Prawa zwierząt

Spread the love

„Aby zakwestionować niesprawiedliwość wszędzie,
musimy praktykować sprawiedliwość wszędzie:
na ulicach, na sali sądowej i na własnych talerzach”.
dr Melanie Joy

 

Od Autorki
Oddaję w Państwa ręce książkę, która jest wynikiem i kompilacją moich doświadczeń zawodowych w pracy adwokackiej na rzecz zwierząt, współpracy z organizacjami pozarządowymi zajmującymi się ochroną zwierząt, prowadzonych szkoleń dla policji i urzędów, wiedzy na temat sytuacji faktycznej, w jakiej znajdują się zwierzęta w Polsce (choć oczywiście jest ona ograniczona), jak również mojej osobistej wrażliwości na wszelkie inne istoty – tak ludzi, jak i zwierzęta.
Głównym przesłaniem tej publikacji jest wykorzystywanie wiedzy, by nieść pomoc zwierzętom. Książka ta, podobnie jak prowadzony przeze mnie blog „W imieniu zwierząt i przyrody – głosem adwokata”, powstała z potrzeby podzielenia się doświadczeniami i wnioskami w kwestii wykorzystywania narzędzi prawnych, które mogą służyć poprawie losu zwierząt zarówno w odniesieniu do bieżącej interwencyjnej pomocy poszczególnym z nich, jak i w ujęciu bardziej systemowym. Dziś głosem zwierząt są przede wszystkim działaczki i działacze organizacji pozarządowych oraz niezrzeszeni aktywistki i aktywiści. Mam na myśli zarówno osoby o statusie swoistych liderek i liderów w polskim ruchu na rzecz praw zwierząt, tworzące największe kampanie społeczne czy angażujące się w strategicznie ważne procesy sądowe dla zwierząt, jak i pojedyncze osoby, które działają lokalnie, często niestety w poczuciu osamotnienia i niezrozumienia. Ta książka jest przede wszystkim dla Państwa, bo wykonują Państwo niezwykle istotną pracę dla zwierząt.
Mam nadzieję, że będzie ona wsparciem w codziennym stawaniu w ich obronie.

