Katastrofa na talerzu

Spread the love

Czasami trzeba skonfrontować się z faktami. Czasami trzeba spojrzeć w oczy krowy, świni, kury. Czasami trzeba wyjść poza sferę własnego komfortu, zadać sobie to jedno pytanie: dlaczego pozostajemy obojętni? Kultura nauczyła nas, powtarzając przez cały dwudziesty wiek, że jesteśmy najważniejsi. To ja, ego, moja egzystencja – odmieniane przez wszystkie przypadki i w różnych okolicznościach przysłaniają nam cały świat. Do tego konsumpcjonizm, konieczność rozwoju, uczestniczenia we wszystkim tym, do czego przyzwyczaja nas współczesna cywilizacja. Komfort jest najważniejszy. Poczucie że się realizujemy, że osiągamy własne cele, że jesteśmy po prostu sobą – to ma być złoty Graal współczesnej kultury Zachodu.

Ten ślepy pęd, by realizować siebie, konsumować, podróżować, kupować, rozwijać się, zdobywać nowe cele, realizować nowe zadania, oczywiście przyniósł dostatek. Poczucie że jest się na fali, zrozumienie że świat do nas należy. Ale ten ślepy pęd tak naprawdę przynosi śmierć. Zagłada na talerzu to nie jest tylko hasło, to nie jest tylko jeszcze jedna sztuczka stosowana przez ludzi, którym zależy na dobrostanie zwierząt. Zagłada na talerzu to konsekwencja naszego działania, naszego dostosowania się do standardów konsumpcyjnego i zaślepionego kulturowo człowieka Zachodu.

Miliardy zwierząt zabijanych co roku to nie tylko cierpienie, okrutna śmierć, koszmar życia w hodowlach wielkopołaciowych, to również emisja gazów cieplarnianych, zatrucie środowiska, wycinanie lasów, biodegradacja. Posiłek mięsny zawsze jest katastrofą. I o tym wiemy doskonale. Jak podkreślała (na spotkaniu poświęconym filmowi „Katastrofa na talerzu”) aktywistka Monika Kohut, „ściany rzeźni już dawno stały się szklane”. My doskonale wiemy, co dzieje się ze zwierzętami zakwalifikowanymi jako te, które mają nam służyć jako pokarm. Wystarczy kliknąć, a dokumentacja umieszczona przez wiele organizacji i zespołów badawczych będzie dostępna. Wystarczy otworzyć jakąkolwiek książkę dokumentującą życie w hodowlach przemysłowych i w rzeźni. Materiały są spore, jak twierdzi jednak Monika Kohut, my tak naprawdę boimy się dostrzec tego, co możemy tam zobaczyć. Zranione sumienie? Lepiej śmiać się nam z aktywistów czy wegan, niż zmieniać własne przyzwyczajenia.

Film „Katastrofa na talerzu” zrealizowany przez fundacje Green REV Institute, to przede wszystkim ukazanie, nie tylko tego, co zrobiliśmy światu przez nasze konsumpcyjne przyzwyczajenia, ale przedstawienie głosu osób, które od lat działają na rzecz klimatu i dobrostanu zwierząt. W filmie wypowiadają się takie osoby jak profesor Piotr Michał Skubała, biolog, etyk, edukator, czy Roman Głodowski prezes i założyciel stowarzyszenia Nasz Bóbr, Marzena Wichniarz ze stowarzyszenia Rodzice dla Klimatu, Morgan Janowicz z Green Rev Institute i Koalicji Future Food 4 Climate. Różni ludzie, różne doświadczenia, ale jedna wiedza, że z każdym kilogramem mięsa jakie zostaje wyprodukowane, zabijamy świat. I jest to śmierć okrutna, dla zwierząt z hodowli jak i dla wszystkich zwierząt ludzkich, i pozaludzkich, których zagłada zaczyna się już dziś i będzie trwała w kolejnych odsłonach kryzysu klimatycznego.

Weganizm jest drogą do lepszego życia, procesem, w którym człowiek ma szansę na życie w zgodzie ze sobą i ze światem. Weganizm jest też odpowiedzią na to, co może nas spotkać w przyszłości. Skoro większość pól uprawnych daje paszę dla zwierząt hodowlanych, których śmierć i ciała mają nakarmić bogatych ludzi najedzonego zachodu, to oczywiste jest, że dieta roślinna może wykarmić przeludniony świat i głodujących ludzi. Skoro już dzisiaj jest pewne, że mięso nam szkodzi oraz zwiększa ryzyko zachorowania na raka, to bezdyskusyjnym jest, że zdrowsza jest dieta roślinna. Skoro wiadomo, że przemysł hodowlany jest trzecim wielkim emitentem gazów cieplarnianych i zanieczyszczeń ekosystemu to oczywistym jest, że nastawienie tylko na produkcję pokarmów roślinnych staje się ratunkiem dla naszej planety. To takie proste i równocześnie bolesne. Odrzucając weganizm odrzucamy naszą przyszłość, odbieramy sobie szansę na wyhamowanie negatywnych skutków zagłady klimatycznej.

To od nas zależy jakie będą miały szanse na przeżycie nasze dzieci. To my kształtujemy klimat dla naszych dzieci i wnuków. To takie proste i równocześnie przerażające, że wciąż dieta roślinna budzi tyle sprzeciwu i jest odrzucana przez przesądów i stereotypowe przyzwyczajenia. Czasami trzeba skonfrontować się z faktami, czasami trzeba wyjść poza strefę naszego komfortu. Czasami trzeba zrezygnować ze swoich utartych praktyk i przyzwyczajeń. Konsumpcjonizm tak samo przyzwyczajenie do spełniania każdej, nawet najmniejszej naszej zachcianki, to wytwór dwudziestowiecznego dobrobytu kultury Zachodu. Czas zatem najwyższy, by zerwać z przyzwyczajeniami, które ani nie należą do naszej tradycji, ani nie są zdrowe dla nas czy dla naszej planety. Czas wreszcie spojrzeć w oczy kury, krowy, świni czy owcy. Czas wreszcie dostrzec możliwości jakie jeszcze ciągle mamy i je wykorzystać – pomimo naszego marzenia o komfortowym, luksusowym i łatwym życiu. Już nie mamy czasu na odsunięcie od nas kryzysu klimatycznego, ale mamy jeszcze szansę na spowolnienie zagłady, wystarczy tylko otworzyć się na to, co wegańskie.

Oglądnij film „Katastrofa na talerzu”

W dyskusji po filmie wzięli udział: Monika Kohut, Edyta Wantuch, Monika Konieczna, Jakub Spryszyński, Joanna Hańderek, prowadzenie: red. Justyna Nowicka.
Tekst dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ,  fot. Janusz Bończak