz rozwój stał się katastrofą dla zwierząt pozaludzkich. W dążeniu do realizacji własnych celów nie pomyśleliśmy o istnieniu i prawach innych gatunków. Słonie idą, bo nie mają miejsca, które wcześniej, od stuleci, przynależało ich gatunkowi. Zwierzęta wymierają, bo zabieramy im lasy, dżungle, bezpieczne miejsca, gdzie mogły się rozwijać, gdzie mogły normalnie żyć. Człowiek zabetonował wszystko, przejął kontrolę, doprowadził do kryzysu klimatycznego, przejął świat i zapanował nad nim brutalnie. To nasza wina, wina naszego egoizmu, ślepoty, samozadowolenia i buty.

Przyglądając się beznadziejnie zagubionemu stadu – błąkającego się po nie-miejscach – media zrobiły spektakl. Oto mamy kolejną sensację. Zmartwienie ludzi to ich straty i ich stratowane przez słonie mienie. Znieczulica i egoizm raz jeszcze tryumfują. Medialna zabawa, dobry news na parę minut. Potem i tak wszyscy tematem się znudzą, będzie już nieaktualny. Nasza świadomość nie lubi długotrwałych dramatów, życie uchodźcy nie jest aż tak spektakularne i interesujące, dlatego przejdziemy do kolejnego tematu.

A słonie? Słonie nie mają dokąd iść. Nie ma już dla nich miejsca. Te słonie, jak wszystkie zwierzęta „dzikie” będą umierać na naszych oczach w nie-miejscach, w nie-ich-rzeczywistości, nie zauważone. Nad losem uchodźcy przecież nikt się dłużej nie zastanawia, wystarczy nam jedna wiadomość, jedna przeczytana książka, ale w sumie to przecież nie nasz problem?…
Tekst dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ, rys. Janusz Bończak

Dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ .

dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ,  wykładowczyni w Instytucie Filozofii UJ. Zajmuje się filozofią kultury i filozofią współczesności. Od 2013 roku organizuje cykl wykładów i spotkań poświęconych różnym formom dyskryminacji społecznych „Kultura wykluczenia?”. Współredaktorka kwartalnika popularnonaukowego „Racje”, członkini Towarzystwa Humanistycznego, Akademickiego Stowarzyszenia przeciwko Myślistwu Rekreacyjnemu, Kongresu Świeckości, członkini rady głównej Kongresu Kobiet. Z kotką na kolanach pisze filozoficznego bloga https://handerekjoanna.wordpress.com

Wspieraj Istotę – wpłać datek. Ogłoś się na łamach naszej strony.