Staliśmy na środku mostu.
(Opowiadanie 3.)
[Historie obecności]
Nie śpieszyło mi się nigdzie. To był ten rodzaj dnia, kiedy czas przestaje się spieszyć pierwszy – a człowiek tylko się do niego dostosowuje. Most był drewniany, z lekkim łukiem, barierki pomalowane na biało, niektóre deski trochę skrzypiały, ale wszystko trzymało się jeszcze kupy. Rzeka pod nami płynęła leniwie, może nawet bardziej niż my. Miała kolor herbaty z miodem i zapach lata — trochę błota, trochę mięty, trochę chłodu, który tylko rzeka potrafi wyciągnąć z ziemi w taki upał.
Nie wiem, co robiłem wcześniej tego dnia. Chyba chodziłem bez celu. Przysiadłem gdzieś na kamieniu, patrzyłem w wysokie trawy, które falowały od wiatru. Zjadłem kilka jeżyn. Myślałem o czymś, ale nie wiem o czym – to był ten stan, kiedy myśli są bardziej jak powietrze niż konkretne słowa. Wtedy ją zobaczyłem. Szła z drugiej strony.
Nic w niej nie przyciągało uwagi od razu – i może właśnie dlatego została mi w pamięci. Jasne włosy, jasne oczy, opalona skóra z drobnymi piegami, zadarty nos. Ubrana była zwyczajnie, miała na sobie szerokie, płócienne spodnie z grubego, niebieskiego materiału i białą koszulkę, która chyba wcześniej była mokra i teraz wyschła w słońcu, zostawiając plamy soli. Wydawała się spokojna. Albo po prostu zmęczona upałem, jak wszystko dookoła.
Zatrzymaliśmy się obok siebie przy barierce. Nieplanowane spotkanie dwóch ludzi z dwóch brzegów – dosłownie.
Zamieniliśmy kilka zdań, ale nie o niczym ważnym. O pogodzie – że gorąco, ale wiatr od rzeki trochę pomaga. O nudzie – tej wakacyjnej, co nie boli, tylko rozleniwia. O tym, że w lesie ponoć są już jagody, ale trzeba znać miejsca. O krowie, która uciekła z pastwiska, i o kurach, które śpią całymi dniami pod drzewem i nie dają się wypędzić na słońce.
Wrzucaliśmy patyki do wody. Najpierw ona, potem ja. Patrzyliśmy, jak wypływają z drugiej strony, powoli, jakby i one nie wiedziały, gdzie płyną. Chyba myślałem wtedy o tym, że nie wszystko musi mieć sens, żeby zostało. Albo nie myślałem wcale. Po prostu chłonąłem to, co się działo.
Nie zapytaliśmy o imiona.
Nie zaproponowaliśmy spotkania.
Nie padły żadne obietnice.
Tylko ten jeden uśmiech, który był prawdziwy.
I to krótkie pomachanie dłonią, zanim każde z nas zeszło z mostu w swoją stronę.
Minęło wiele lat.
Nie wiem, co mnie dziś przyciągnęło z powrotem w to miejsce. Może przypadek. Może coś we mnie przez cały czas pamiętało ten most – jego skrzypienie, jego cień w południe, zapach wody, która płynie pod nogami, gdy nigdzie się nie spieszysz. A może tylko potrzebowałem sprawdzić, czy to miejsce naprawdę istniało.
Most nadal stoi. Trochę bardziej zużyty, ale wciąż ten sam. Barierki lekko przetarte, farba złuszczona w niektórych miejscach. Deski bardziej szorstkie, ale ich rytm pod stopami rozpoznałem od razu.
Tylko rzeki nie ma.
Wyschła.
Zostało dno, popękane i matowe, jakby ziemia próbowała coś powiedzieć, ale nie umiała znaleźć słów. Pachnie mułem i kurzem. Zamiast szumu wody – cisza, którą da się poczuć w kościach.
Stoję na środku mostu.
Z tej strony, z której ona przyszła, i z tej, z której ja przyszedłem – wszystko wygląda znajomo, a jednak inaczej.
I myślę… może to nie była tylko dziewczyna.
Może to była właśnie ta rzeka.
Tamtego dnia, w tamtym słońcu, w tamtym milczeniu.
Może już nikt nie spotka jej w ten sposób.
Nie będzie takiego spotkania przy barierce, wrzuconego patyka, spojrzenia bez planu.
Może chciałbym ją znów zobaczyć.
Nie po coś.
Nie żeby coś naprawiać.
Tylko tak.
Przypadkiem.
Powiedzieć: „Cześć.”
Uśmiechnąć się.
I żyć. Jeszcze raz.
Choćby na chwilę.
Choćby na środku mostu…
…i może właśnie dlatego jestem weganinem – by kiedyś jakiś chłopak spotkał się z jakąś dziewczyną i połączyła ich, choć przez chwilę, rzeka.
Bo dziś z tą rzeką łączy mnie tylko samotność.
Nie chcecie jej.
Uwierzcie.
Tekst, rysunek Janusz Bończak
„Dziś – bezpowrotnie mija, a jutro już może nie być jak wspomnienie wczorajszego dnia.”
Manifest Wegański punkt – 3. Weganizm pomaga ograniczyć cierpienie zwierząt i szkody dla planety. To wybór dla lepszej przyszłości.
Kolejne opowiadanie: 15 czerwca w niedzielę o godzinie 8:00