Kod DNA Piastów

Spread the love

Rozmowa “Istoty” z Markiem Krydą – członkiem Brytyjskiego Towarzystwa Archeologicznego, założyciela Stowarzyszenia Normanistwów Polskich, od lat zajmujący się jako publicysta tematyką historyczną w Fokusie Historia i Archeologii Żywej. Autorem wydanej w 2019 r., książki “Polska Wikongów”.

Badania genetyczne są kluczem do odkrycia korzeni naszych przodków?
Instytut Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu właśnie kończy swój rozległy projekt badawczy, który ma: „przywrócić tożsamość polskim Piastom”. W tych rozpoczętych w roku 2014 badaniach „kodu genetycznego Piastów” partnerami są wydziały: Historyczny oraz Biologii Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Choć niemożliwe było pobranie próbek z kości najstarszego ze znanych Piastów – Mieszka I (jego grób w Poznaniu jest pusty), to jednak udało się pobrać je z kości śródstopia, która według podania należała do Bolesława Chrobrego. Prócz tego próbki do badań pobrano z piastowskich grobów m.in. w: Warszawie, Lubiążu i Płocku, gdzie zostali pochowani władcy Polski: Władysław Herman (ok. 1043–1102), Bolesław Krzywousty (1085–1138) oraz piastowscy książęta mazowieccy. Badania szczątków potomków Piastów prowadzone są także przez duńskich i brytyjskich genetyków. Wspomniał o tym mediom prof. Duczko, archeolog z Akademii Humanistycznej w Pułtusku: – Duńczycy od jakiegoś czasu mają kod genetyczny Swena II Estrydsena, prawnuka Mieszka I. Z kolei Anglicy mają bardzo zaawansowane prace nad kodem Kanuta Wielkiego, jego wnuka. Mamy zatem materiał porównawczy – wyjaśnia prof. Duczko. Prowadzone u naszych południowych sąsiadów badania genetyczne czeskich władców również mogą dać znaczące odpowiedzi na pytania dotyczące początków piastowskiej dynastii. Przecież ci właśnie władcy byli po kądzieli przodkami Bolesława Chrobrego.

Ostatnie egzemplarze książki. Napisz na adres: redakcja@istota.info i dowiedź się jak je nabyć.

Uważa pan te badania za istotne?
– Kierujący badaniami genetycznymi Piastów prof. Marek Figlerowicz przekonuje, iż: “najbliższe lata będą przełomowe dla polskiej nauki. Szczególnie dla poznańskich naukowców specjalizujących się w badaniach genetycznych”. Czy oznacza to, że nieubłaganie nadchodzi moment konieczności przepisania podręczników szkolnych do historii? Prof. Figlerowicz uważa, iż większość Polaków nie potrafi odróżnić realnych, udokumentowanych zdarzeń z naszej przeszłości, od mitów i legend, którymi przez wieki te zdarzenia obrosły. W wypowiedzi dla Magazynu Polskiej Akademii Nauk, mówi on: – Przybywa [przed tysiącem lat do Wielkopolski] silna grupa i rządzi – to brzmi jak okupacja. Wszystko wskazuje na to, że tak właśnie powstała Rosja. Wikingowie spłynęli rzekami z północy na południe i pierwsza dynastia Rurykowiczów – co wykazały badania genetyczne – miała pochodzenie wikińskie.–  Brak jednoznacznych dowodów historycznych sprzed tysiąca lat – uważa prof. Figlerowicz – umożliwił całym pokoleniom historyków snucie niekończących się, mglistych spekulacji i teorii na temat początków polskiej państwowości.
Ma on rację – podręczniki historii milczą o powszechnie znanych w całej Europie średniowiecznej, dziejach Polski. Wiedziano przecież w czasach Galla Anonima, iż władca Polski – Bolesław III Krzywousty był prawnukiem (po kądzieli) skandynawskiego władcy Rusi – Włodzimierza (Valdemara) I Wielkiego z dynastii słynnego wikinga Ruryka – założyciela Rusi Kijowskiej. Z kolei babką Krzywoustego była córka tegoż Włodzimierza – Dobroniega Maria (ur. między 1010 a 1016, zm. 1087) – ruska i polska księżna z dynastii Rurykowiczów, żona Kazimierza I Odnowiciela. Trudno nie tu zadać pytania: Dlaczego informacja o potężnym przodku, założycielu potężnej Rusi – Ruryku, nie była dla Krzywoustego godna wzmianki w pisanej pod jego patronatem “Kronice polskiej” Galla Anonima? Zapewne to właśnie płynąca w jego żyłach wikińska krew podpowiedziała Krzywoustemu małżeństwo ze Zbysławą Kijowską – prawnuczką wspomnianego władcy skandynawskich Rusów – Włodzimierza Wielkiego. Ba! Bolesław Krzywousty nie tylko miał potężnych wikingów za przodków. Choć sam był tylko księciem, jego potomkami był nie kto inny, tylko potężni skandynawscy królowie.  Najstarsza córka tego władcy została nazwana przez Krzywoustego prastarym skandynawskim imieniem Ryksa (skand. Rikissa Burislevsdotter). Ojciec musiał znać znaczenie imienia swojej córki – Rikissa/Rixa po skandynawsku znaczy „bogata”, imię to do dziś jest używane w Skandynawii. „Córka Burisleva” – Ryksa, była nie tylko żoną dwóch królów Szwecji – Magnusa Silnego (Magnus den Stærke 1106-1134) oraz założyciela dynastii Swerkerydów – Swerkera I Starszego (Sverker den äldre 1130-1156). Jej mężem był również wikiński książę ruskiego Nowogrodu – Włodzimierz.
Dzięki skandynawskim związkom małżeńskim tylko tej jednej córki, Krzywousty stał się dziadkiem króla Danii Knuta V, a także pradziadkiem dwóch innych duńskich królów: Knuta VI i Waldemara II Zwycięskiego. To nie wszystko! Bolesław Krzywousty przekazał swoje piastowskie geny jeszcze dwóm królewskim prawnuczkom w Skandynawii: Rychezie Duńskiej (żonie króla Szwecji Eryka X) oraz Ingebordze Duńskiej – królowej Francji, żonie króla Francji Filipa II Augusta. Postawmy sprawę jasno – Krzywousty był ewidentnie uznawany w Skandynawii za „swojego” człowieka. Jednak tę jego powszechnie znaną niezwykłą zażyłość ze Skandynawami, urodzony 12 lat po jego śmierci Kadłubek woli przemilczeć. Czy oznacza to, że wiele źródeł historycznych poświęcono na ołtarzu udowodnienia, że nasze państwo powstało samorodnie, bez udziału sił zewnętrznych?

