Gwałt

Spread the love

Codzienność wojny zawsze była bagatelizowana, historia woli wielkie opowieści o zdobywcach, zwycięzcach, wielkich potyczkach zbrojnych, władcach, królach, dowódcach, bohaterskich obrońcach, dzielnych żołnierzach, wspaniałych, mężnych rycerzach. Codzienność wojny nikogo całe stulecia nie obchodziła, bo co interesującego, poetyckiego czy epickiego znajdziemy w głodzie jaki panuje we wsiach i miastach spalonych, zbombardowanych, zniszczonych? Ludzie bez domów, bez zasobów jedzenia, zdani na siebie, umierający albo od kul wroga, albo z głodu po jego odejściu – to codzienność wojny, o której wielu zwycięzców zwyczajnie wolało zapomnieć. Gwałt popełniony na kobietach traktowano jako wypadek przy pracy, incydent nie wart odnotowania. Rycerze, żołnierze, bracia broni słynęli ze swojego męstwa, cieszyli się chwałą i szacunkiem. Zgwałconych kobiet nikt nie liczył, nie pocieszał, nie dawał szans na normalne życie. W końcu to tylko kobieta, hańba dla rodziny, dla wspólnoty czy rodu. Dlatego jeżeli udało im się przeżyć, to kobiety milczały. Jeszcze częściej były jednak wyrzucane, skazane na życie na obrzeżach, poza ich wspólnotą, rodziną, domem. Zhańbiona to określenie, jedno słowo, piętno, jakie nie pozwalało już nigdy wrócić kobiecie do normalnego życia. To ona była zhańbiona, a on tryumfował, o nim pisano pieśni, jego zapamiętała historia. Gwałciciel, zwłaszcza gdy należał do zwycięskiej armii mógł tak naprawdę wszystko.

Ogrom zbrodni i masowe gwałty w Ruandzie i na Bałkanach zaszokował ludzi XX wieku. Wydawało się, że po II wojnie światowej ludzkość nauczyła się rozwiązywać konflikty w pokojowy sposób. Mrzonka ludzi zachodniej kultury, zamkniętych w demokratycznych systemach społecznego komfortu. Członkowie i członkinie elitarnego klubu dostatku i konsumpcyjnej kultury Zachodu doznali wstrząsu. Nikt nie chciał pamiętać, że nasze sumienia są nieczyste, a kobiety na całym świecie pozostają najbardziej narażone na przemoc i uprzedmiotowienie. Gwałt wojenny to przecież wojna mężczyzn z mężczyznami. Zniszczyć kobietę, zabrać żonę, córkę, matkę, to uderzyć w mężczyznę, jego męskość, pokazać mu, że nie dał rady obronić, zabezpieczyć, a więc jest nikim. Popełniony na kobiecie gwałt, to przemoc mężczyzny wobec mężczyzny, upokorzenie i odebranie mu siły, sama kobieta się nie liczy, równie dobrze można ją zabić, wyrzucić, ona jest tylko przedmiotem, który rozrywa się, niszczy, zabija, po to by ten drugi mężczyzna był jeszcze bardziej pokonany.

Całe stulecia, całe epoki gwałt wojenny był faktem, jednym z wielu, na które nikt nie chciał zwrócić uwagi. Mężczyźni gwałcący znikali razem z przesuwającym się frontem, mężczyźni związani ze zgwałconymi kobietami musieli jakoś poradzić sobie ze swoją hańbą, zmazą, najlepiej wyrzucając kobietę, lub odsuwając się od niej. Kobiety, cały czas same, nieustannie deprecjonowane, pogardzane, musiały żyć z piętnem. Ta gorsza, po gwałcie stawała się, tą zepsutą, nic nie wartą. O ile tylko przeżyła. Nikt jednak i tym się nie przejmował.

Rezolucja Rady Bezpieczeństwa z 2008 roku uznała gwałt wojenny za zbrodnię przeciwko ludzkości. 2008 rok, dopiero w XXI wieku prawo uznało, że kobieta z jej cierpieniem też jest człowiekiem, należna jest jej ochrona. Wojna nie może odbierać jej tego człowieczeństwa. Dopiero w latach 90 XX wieku zaczęto mówić o gwałcie wojennym jako zbrodni przeciwko ludzkości, a wiec przestępstwu, które nie podlega przedawnieniu i ma być tak samo ścigane jak inne zbrodnie wojenne. Wreszcie dostrzeżono kobiety i ich cierpienie. Zaczęto mówić nie o ofiarach piętnując je jeszcze bardziej, ale o gwałcicielach.

Problem w tym, że nie wiele to zmieniło w sytuacji kobiet. Przemoc stosowana wobec kobiet ma swoje stałe mechanizmy. Na Ukrainie trwa od miesiąca wojna, wojska rosyjskie strzelają do cywilów, bombardują domy, zaminowują drogi i gwałcą kobiety. Ta zbrodnia wraca z każdą wojną, kolejny raz kobiety zostały sprowadzone do roli rzeczy, tej którą się bierze i niszczy, tylko po to, żeby wróg nie mógł zapomnieć o wojnie. Dzisiaj gwałt wojenny jest zbrodnią przeciwko ludzkości, już teraz zbiera się dowody i rozsyła listy gończe za gwałcicielami, rząd Ukrainy robi wszystko by przywrócić wartość kobietom, by powstrzymać skierowaną przeciwko nim przemoc. Nie zmienia to jednak faktu, że one nadal skazane są na cierpienie i samotność.

