Dzień Chomika

Spread the love
“Bobek”. Obraz na desce w technice olejnej. 28×48 cm. Autorka malarka Elżbieta Bińczak-Hańderek

12 kwietnia 1930 roku Israel Achroni – zoolog – odnalazł w okolicach Aleppo chomiczycę z młodymi. I tak zaczęła się gehenna chomików zwanymi syryjskimi. Dla Achroniego zwierzątka miały zostać ofiarami eksperymentów laboratoryjnych. Wiadomo człowiek jest najważniejszy wiec zwierzątko można dowoli katować. Lata wiwisekcji wcale nie zostały za nami, nawet współcześnie w laboratoriach w imię nauki i w imię człowieka (który cały czas w naszym obłąkanym egoizmie jest najważniejszy dla nas samych oczywiście), katuje się zwierzęta. Już ten pierwszy moment, to pierwsze spotkanie człowieka i chomika skończyło się tragicznie. Żyjąca na wolności samiczka urodziła dziesięcioro maluchów. Gdy Achroni się „zaopiekował” rodzinką przez pierwsze dni przeżyły tylko trzy malce. Wiadomo człowiek to wspaniała istota, za co się weźmie, to zniszczy w imię własnej słusznej sprawy.

Chomiki nie przyjęły się w laboratoriach. Okazało się, że ludzie wolą torturować myszy i szczury, psy i małpki też są miłe dla sadystów w białych kitlach. Chomiki trafiły więc w świat ludzkiej fantazji o pluszakach. Sklepy zoologiczne – targi niewolników na miarę XXI wieku, oferują w klatkach małych milusińskich. Najpierw rodzice pozwalają by ich dziecko wybrało, które zwierzątko chce posiadać. Potem zakup, transport do domu i już dziecko ma się czym bawić. Przecież mały pluszaczek, słodki chomiczek jest dla dziecka, prawda? Chomik został zdefiniowany przez niejednego rodzica jako zabawka.

Achroni przeszedł do historii jako człowiek, który uratował chomiki przed wymarciem. Być może gdyby nie znalazł matki i jej dzieciaków chomiki nie przetrwałyby na tym świecie. Człowiek to wielki szkodnik, który sprawił, że trwa wielkie wymierania zwierząt. Co roku, co dzień odchodzą na zawsze z tego świata kolejne gatunki zwierząt. Zanieczyszczenie, wyrzynanie ekosystemów, rujnowanie lasów, degradacja środowiska, rozwój przemysłu, transportu, miast, nawet turystyki – to wszystko powoduje, że człowiek zabija dzień po dniu planetę. Dzień po dniu to przez nasz egoizm umierają zwierzęta, żywe istoty. Turyści, którzy muszą zobaczyć rafę koralową, muszą zobaczyć egzotyczne dla nich pejzaże, muszą zjeść mięso, muszą sobie postrzelać na safari, muszą sobie pojeździć na wielbłądzie, albo słoniu, muszą realizować siebie. Ludzie, którzy muszą robić badania, muszą robić karierę, rozwijać się, muszą inwestować, pomnażać swoje zyski, muszą nieustannie zmieniać przestrzeń. Ludzie, którzy muszą odreagować stres i skatować psa albo kota, zadeptać, albo rozjechać, czy wyjść do lasu i strzelać do żyjących tam zwierząt, rozrywka zestresowanym się należy, prawda? Ten przymus, to parcie, ta konieczność by zaspokoić każdą swoją potrzebę zabija świata, zabija zwierzęta.

Dr hab. prof. UJ Joanna Hańderek, wykładowczyni w Instytucie Filozofii UJ. Zajmuje się filozofią kultury i filozofią współczesności. Od 2013 roku organizuje cykl wykładów i spotkań poświęconych różnym formom dyskryminacji społecznych „Kultura wykluczenia?”. Współredaktorka kwartalnika popularnonaukowego „Racje”, członkini Towarzystwa Humanistycznego, Akademickiego Stowarzyszenia przeciwko Myślistwu Rekreacyjnemu, Kongresu Świeckości, członkini rady głównej Kongresu Kobiet. Z kotką na kolanach pisze filozoficznego bloga https://handerekjoanna.wordpress.com

