Odpowiednie dać słowo
![](https://www.istota.info/wp-content/uploads/2022/04/DSCF3247-1-1024x683.jpg)
![](https://www.istota.info/wp-content/uploads/2022/04/277756341_10224993256931955_971044061651580836_n-1024x1024.jpg)
W ostatnich miesiącach brakuje słów na opisanie świata. Te najbardziej pasujące zostały dawno wytarte, zużyte, nadużyte. Straszna wojna, odbywająca się tym razem tak blisko powoduje, że więcej myślimy o świecie, ludzkości, cywilizacji, weryfikujemy niektóre nasze poglądy. Chcemy to nazwać. Przydałyby się adekwatne słowa.
W kontekście wojny rozżarzyło się także myślenie o zwierzętach. Dzięki mediom mamy możliwość zobaczyć ich sprawę w różnych odsłonach. Widzimy heroizm ludzi ratujących te domowe, dźwigających oprócz walizek i plecaków kontenery, pudła, pojemniki ze zwierzęcymi przyjaciółmi, ryzykujących dodatkowe problemy w podróży. Widzimy zaangażowanie wolontariuszy na granicy, dających schronienie, pomagających w drodze, wspaniałych dziewczyny na dworcu PKP w Krakowie. Podziwiamy ciężką pracę ludzi ewakuujących schroniska, ogrody zoologiczne. Ale też wielu z nas doświadcza przerażenia i bezradności wobec horroru, jaki jest udziałem zwierząt hodowanych w Ukrainie… na pokarm. Wprawdzie i tak doznawały cierpienia, miały umrzeć z ręki człowieka, ale straszność ich sytuacji się potęguje. A dzikie zwierzęta w lasach, śmiertelnie przerażone wybuchami? Naszych ulubieńców, ptaki w miastach, bronimy przed sylwestrowymi fajerwerkami. Wiemy, jak ciężko to znoszą. A tu…
Kakofonia myśli, ocen i uczuć.
Jacy jesteśmy? Co robimy zwierzętom? Czy jesteśmy dobrzy, czy źli? Jak bardzo jesteśmy zakłamani? I czy zawsze jest zakłamanie, czy może czasem roztropność lub zwykła niemożność? Ratujemy lwy i karakale z zoo w Kijowie, a krowy na bombardowanych terenach muszą radzić sobie same. Umiera z głodu i pragnienia milion kur, a my szukamy pasujących kolorem szeleczek dla uchodźcy-mopsa. Hodowle rasowych psów w Ukrainie pierwsze otrzymały pomoc w przesiedleniu, a bezdomne głodne psy są jeszcze bardziej bezdomne. Dobro i zło…we mgle. Jak tutaj posługujemy się językiem? Przypominają się nieśmiertelne słowa Norwida:
Ponad wszystkie wasze uroki,
Ty, poezjo, i ty, wymowo,
Jeden — wiecznie będzie wysoki:
Odpowiednie dać rzeczy słowo!
Ty, nasza „wymowo”, jakże dalece rozmijasz się z prawdą, gdy mówiąc o sprawach złych i podłych używasz nazw zwierząt! Jak nieodpowiednie „dajesz rzeczy słowo” na opisanie tego, co się dzieje! I nie dlatego, że ci słów brakuje.
W kontekście wojny wyostrzyło się prawdziwe i metaforyczne znaczenie określeń używanych skądinąd na co dzień: zezwierzęcenie, zwierzę, bydlę, zbydlęcenie, psy, hieny. Wszystkie – na nazwanie podłych cech i czynów człowieka. I pomyślmy!, że właśnie teraz widać wyraźnie jak bardzo potrzebne jest zwierzę, żeby zalęknione dziecko mogło się uspokoić. Jak przygarnięte na chwilę psy i koty, z którymi fotografowani są żołnierze potrafią ocieplić ich wizerunek. Jak potrzebne są nam psy, które szukają pod ruinami ludzi i niewybuchów.
W mediach społecznościowych obrońcy zwierząt zaprotestowali przeciw nazywaniu tego, co robią Rosjanie w Ukrainie „zezwierzęceniem”, „zbydlęceniem”. Działa tu, prawdę mówiąc, językowe przyzwyczajanie. Dziennikarze, świadkowie używają tych słów bez zastanowienia, nie mają intencji obrażania zwierząt.
Zwierzęta przecież nie torturują, nie czerpią z zadawania bólu satysfakcji, nie poniżają, nie planują wojen i eksterminacji. Świadome, celowe, planowane okrucieństwo to cechy wyłącznie ludzkie. To, co robią najeźdźcy w Ukrainie, to nie jest „zezwierzęcenie”, to jest zdegenerowane człowieczeństwo, ze-człowieczenie.
Przeprowadziłam mały sondaż facebookowy pytając, jakich określeń ludzie powinni używać zamiast mówić: „zezwierzęcenie”? Pojawiło się mnóstwo propozycji, m.in.: bestialstwo, okrucieństwo, sadyzm, nikczemność, nieludzkość, zbrodniczość, bezwzględność, brutalność, bezlitosność, bezduszność, barbarzyństwo, zdegenerowanie, niemiłosierność, odczłowieczenie, sparszywienie, zwyrodnienie. Słownik Języka Polskiego podaje 80 synonimów słowa „zezwierzęcenie”! Mimo to, chcąc nazwać zło, właśnie najczęściej wybieramy ten wyraz. Dlaczego?
