Awantura o krowy?

Spread the love
Obraz wernerdetjen z Pixabay

Parę dni temu w mediach przetoczyła się krowia afera. Najpierw TVP2 wyemitowało program z krową w studio, podczas którego mówiono o produkcji mleka. Było bardzo zabawnie i sielsko, krówka okazała się nie lada atrakcją. Potem w internecie zawrzało, a teraz twórcy programu oskarżają internautów, zwłaszcza wegan, że ich niesłusznie atakują i pomawiają. Więc zrobiła się krowia afera. Te wakacje są gorące. Po wyborach prezydenta w powietrzu unosi się jeszcze dużo nienawiści, inwektyw i pokrzykiwania. Polacy zapomnieli, że można ze sobą rozmawiać, więc gremialnie atakują jedni drugich. Ot takie nasze małe piekiełko codzienne. Tylko, że w tym wszystkim cierpi sama krowa.

Więc przyjrzyjmy się raz jeszcze awanturze o krowę, zwłaszcza, że ona sama, istota żyjąca, czująca gdzieś nam umyka, a przecież to zwierzę jest mądre, z interesującą osobowością chyba przez człowieka najbrutalniej wykorzystywane. W Polsce, jak i na całym świecie funkcjonuje mocny stereotyp fioletowej krowy z reklamy Milki. Szczęśliwa krówka, o łagodnym spojrzeniu, spaceruje sobie po łąkach w pięknym otoczeniu – a do tego inne zwierzęta z reklamy epatują szczęściem pracy dla człowieka. Myślimy więc krowa i widzimy szczęśliwe zwierzątko na łące czekające na to by oddać nam swe mleko, a obok świstak zawija już dla nas czekoladki w złote opakowanie. Jak pięknie. Tyle w temacie mleka i krów. Co dokładnie się dzieje z samą żyjącą istotą, tego już nie wiemy. Kulturowe obrazki sielskiej wsi, plus reklama robią swoje. Brak edukacji w szkołach również. Gdy młodzież ze strajku klimatycznego zaczęła się domagać, by w szkołach pojawiły się takie przedmioty jak ekologia i nauka o klimacie rządzący pewnie uciekli w świat fioletowej reklamy. Cisza. Niech dzieciaki sobie pokrzyczą.

Tymczasem Tymczasem właśnie w braku edukacji leży nasz największy problem. Ludzie po prostu nie wiedzą skąd się bierze mleko, mięso, czy inne odzwierzęce produkty. Mamy tylko piękne wyobrażenie sielskiej wsi i zadowolonej krówki. Ostatnio całkiem serio usłyszałam komentarz (i to nie od dziecka): przecież wystarczy by krowa była raz w ciąży i potem daje już całe życie mleko. Tak, świetnie, laktacja u ssaka twa całe życie?! Dobrze, że w szkołach ostatnie reformy zmniejszyły liczbę godzin biologii. To na pewno pomoże w zrozumieniu problemów. Do tego przemysł mleczarski jak i mięsny od lat kryje przed wścibskim okiem aktywistek i aktywistów swoje praktyki. Gdy tylko z rzeźni czy farmy przemysłowej ktoś wykradnie zdjęcia wówczas niedowierzamy. Przecież to zbyt okrutne. Liczne inseminacje (to eufemizm zakrywający fakt, że mamy tu do czynienia z regularnym gwałceniem zwierzęcia), oddzielanie matki od cielaka, mordowanie cieląt, mechaniczne dojarki które ranią wymiona, choroby krów, ich krótkie życie i śmierć – to wszystko nie mieści się w świecie naszych wyobrażeń. O tym większość ludzi po prostu nie wie.

Krowie wyznaczono miejsce w przestrzeni człowieka, przestała być istotą, żyjącą, ze swoimi prawami i potrzebami a stała się towarem. Wartość krowy jest ściśle określona. Jej ciało ma znak towarowy i konkretne znaczenie, cenę, zastosowanie. Więc krowa dla człowieka stała się: antrykotem, rozbefem, polędwicą, zrazem, udźcem, szpondrem, mostkiem, mlekiem, maślanką, kefirem, masłem, serem. W tych nazwach nie ma krowy tak samo jak zostało wymazane jej realne cierpienie i życie. W normalnych warunkach krowa może żyć do dwudziestu lat, jest roślinożercom, więc jej podstawową dietę stanowią trawy i to, co daje jej łąka, istotą stadną z czułym sercem. Dla krowiej matki ogromnym stresem jest oddzielenie jej od dziecka, tymczasem na fermach hodowlanych, krowie odbiera się cielątko zaraz po porodzie. W wielu wypadkach nie może nawet dotknąć maleństwa. Ci, którzy byli przy tym procederze opowiadają, że krowy potrafią nawoływać swoje dziecko całe dnie. Nierzadko taką stratę odchorowują. Człowieka jednak nic nie obchodzi ani psychiczne ani fizyczne jej cierpienie. Od razu po porodzie zostaje podłączona do maszyny wyciągającej z jej dójek mleko, co również jest bardzo bolesne. Zakażenia, infekcje, odparzenia i rany dójek nikogo nie interesują. Dojenie to nie jest zabawa, ani czuły dotyk człowieka, to ranienie zwierzęcia oszalałego z rozpaczy po stracie dziecka. Nasze mleczko, serek i ulubiona czekolada to trauma i śmierć. Co bowiem dzieje się z cielątkiem? Gdy jest płci męskiej zostaje zamknięte w ciasnym boksie by nie mogło się ruszać i nie niszczyło walorów smakowych swego ciała. Ono również jest tylko cielęcinkom, tuszą, mięsem.

