Andrzej Elżanowski – przemówienie na koniec Marszu Wyzwolenia Zwierząt, Warszawa, 3 września 2022 roku

Spread the love

Uznanie praw zwierząt potrzebne jest nie tylko zwierzętom, ale również ludzkości ponieważ jest warunkiem postępu moralnego, który polega na znoszeniu niezasłużonych przywilejów nabytych przez urodzenie w pewnej grupie. Przez wieki i tysiąclecia takie niezasłużone przywileje umożliwiały bezwzględną eksploatację innych. Były siłą napędową i usprawiedliwieniem dla ogromu niesprawiedliwości i krzywdy innych ludzi tak jak dzisiaj są siłą napędową i usprawiedliwieniem dla zwykle gorszej eksploatacji i prześladowania miliardów jednostek pozaludzkich.

Obecna eksploatacja zwierząt dla doraźnych korzyści materialnych jest oczywiście bezkresnie zła sama w sobie bo powoduje niewypowiedziany ogrom krzywdy zwierząt. Najwyraźniej nie przeszkadza to ją kontynuować przeważającej większości ludzi, i to nawet w świecie zachodnim, co pokazuje powiększający się rozziew między moralnością jako praktyką społeczną i etyką czyli normatywną teorią moralności. Dlatego ważne jest podkreślanie innych ogromnych kosztów tej eksploatacji, tzn. kosztów środowiskowych i społecznych, które są notorycznie ignorowane przez przeważającą większość społeczeństwa, a więc również polityków.

Koszty środowiskowe, zanieczyszczenie wód, gleby i atmosfery, są powszechnie znane  — nie będę ich tutaj nawet podsumowywał poza wskazaniem na największy absurd obecnej polityki klimatycznej: produkcja zwierzęca, która generuje około jednej piątej gazów cieplarnianych, nie jest dotąd włączona do Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (ETS).

Najmniej niedoceniane są ogromne chociaż słabiej zbadane są koszty społeczne produkcji zwierzęcej. Stosunkowo dużo wiadomo tylko o negatywnym wpływie rzeźni na lokalne społeczności. Ale od niedawna zaczyna być doceniany globalny wpływ zabijania i innej przemocy wobec zwierząt związanej  z produkcją zwierzęcą. Stało się jasne, że akceptacja tej przemocy podwyższa poziom tolerancji na wszelką przemoc, ponieważ psychologia przemocy jest jedna o czym świadczy znany związek przemocy domowej ze znęcaniem się nad zwierzętami.

Problem zaczynają dostrzegać socjologowie. Jak stwierdzają Nathan Stephens-Griffin &  Naomi Griffin, pozaludzkie zwierzęta są częścią świata społecznego i przemoc wobec nich, zarówno ta indywidualna jak i instytucjonalna, jest społecznie szkodliwa – szkodzi ludziom, zwierzętom i środowisku. Brytyjska socjolożka Erika Cudworth mówi utrwalaniu przemocy w życiu codziennym właśnie przez zabijanie zwierząt. Dotyczy to w pierwszym rzędzie mieszkańców wsi i prawdopodobnie dlatego przemoc domowa, w szczególności wobec partnerów (określane w literaturze fachowej jako intimate partner violence) jest na wsi ostrzejsza, bardziej gwałtowna i dotkliwa (w skutkach mierzonych zadanymi ranami i innymi uszkodzeniami ciała) niż miastach. Odpowiednio częstość zabójstw partnerów jest na wsi wyższa niż w miastach. Trudno mieć wątpliwości, że codzienność zabijania zwierząt (np. ucinania siekierą głów żywym ptakom), zwłaszcza wobec horroru niekontrolowanego w Polsce uboju gospodarczego, zwiększa brutalność wszelkiej przemocy.

Wiele pozostaje jeszcze do zbadania, ale już teraz nie ulega wątpliwości, że obecna eksploatacja zwierząt hamuje postęp moralny ludzkości, i że bez uznania elementarnych praw zwierząt nie ma szans na zasadniczą zmianę status quo. Dlatego wszyscy, nie tylko zwierzęta, potrzebujemy uznania ponadgatunkowych uniwersalnych praw chroniących interesy podmiotów czy jednostek ludzkich i pozaludzkich a nie, jak obecnie, tylko interesów ludzkich, w wielu wypadkach kosztem krzywdy zwierząt.