Wybieramy, gdyż odkąd wyodrębniliśmy się z reszty natury, chcemy podkreślić naszą ludzką wyższość i dominację nad resztą świata. Nie wiadomo, kiedy powstał ludzki język. Badacze mówią o przedziale między 35 000 lat do ponad 200 000 lat temu, i to nie na pewno. Prawdopodobne wydaje się jednak to, że jednym z pierwszych wyrazów musiało być słowo, które odróżniało ówczesnego homo od reszty zwierząt. Używaliśmy słowa „zwierzę” od kiedy ruszyliśmy na pierwsze wojny zwane polowaniami, że użyję określenia Elizabeth Costello – bohaterki „Żywotów zwierząt” J.M. Coetzee’go. Polowania – pierwsze nasze wojny! I od tego czasu nie przestajemy używać języka, aby tę naszą odrębność i wyższość zaznaczyć. Manipulujemy znaczeniami, dyskryminujemy językowo. Mówimy o zwierzętach, że „zdychają”, że „żrą”. Jak coś zdycha, to ta śmierć nie ma ani powagi, ani znaczenia, jak żre – to jest godne pogardy.
Ludzi, których chcemy napiętnować, uznać za gorszych od siebie nazywamy zwierzętami. Niekiedy jest to żartobliwe, często, jak teraz, nie jest. Z ludźmi przyjaźnimy się, kochamy ich, znamy; zwierzęta – mamy, posiadamy, hodujemy. Katechizm ostrzega, żebyśmy je nie kochali, tak jak ludzi. Bardzo wielu z nas jednak kocha je podobnie. Fakt, że tylko niektóre. Ratuje z nieszczęścia. Czy Katechizm ma rację tak stawiając sprawę? Jak często stajemy przed rzeczywistym wyborem: człowiek czy zwierzę? Bardzo rzadko. Czy jest coś złego w kochaniu zwierząt? Serce człowiek ma jedno.
Język stwarza świat i relacje. Język może szerzyć dobro i szacunek lub zło i pogardę. Może jednego i drugiego uczyć, utrwalać. Jest zdolny nazwać prawdę, jak pisał Norwid, ale też może kłamać, zakłamywać. Dlatego, to, jak mówimy o zwierzętach, a też to, jak posługujemy się ich imionami, utrwala nasz do nich stosunek.
Jeżeli o kimś złym mówimy: świnia, pies, suka, padalec, żmija, wydra, gad, małpa, ropucha, sęp, to, w pewnych okolicznościach, łatwiej te zwierzęta krzywdzić, łatwo jest bagatelizować ich cierpienie. Przecież uosabiają zło.
Jeżeli o kimś, kim pogardzamy lub kto wzbudza w nas obrzydzenie, mówimy: maciora, wieprz, muł, ślimak, kaszalot, koczkodan, flądra, to łatwo jest i tymi zwierzętami gardzić. Po co dbać o potrzeby miernot, marności.
Jeżeli o głupim człowieku mówimy: baran, osioł, oślica, gęś, kura, koń, koza, owca, krowa, cielę, łoś, jeleń, dzięcioł, to stwarzamy w przestrzeni myślenia obraz tych zwierząt jako istot bezmyślnych, ograniczonych. Można je lekceważyć, poniżać. Można nie przejmować się ich wewnętrznymi doznaniami. To przecież bezmyślne stworzenia.
![](https://www.istota.info/wp-content/uploads/2021/11/005-2-300x225.jpg)
Ani krowa ani gęś nie są głupie. Osioł nie jest tępy ani złośliwy. Kot nie jest fałszywy, tylko nie rozumiemy jego zachowań. Świnia bardzo nie lubi leżeć w swoich odchodach, nie jest podła ani nieetyczna. Wieprz jest zapasiony przez człowieka. Ptasie móżdżki przewyższają niejeden ludzki móżdżek, a flądra nie prowadzi się źle. Zwierzę nie jest prostakiem, prymitywem, dzikusem lub chamem. Dlaczego matka – suka czy matka- maciora, karmiące swoje młode, miałaby być godne pogardy? Dlaczego „pies” – przyjaciel, ratujący człowieka ze strasznych opresji w górach, pod lawinami, w zimnie, w ruinach – to słowo obelżywe? Te ostatnie przykłady językowej podłości człowieka najbardziej bolą.
Dziś w czasie ludzkiego polowania na innych ludzi obrażamy krowy w zbombardowanej hodowli w Szestakowie, umierające z głodu zwierzęta w schroniskach, do których nie można dotrzeć z pomocą, poranione obłąkane ze strachu psy w Mariupolu, konie w spalonej stadninie w Gostomelu, przerażone dzikie zwierzęta w ukraińskich lasach. I wszystkie inne, zamknięte przez człowieka w hodowlach, ogrodach zoologicznych, zwierzyńcach, ptaszarniach, sklepach, pozbawione pokarmu i wody, a teraz krzywdzone i zabijane bez miłosierdzia i sensu. Nie przez inne zwierzęta… przez człowieka.
Przerwijmy to. Powstrzymajmy odruch mówienia w odniesieniu do ludzkich czynów: „zezwierzęcenie”, „zbydlęcenie”. Nie mówmy: świnio!, psie!, suko!, zwierzę! do drugiego człowieka. Taka mowa kłamie, nie przystaje do „rzeczy”. Jest od rzeczy. Jest niesprawiedliwością.
Tekst Barbara Niedźwiedzka