Miasto na wsi
Ostatnio usłyszałem, że rolnicy i rolniczki są jak jednorożce – Miasto ich nie widzi.
Felieton nie będzie o magii, tylko o widzialności. O tym, że wieś istnieje, choć często wydaje się przezroczysta. Że jej głos nie brzmi w debatach, bo nikt nie przyłożył do niego mikrofonu. I może właśnie dlatego czas, by to wieś zaczęła mówić pierwsza. Bo jeśli nie pokaże swojej twarzy, to znów ktoś opowie ją za nią. A my znów będziemy się mijać. Oczywiście, krzyczymy i protestujemy w mass mediach o rolnictwie, ale czy rzeczywiście te opowieści dotyczą wsi?
Wieś nie jest ani z bajki, ani z przeszłości. Ma internet, drony, nawozy, TikToka i kredyty. Ale ma też coś więcej – świadomość gleby pod butami. Nie wszystko można zamówić. Nie każda relacja zmieści się w formularzu.
Zamiast człowieka widzimy produkt. Jabłko. Słoik konfitur. Butelkę soku. Dla naszego komfortu – i jego ceny – poświęciliśmy pamięć o tych, którzy je stworzyli. W zamian mamy sklepy i opakowania. Plony z innych kontynentów, z których wywietrzała historia.
Nie znamy już kruchości kalafiora, jego zapachu tuż po wyrwaniu z ziemi – wśród ptaków, wiatru, deszczu. Mamy masę kalafiorową szklarniową. Miazgę, która zostaje w dłoniach. Szarą. Bezbarwną. – Taki kalafior, który pachniał świeżością, dostałem na Wielkowiejskim Targu. I wtedy zrozumiałem, jak może naprawdę smakować kalafior. – Tak się po prostu wydarzyło.
Miasto mówi: „chcemy zdrowo, lokalnie, uczciwie”. A jednocześnie nie zna imienia żadnego rolnika czy rolniczki. Nie zna ich rytmu. Nie zna ich gniewu i zmęczenia. Nie zna radości pierwszego deszczu po suszy.
Rolnicy są jak jednorożce, bo nikt ich nie widzi naprawdę. Może dlatego, że nie wyszli jeszcze z cienia. A może dlatego, że nikt ich tam nie szuka. Ale jeśli mają wrócić do naszej opowieści – muszą mówić. Po swojemu. Bez PR-u. Bez tłumaczenia się.
– Miasto nie musi prowadzić wsi za rękę. Wystarczy, że przestanie ją ignorować. Że zapyta: „jak się masz?” – i usłyszy odpowiedź.
– Wieś nie jest zapleczem. Wieś może być mentorem. Ale musi się pokazać. Powiedzieć: „To ja. Człowiek, który cię karmi”.
Zobacz swoją rolniczkę lub swojego rolnika. Bo niedługo może nie być już kogo zobaczyć.
Naukowcy mówią, że niedługo większość ludzi będzie mieszkać w miastach. Jeśli miasta nie nauczą się wsi – jej umiaru, rytmu i odporności – będą tylko zbiorowiskami ścian. Fabrykami domów. Miastami bez ciszy i bez sensu.
Dlatego właśnie powstała idea Mądrych Wiosek i Przedmieść w Mieście – nie po to, by wieś wróciła do miasta, ale żeby powstała wspólna nowa przestrzeń. Miejsce spotkania. Miejsce rozmowy. Gdzie można zapytać, odpowiedzieć, pośmiać się i pospierać.
Bo tylko tam, gdzie jest rozmowa – może być wspólnota.
I może, jeśli spojrzymy sobie w oczy, przestaniemy udawać, że wszystko jest w porządku.
A zaczniemy – naprawdę – być razem.
Janusz Bończak, redaktor naczelny Istota.info, fot. autor
Społeczny doradca Wojewody Małopolskiego do spraw Rolnictwa i Rozwoju Wsi