Taka wybiórcza ochrona tylko własnych interesów jest ciemną stroną obecnej doktryny praw człowieka i tylko uznanie praw zwierząt może znieść złe efekty działania praw człowieka:

— bezpośrednio przez moralne i prawne zakazy okrucieństw, zwłaszcza  wykonywanych w imię kultywowania tradycji i wolności obrzędów religijnych

— pośrednio, przez mitygację gatunkizmu i narcyzmu gatunkowego czyli zapatrzenia w siebie, które prowadzi do samodestrukcji.

Przykładu grupowego narcyzmu dostarcza przedrozbiorowa demokracja szlachecka, która rozkwitała na bazie wyzysku i pogardy dla ludzi z innych klas społecznych. Grupowy narcyzm powoduje samodestrukcję przez brak realizmu w ocenie samych siebie i innych i poprzez destrukcję środowiska, którym w przypadku szlachty było państwo a w przypadku ludzkości jest biosfera.

Wbrew poglądom konserwacjonistów, niemądrze patrzących z góry na obrońców zwierząt, uznanie praw zwierząt automatycznie podnosi etyczną rangę ochrony środowiska z ochrony zasobów dla ludzi do ochrony życia wszystkich podmiotów zamieszkujących chroniony obszar czy akwen. Ma to wielkie moralno-prawne i praktyczne znacznie dla skuteczności ochrony przyrody przynajmniej z dwóch powodów.

(1) Ochrona przyrody jako ochrona zasobów daje lokalnym państwom podstawę do roszczeń do decydowania o sposobie ich użytkowania bo przecież do lokalnych zasobów prawo mają mieć w pierwszym rzędzie lokalne społeczności, które najczęściej dążą do doraźnych korzyści. Natomiast odwołanie do podstawowych praw do życia i zaspokojenia potrzeb innych podmiotów zamieszkujących i użytkujących cenny ekosystem umożliwia wywierania międzynarodowej presji, podobnie jak z odwołaniem do prawa człowieka.

(2) Ochrona środowiska jako podstawy życia innych podmiotów potęguje znaczenie zielonej kryminalistyki (green criminology) – winni zatrucia środowiska (np. Odry) powinni odpowiadać nie tylko za zniszczenie zasobów czy bioróżnorodności, ale za cierpienie i śmierć  wszystkich poszkodowanych jednostkowych podmiotów.

***

Mamy zatem najpoważniejsze przesłanki do domagania się uznania praw zwierząt, ale czy umiemy z nich korzystać?  Czy potrafimy je przekazać opinii publicznej i politykom? W mojej ocenie nie i to jest największa słabość naszego ruchu.

Mamy wiele organizacji, które ratują zwierzęta, często z narażeniem zdrowia i życia dzielnych aktywistów, przeprowadzają śledztwa i dostarczają mediom bulwersujących faktów. Ale organizacje te w przeważającej większości nie są w stanie przełożyć tego na skuteczne działanie polityczne i legislacyjne, bo do tego potrzebne są wiedza i umiejętności zupełnie inne niż przy akcji bezpośredniej.

W każdym kraju do osiągnięcia potrzebne jest włączenie ekspertyzy do przetwarzania wyników akcji bezpośredniej w odpowiednio przygotowane raporty, opinie i projekty legislacyjne. Polskie organizacje mogą nie mieć dosyć pieniędzy na zatrudnienie ekspertów, ale jest grupa kompetentnych ludzi gotowych działać honorowo, tylko trzeba stworzyć ramy do ich działania. Taką rolę mógłby odegrać Poselski Zespół Przyjaciół Zwierząt gdyby został kiedyś poprowadzony na lepszym niż dotychczas poziomie.
Andrzej Elżanowski – polski zoolog, paleontolog i bioetyk, profesor nauk biologicznych, fot. Janusz Bończak