Uwaga zwierzęta!

Spread the love

Jak bardzo ciężkie jest życie człowieka o tym najwięcej wiedzieć może tylko myśliwy. Zwierzęta atakują. „Kokainowe” rekiny kręcą się po wybrzeżu USA. Na kokainowym szlaku przemytników było parę wpadek, więc biały proszek dostał się do oceanu i nagle okazało się, że nawet rekin młot, z natury raczej nieśmiały, nagle zapragnął kontaktu z człowiekiem. Meduzy też potrafią nadwyrężyć spokój człowieka. Na północy Hiszpanii zamknięto niektóre plaże z powodu inwazji tych bezczelnych zwierząt. Meduzy zwane żeglarzami portugalskimi, wyjątkowo jadowite, skomasowały atak na niewinnych plażowiczów. W Polsce co rusz dziki wchodzą w pola, zaglądają do miasta. W Krakowie gołębie niedbale gruchają, co gorsza biednym mieszkańcom zanieczyszczają balkony i parapety. Człowiek nieustannie napotyka na jakieś groźne zwierzę i nie może sobie spokojnie ani pomieszkać, ani na wakacje jechać. Zwierzęta utrapieniem człowieka.

Jak bardzo niebezpieczne są zwierzęta bardzo dobrze wie popkultura. Zaczynając od serii dokumentów o „najniebezpieczniejszych” czy „najbardziej krwawych” zwierzętach świata a kończąc na filmach o krwiożerczych kobrach, polujących na ludziach rekinach, koszmarnych rojach pszczół, czy atakach ptaków – obraz zwierząt nie należy do najprzyjemniejszych. W mediach jednym z cenniejszych jest obraz psów-potworów rozszarpujących dziecko, lub „właściciela”, pożądane są też newsy o wszelkich plagach i chorobach roznoszonych przez zwierzęta.

Chociaż tak zwanych dzikich zwierząt pozostało niecałe 4%, a reszta to człowiek i gatunki hodowlane. Chociaż zwierzęta zostały pozamykane w klatkach, zepchnięte ze swoich terenów, służących im do życia. Chociaż tak naprawdę zwierząt dookoła nas już prawie nie ma, ciągle króluje obraz dzikości i zwierzęcości jako zagrożenia. W dobie VI wielkiego wymierania zwierząt, ludzie albo wypierają fakt utraty bioróżnorodności i związanego z tym zagrożenia, albo uciekają w popłochu przed wszelkim przejawem wolnego życia. Zwierzę umieszczone dość dawno w kategorii „zagrożenie”, ciągle reprezentuje w naszym kulturowym wyobrażeniu niebezpieczeństwo i to, co w sposób nieprzewidywalny nam zagraża. Stąd wszelkie informacje o zwierzętach „atakujących” człowieka przyjmowane są zarówno ze zgrozą jak i ze zrozumieniem: oto spełnia się wizja zagrożenia. Niewinny człowiek, bezbronna ofiara i zwierzęcy kat. Myśliwi tylko mogą się cieszyć i podsycać nasze przekonanie, że bez ich „działalności” człowiek pogrążony zostanie w zwierzęcym chaosie okrucieństwa.

Obraz dzikości przyrody zaciera jeden fakt: tak zwierzę jest dzikie i niebezpieczne, ale tylko jednego gatunku: to homo sapiens. Gdziekolwiek pojawił się przedstawiciel tego gatunku od razu znikały z ekosystemu zwierzęta innych gatunków. Polowania, najpierw by wyżywić siebie i rodzinę, później dla przyjemności stały się normą ludzkiego działania. Współcześni myśliwi uwielbiają opowiadać o tradycji, milczą tylko o jednym, że polowanie nikogo już dzisiaj nie żywi a stało się psychopatologiczną rozrywką. To człowiek morduje, torturuje zwierzęta, zabiera im tereny do życia, pozbawia je wolności, zabiera im autonomię i podmiotowość. To człowiek niszczy ekosystemy, to człowiek zarządza zwierzętami, czyniąc z nich niewolników.czki. To człowiek rozszedł się po całym świecie odcisnąwszy węglowe i śmieciowe piętno na przyrodzie.

Płacz ludzi, narzekających na towarzystwo zwierząt nie jest zakłamanym obrazem rzeczywistości. To przejaw patologicznego egoizmu i ślepoty. Myśliwy, który tłumaczy, że musi strzelać, ponieważ zwierzęta zagrażają ludziom, kpi z samej natury i zniekształca obraz rzeczywistości. Ci sami ludzie, oburzający się, że zwierzę miało czelność wejść na ich osiedla, czy na ich plaże, zjadają je, noszą ich skóry twierdząc, że najbardziej eleganckie są przecież torebki i buty robione krwawym śladem. Stworzyliśmy okrutny świat bez zwierząt, zniewolenia i betonu. Wszystko ma spełniać nasze zachcianki, zarówno ekosystem dając nam przyjazne miejsca do mieszkania czy odpoczynku, jak i zwierzęta innych gatunków.

Pojęcia takie jak „dzikie”, „bestia”, „niebezpieczne”, „krwawe”, „żarłoczne”, „zagrażające” tak naprawdę odnoszą się do nas – do nas ludzi. Naszą relację do świata określa ślad węglowy jaki po sobie zostawiamy. Naszą relację do zwierząt określa ślad śmierci. Torturowane, zabijane, wypierane ze swoich terenów zwierzęta pozaludzkie nie mają nigdzie schronienia ani chwili spokoju. Człowiek jest wszędzie. Wycieczki w góry czy nad morze, tak samo jak wyjazd na safari to nic innego jak nieustanne nękanie zwierząt, odbieranie im ostatnich skrawów ziemi, gdzie mogą poczuć się jak w domu. Podglądane, oglądane, zniewalane, odzierane z godności, pozbawione życia.

Ostatnio mała sarenka nie mogła dołączyć do matki, ludzie poszli oglądać zwierzątko. Parę osób nie chciało zmienić swojej codziennej trasy spacerowej i przechodziło koło wystraszonego sarniego dziecka z psami. Nie pomogły prośby aktywistów.tek Dzisiaj znaleziono ją martwą. Leżała przy jezdni. Umarła głodna, samotna i przerażona. Co stało się z jej matką? Samochody przecinają teren, na którym żyje, a ludzie nie lubią trzymać psów na smyczy. W końcu spacer jest dla relaksu człowieka więc idzie tam gdzie mu się to podoba i robi to, co uważa za dobre dla niego. Dziecko sarny nie jest ważne jak ona sama, co najwyżej ludzie pójdą sobie ją pooglądać. Dzika przyroda jest taka fascynująca i taka niebezpieczna…
Tekst, fot. dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ

Dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ .

dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ,  wykładowczyni w Instytucie Filozofii UJ. Zajmuje się filozofią kultury i filozofią współczesności. Od 2013 roku organizuje cykl wykładów i spotkań poświęconych różnym formom dyskryminacji społecznych „Kultura wykluczenia?”. Współredaktorka kwartalnika popularnonaukowego „Racje”, członkini Towarzystwa Humanistycznego, Akademickiego Stowarzyszenia przeciwko Myślistwu Rekreacyjnemu, Kongresu Świeckości, członkini rady głównej Kongresu Kobiet. Z kotką na kolanach pisze filozoficznego bloga https://handerekjoanna.wordpress.com