Nie mamy zbyt dużo dokumentów historycznych dotyczących naszego regionu…
– Rzeczywiście, tak, jak wskazuje prof. Figlerowicz Polska wyróżnia się na mapie średniowiecznej Europy brakiem rodzimych zapisów kronikarskich z okresu przed tzw. Kroniką Galla Anonima z początku XII wieku. Czy starsze od tej kroniki zapisy historyczne z ziem polskich najpierw „zaaresztowano”, a potem świadomie zniszczono? August Bielowski w swej książce „Żywot św. Metodego” (1858) udowadnia, że bezwzględna dominacja polityki nad prawdą historyczną ma starą w Polsce metrykę. Cytuje on mianowicie rękopis Gunaszewskiego, „świadka naocznego z pierwszej połowy wieku siedemnastego”, opisującego ukrycie w krakowskich i lwowskich kościołach, spisanych cyrylicą rękopisów, mogących sięgać swą metryką państwa Wielkomorawskiego: „To na oko obaczysz w samym Krakowie koronnym: po kościołach łacińskich pełno jest xiąg słowiańskich; wielkimi sklepami znajdziesz je; pozamykane są i na świat ich nie wypuszczają. Tak samo i we Lwowie u xieży Dominikanów jest wielki sklep xiąg naszych słowiańskich, nauczających, które do kupy zniesiono.” Możemy dziś domniemywać, że setki takich bezcennych dla poznania historii początków Polski manuskryptów, zostały później bezpowrotnie zniszczone.

Czy zawierały one w swej treści rozwiązanie zagadki powstania państwa polskiego?
– Zachowanym do naszych czasów manuskryptem spisanym w języku starocerkiewnosłowiańskim jest słynna Kronika Radziwiłłowska. Ta niezwykle bogato ilustrowana 617 ilustracjami kronika, dokładnie opisuje historię ziem ruskich i ich sąsiadów (w tym Polski) od V do XIII wieku. Ten bezcenny manuskrypt przetrwał do naszych czasów zapewne tylko dlatego, że na mocy testamentu jego właściciela – Bogusława Radziwiłła, w roku 1671 został on wywieziony z Rzeczpospolitej i trafił do biblioteki w protestanckim Królewcu. Stąd w 1761 roku, w czasie wojny siedmioletniej, manuskrypt ten został wywieziony przez Rosjan do Petersburga. Zapewne inny byłby jego los, gdyby trafił on do wspomnianych wcześniej klasztornych piwnic w Krakowie czy Lwowie.

Co stoi na przeszkodzie wiedzy o naszym pochodzeniu?
Kończące się badania zespołu prof. Figlerowicza dostarczyły całkowicie nowych, niezależnych informacji, pozwalając zweryfikować istniejące w obiegu społecznym poglądy oraz spojrzeć w sposób niestereotypowy na historię Europy Środkowej. Czy jesteśmy jednak przygotowani na zmianę ukutych w XIX wieku mitów i legend założycielskich Polaków? Chyba niekoniecznie – zbyt dużo wydarzeń legendarnych przedstawiono nam jako fakty historyczne (np. listę wymyślonych przez Galla Anonima przodków Mieszka I). – Zbliżamy się do końca badań i atmosfera gęstnieje – powiedział Polskiemu Radiu prof. Figlerowicz. – Gdy je zaczynaliśmy, nie zdawaliśmy sobie sprawy z wyzwań, jakie nas czekają. Także tych związanych z wielkimi oczekiwaniami opinii publicznej – bez przerwy zasypywani jesteśmy przeróżnymi pytaniami przez ludzi zainteresowanych historią.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał Janusz Bończak