Każda kobieta inaczej przeżywa gwałt, każda inaczej reaguje, jej ciało, świadomość inaczej przepracowuje traumę. Gwałt wojenny jest jednak szczególny, często zbiorowy, na oczach rodziny, upubliczniony, by wywołał jak największą traumę dookoła współobywatelek i współobywateli. W ten sposób gwałt wojenny staje się podwójnym zabójstwem: świadomości kobiety, jej poczucia bezpieczeństwa, spokoju, jej bycia sobą, jak również zabójstwem jej intymności, prywatności. Zgwałcona kobieta przez gwałcicieli zostaje sprawdzona do roli przedmiotu, ma stać się upokorzeniem dla jej rodziny, narodu. Po gwałcie wojennym prawie niemożliwe jest, by kobieta powróciła do normalności, zwłaszcza, że każdy gwałt jest zabójstwem na raty, koszmarem, który wraca przez całe życie, traumą, która pochłania i nie pozwala na normalne funkcjonowanie.

Do Polski przyjeżdżają uchodźczynie z Ukrainy. Ile z nich niesie już teraz piętno, ile z nich już teraz czuje, że straciło życie? W naszym kraju potrzebni są teraz specjaliści: terapeutki/ci, ginekolożki/dzy, osoby, które będą w stanie pomóc kobietom tak pokrzywdzonym. My wszyscy potrzebujemy jednak, raz jeszcze przemyśleć nasz stosunek do ciała, jak i do samej kobiecości i kobiet. W naszym kraju od dawna rozwija się antyfeministyczna narracja, gdzie dziewczynki minister edukacji chce odchudzać, uczyć tradycyjnych wartości, zamiast wprowadzić do szkół podstawowych zajęcia antyprzemocowe. W polskich szkołach rozwija się ducha patriotyzmu, romantycznej wizji wojny, nie ucząc chłopców szacunku do inności i do koleżanek, otaczających ich kobiet. Nie znaczy nie, autonomia ludzkiego ciała musi być nienaruszalna. W szkołach ciągle jednak nie uczy się chłopców, że się nie gwałci, tylko traumatyzuje się dziewczynki wmawiając im, że to ich wina, bo mają za krótkie spódniczki.

Wraz z wojną na Ukrainie stajemy oko w oko ze starym problemem szowinizmu i niezrozumienia, powraca deprecjacja kobiety. Gwałt to zabójstwo na raty, to również zamanifestowanie męskiej dominacji. Współczesna kultura gwałtu wiktymizuje kobiety, cały czas wmawiając, że to z nimi jest coś nie tak, skoro są gwałcone. Czas jednak odwrócić tę narrację i przyjrzeć się samym gwałcicielom. To nie wina kobiety a gwałciciela. To nie ona była w złym miejscu o złej porze, ale on dokonał przestępstwa. To nie wina dziewczyny urodzonej w Charkowie, że jest Ukrainką, to wina rosyjskiego żołnierza, że nie ma sumienia i żadnych hamulców moralnych. To on jest podły, to on zabija i to on próbował zniszczyć jej życie.

Gwałt to morderstwo na raty. Od nas, od społeczeństwa zależy jednak wiele. Czy będziemy potrafili pomóc, zrozumieć, czy będziemy w stanie dać zgwałconym kobietą wsparcie, siłę, terapię, leczenie tak, by mogły wygrać tę wojnę, tak, by mogły odzyskać siebie? To pytanie do nas, do naszego sumienia, to również wymaganie, by wreszcie zacząć inaczej postrzegać same kobiety. Nie jako inkubatory na szpilkach, nie jako seks lalki, nie jako matki, żony, spełniające się w roli bycia dla i przy mężczyźnie. Czas wreszcie by zrozumieć, że kobieta jest autonomicznym i niezależnym podmiotem, a to, co się jej przytrafia nie jest jej winą, a winą gwałciciela, który uwierzył że może wszystko, tylko dlatego, że ma broń i siłę.

Wojnę wygrywa się na wiele sposobów. Wojnę można wygrać, gdy nie pozwolimy, by zło zniewoliło kobiety, które zostały uprzedmiotowione przez gwałt i kulturową represję. Dlatego potrzebujemy już dzisiaj zacząć mówić o wojennych zbrodniarzach, którzy za gwałt zostaną osądzeni przed narodowym trybunałem. Gwałt bowiem to najokrutniejsza forma tortur i zabójstwa.
Joanna Hańderek

Dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ .

dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ,  wykładowczyni w Instytucie Filozofii UJ. Zajmuje się filozofią kultury i filozofią współczesności. Od 2013 roku organizuje cykl wykładów i spotkań poświęconych różnym formom dyskryminacji społecznych „Kultura wykluczenia?”. Współredaktorka kwartalnika popularnonaukowego „Racje”, członkini Towarzystwa Humanistycznego, Akademickiego Stowarzyszenia przeciwko Myślistwu Rekreacyjnemu, Kongresu Świeckości, członkini rady głównej Kongresu Kobiet. Z kotką na kolanach pisze filozoficznego bloga https://handerekjoanna.wordpress.com

Twórz Istotę z nami!

Wesprzyj Istotę