Pan zoolog „uratował” chomiki i teraz dzieci na całym świecie mogą wziąć do domu małe zwierzątko o delikatnym ciele, zdane na ludzką opiekę. Sklepów zoologicznych w każdym mieście w Polsce mamy setki. A ile mamy przychodni weterynaryjnych specjalizujących się w leczeniu małych zwierzątek? W Krakowie udało mi się znaleźć swego czasu jedną. W większości przypadków chore chomiki, skazane są natychmiastowo na śmierć. Eutanazja. Dziecko rzuci chomikiem o ścianę, upuści z rąk, złamie mu łapkę, a dorosły dokończy dzieła: eutanazja. Przeciętny los przeciętnego chomika. Mały milusiński, umila życie człowiekowi dopóki nic mu się nie stanie.

Czy wiemy jak odżywiać chomiki (gości z Bliskiego Wschodu)? Gdy miałam pierwszego chomika – już jako dorosła kobieta wyśmiewana przez znajomych, przecież chomiki są dla dzieci – szukałam informacji w książkach o nich i wśród weterynarzy. A i tak nie ustrzegłam się błędów żywieniowych, co naraziło zwierzaczka na problemy z przewodem pokarmowym. Za każdym razem gdy mój chomik chorował spotykałam się z komentarzem, że taniej jest kupić nowego niż leczyć tego starego. I to nie były komentarze psychopatów, tylko zwykłych, normalnych ludzi. Chomik jest do zabawy, prawda? Z każdym kolejnym chomikiem przekonywałam się też, że opieka nad nimi jest wymagająca, trzeba dużo cierpliwości, dbałości, uwagi. Wepchnięcie chomika do klatki, sypnięcie mu ziarenkami, podarowanie kołowrotka nie wystarcza, zwłaszcza gdy dookoła dręczy go głośna muzyka (dla nas to tylko radio albo TV), czy krzyczą dzieci, potem wyciągają go z jego bezpiecznej przestrzeni, tłamszą (dla nich głaszczą), czy bawią się nim (na przykład ciskając po podłodze zwierzęciem). Opieka nad chomikiem powinna zacząć się od naszego rozpoznania, jakie warunki do życia są mu potrzebne, co on, żywy zwierzak potrzebuje, jak on będzie się czuł w naszym domu. Nasz chomik nie pokocha muzyki, którą my lubimy, tak samo jak nie pokocha naszych dzieci i ich rozkosznej zabawy. Co dobre dla człowieka nie jest dobre dla zwierzęcia.

12 kwietnia został ustanowiony światowym dniem chomika. Moim zdaniem to świetna okazja, by sobie uświadomić, że wśród nas żyją miliony niewolników. Katowanych, zaniedbanych, źle traktowanych, nie leczonych, zmuszanych do życia i zachowań, jakie nie leżą w ich naturze. 12 kwietnia to wspaniała okazja by przyjrzeć się dokładnie co robimy ze zwierzętami, które trzymamy w domach i nazywamy naszymi pupilami, co robią z nimi nasze dzieci, czego tak naprawdę uczą się nasze dzieci, kiedy kupujemy im chomika, żeby mogły się nim pobawić.

12 kwietnia to dla mnie smutna data. Myślę o moim Bobku, który zmarł nagle, bo okazało się, że nie ma odpowiedniego sprzętu do diagnozy tak małego zwierzątka w królewskim mieście Krakowie. Myślę o Bazylku, który do końca życia bał się mojej dłoni, ponieważ wcześniej dziecko połamało mu łapki bawiąc się nim radośnie. Myślę o mojej Fredzi, która całe swoje życie bała się wychodzić ze swojego domku i sprawdzała dziesięć razy czy na pewno nie ma tamtych ludzi, którzy ją katowali gdy była malutka. 12 kwietnia, święto małego, bezbronnego zwierzątka, które możemy zabić ściśnięciem w rękach. Czy zdajemy sobie sprawę jaka leży odpowiedzialność gdy oswoimy życie, gdy zniewolimy żyjącą istotę i wsadzimy ją do klatki? Czy rozumiemy Kim jest chomik?
Dr hab. prof. UJ Joanna Hańderek