Dr hab. prof. UJ Joanna Hańderek

Problem w tym, że nie tylko nie widzimy cierpienia zwierzęcia, ale również ryzyka jakie w sobie niesie dieta mięsna i mleczna. Obłudne kampanie wmawiająca nam, że mleko jest zdrowe, konieczne by dzieci rosły a kobiety nie cierpiały na osteoporozę, wrażliwszym z nas może wmówić, że krzywda zwierząt służy naszemu dobru. Otóż nie służy. Jesteśmy przesiąknięci obrazami szczęśliwej krówki i pseudowiedzą o zdrowiu jakie na nas czeka w szklance mleka. Nikt nam nie powie w głównych wiadomościach, ani w szkole – nauczyciele też często po prostu o tym nie wiedzą – że już w starych badaniach (weźmy choćby te z lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku w Oxfordzie) udowodniono, że mleko, a dokładniej białko zwierzęce i wapń wcale nie pomagają w walce z osteoporozą. Wręcz przeciwnie. W produktach mlecznych znajdziemy antybiotyki, estrogeny, pestycydy, enzymy rakotwórcze, a więc wszystko to, czym była karmiona krowa. Jej ciało naszpikowane chemią stało się zagrożeniem. Co więcej picie mleka krowiego przyczynia się do wytrącania wapnia z naszych kości, w jaki sposób? Mleko podnosi kwasowość naszej krwi, więc by przywrócić równowagę nasz organizm pobiera wapń z naszych kości.

Weganki i weganie żyją zdrowiej i mniej zapadają na takie choroby jak rak okrężnicy, żołądka czy osteoporozę – różne badania podają różnicę około 30-40 %. Taka równowaga etyczna, o której nie wypada powiedzieć wprost: niezjadanie zwierząt przyczynia się do poprawy naszej kondycji. Z osobistego doświadczenia zauważyłam jedno. Ponieważ nigdy nie lubiłam jeść mięsa przejście na dietę wegetariańską było dla mnie bardzo łatwe. Najbardziej namęczyłam się z dietą wegańską. A to tylko dla jednego, jedynego przyzwyczajenia: kawa z mlekiem. Najlepiej kawa latte. Nic mi nie smakowało. Rozpacz. Moja ukochana kawa. Moją świadomość trzymało jedno: sama krowa. Jej mądre, dobre oczy, jej cierpienie, jej skatowane ciało. Po jednej stronie wyboru moje przyzwyczajenie i upodobania a po drugiej krowa, żywa istota, taka sama jak ja, z tymi samymi potrzebami by żyć w szczęściu, by być wolną, by żyć zgodnie ze swoją naturą. Teraz piję moją ukochaną kawę z mlekiem z owsianki. I zaczęło mi już smakować. Trochę to trwało, ale nasze upodobania można zmienić. Wystarczy pamiętać po co się to robi. Nasz styl życia można całkowicie odmienić, trzeba tylko pomyśleć o konsekwencjach naszych wyborów. Czasami po prostu należy zadać sobie pytanie: czy moja potrzeba picia kawy z mlekiem krowim jest taka słuszna i dobra, czy ja sama jestem taka ważna? Może na początku być nam ciężko, ale przyzwyczajenia i przyjemności kształtujemy całe nasze życie.

Szkoda, że nie rozmawiamy, szkoda, że się kłócimy. Tracimy na tym wszyscy. Wystarczy poznać fakty. Do naszego zdrowia i życia nie jest wcale potrzebne zabijanie i torturowanie zwierząt. Krowa może być szczęśliwa, gdy tylko przestaniemy robić z niej rzecz, która ma służyć naszym potrzebą i to jak najwydajniej. Człowiek może być szczęśliwy, na diecie roślinnej. Może nawet być zdrowszy. To co najważniejsze to wyjście z tego zaklętego kręgu przekonania, że nic się złego nie dzieje, że nam się należy, że to my ludzie jesteśmy warci krzywdy i cierpienia zwierząt. Nie, nie jesteśmy!
Tekst, dr hab. prof. UJ Joanna Hańderek,
fot. Janusz Bończak, fot. wernerdetjen z Pixabay

dr hab. prof. UJ Joanna Hańderek, wykładowczyni w Instytucie Filozofii UJ. Zajmuje się filozofią kultury i filozofią współczesności. Od 2013 roku organizuje cykl wykładów i spotkań poświęconych różnym formom dyskryminacji społecznych „Kultura wykluczenia?”. Współredaktorka kwartalnika popularnonaukowego „Racje”, członkini Towarzystwa Humanistycznego, Akademickiego Stowarzyszenia przeciwko Myślistwu Rekreacyjnemu, Kongresu Świeckości, członkini rady głównej Kongresu Kobiet. Z kotką na kolanach pisze filozoficznego bloga https://handerekjoanna.wordpress.com

Wspieraj Istotę – wpłać datek. Ogłoś się na łamach naszej strony.

Istotnie tak!