Skuteczna systemowa ochrona zwierząt wymaga także zaangażowania państwa – tak na szczeblu centralnym, jak i samorządowym. Dlatego publikacja ta powinna być również praktycznym poradnikiem dla organów ścigania, sądów, organów administracji publicznej i innych instytucji. Dla prawniczek i prawników pewne podniesione w niej kwestie mogą się wydać truizmami. Mam jednak głębokie przekonanie, że prawa zwierząt są tak niedoreprezentowane, iż nigdy nie dość występowania w ich obronie. Każda osoba ma siłę sprawczą, by coś zrobić. Podczas pisania ostatniego rozdziału tej książki zdarzyło się, że jadąc samochodem, zauważyłam błąkającego się na poboczu kilkutygodniowego, wycieńczonego, chorego kota. Zatrzymałam się, złapałam go, a następnie zadzwoniłam do jednej z organizacji zajmujących się pomocą zwierzętom, która prowadziła schronisko. Przyjęto go pod opiekę, ja zaś musiałam jedynie przywieźć potrzebujące zwierzę do schroniska. Po tym zdarzeniu uświadomiłam sobie, jak niewiele mnie kosztowało uratowanie tego kota (dziś ma już nowy dom). Drobna zmiana planów, wykonanie telefonu do organizacji i nadłożone dodatkowo kilkadziesiąt kilometrów drogi – taka była moja cena za udzielenie mu pomocy. Piszę to jednak nie po to, by pokazać, jak jestem wielkoduszna. Wręcz przeciwnie – z mojej strony to nie była żadna wielka rzecz, szczególna determinacja czy szlachetność. To mój obowiązek, bo życie tej istoty w tamtej chwili naprawdę zależało ode mnie. To wybór moralny, czy wykonujemy ten niewielki wysiłek, by podzielić się swoimi zasobami, czy wybieramy obojętność i pozbawiamy zwierzę szansy na bezpieczne życie. Ani kot, ani krowa, ani wróbel, jeż czy kura tych zasobów nie mają, z przyczyn oczywistych różnic gatunkowych. Jak pisze R. Solnit, „nadzieja oznacza po prostu, że inny świat jest możliwy, a nie że jest ziemią obiecaną, bowiem jego nadejście nic nie gwarantuje. Nadzieja domaga się działania; działanie nie jest możliwe bez nadziei”1. Każda reakcja w imieniu zwierząt się liczy. Czasem wielkie zmiany zaczynają się od zwykłych spraw, jednych z wielu. Tak też było w sprawie dotyczącej ochrony karpi przed niehumanitarnym traktowaniem, która w 2016 r., po kilku latach procesu, trafiła aż przed oblicze Sądu Najwyższego. Zapadł wówczas wyrok, w którym sąd ten wyraźnie wskazał, że ryby – podobnie jak inne zwierzęta kręgowe – podlegają ochronie prawnej przed znęcaniem się nad nimi. Był to znamienny moment dla prawnej ochrony tych zwierząt, ponieważ przez lata sprawy dotyczące znęcania się nad karpiami były w sposób ewidentny lekceważone i najczęściej umarzane. Należy zakładać, że sprawa ta przyczyni się do ostatecznego wprowadzenia zakazu sprzedaży detalicznej żywych ryb.
Skala przemocy wobec zwierząt jednak wciąż jest zatrważająca. Niemal każdego dnia poznaję jej odsłony, dziwiąc się, że „ludzka pomysłowość” przynosi kolejne koszmarne historie. Pisząc tę książkę, analizowałam wiele wyroków sądów zapadłych w sprawach zwierząt, w tym dotyczących przestępstw popełnionych ze szczególnym okrucieństwem. Niejednokrotnie potrzebowałam przerwy w studiowaniu tych spraw, gdyż skala brutalności sprawców i rozmiar cierpienia zwierząt bywały trudne do przyjęcia, mimo że przecież pracuję przy tego typu stanach faktycznych.
Jednak nie mam wątpliwości, że na naszych oczach dokonują się istotne przełomy w sprawach zwierząt. Weźmy choćby niedawną sprawę „wolnych krów” z Deszczna, która poruszyła całą Polskę. Te ponad 180 zwierząt miało zostać zabitych na podstawie decyzji powiatowego lekarza weterynarii, a jednak, na skutek niezwykłej walki wielu osób o życie tych zwierząt i rewizji sytuacji faktycznej przez samą Inspekcję Weterynaryjną, decyzja ostatecznie została wygaszona. Ta historia to swoisty fenomen, ponieważ przecięła, wydawałoby się od lat utrwalone (społecznie, kulturowo, prawnie), wręcz skostniałe myślenie o tzw. zwierzętach gospodarskich. Ujmę to myślenie tak: zwierzęta, które mogą być produktem mięsnym (ale też każdym innym), żyją, dopóki istnieje uzasadnienie gospodarcze dla ich życia. A jeśli z jakichś przyczyn produktem być nie mogą, ponieważ – jak w przypadku krów z Deszczna – nie zostały zachowane przez ich właściciela standardy weterynaryjne związane z ich identyfikacją i oznakowaniem – zwierzęta te znajdują się poza systemem i zaczynają stanowić problem. Nie kwestionując tego, że standardy weterynaryjne związane z bezpieczeństwem zdrowia zwierząt muszą być zachowane, należało się zastanowić, czy aż tak ostateczna i drastyczna forma rozwiązania tej sprawy, jak uśmiercenie półzdziczałego stada krów, była konieczna. Kwestia ta stała się na tyle poruszająca społecznie, że w obronie tych zwierząt powstał cały ruch aktywistyczny.
Dziś decyzja o ich uśmierceniu już nie obowiązuje, sytuacja w sensie prawnym została uregulowana, a w sensie moralnym – zostało dostrzeżone ich prawo do życia. Ta historia stanowi dowód na to, że warto podejmować się również spraw z pozoru beznadziejnych. Pokazuje, że możliwe są zmiany w schematycznym myśleniu o zwierzętach.
Ten przewodnik jest autorskim wyborem obszarów problemowych i z pewnością okaże się, że nie wszystkie trudności, z którymi osoby działające aktywnie na rzecz zwierząt w całej Polsce borykają się na co dzień, da się na jego podstawie zwalczyć. O pewnych Państwa troskach i wątpliwościach mogę nawet nie wiedzieć, na inne zaś nie mam gotowej odpowiedzi. Proszę zatem o wyrozumiałość w tym zakresie, a także o sygnały, co warto uzupełnić w kolejnych wydaniach książki lub na moim blogu. Ja również uczę się od Państwa. Pracując nad tą publikacją, starałam się znaleźć balans w łączeniu fachowej wiedzy i niełatwej terminologii prawniczej z chęcią przekazania ich w ręce tej części Czytelniczek i Czytelników, którzy mogą nie mieć wykształcenia prawniczego, ale za to cechują się niezłomnością i odwagą w stawaniu w obronie zwierząt.
U podstaw mojej codziennej pracy leży pewność, że każda istota ma prawo do życia, w tym do realizacji swoich potrzeb gatunkowych i indywidualnych. W praktyce niesienie pomocy zwierzętom wynika ze stawania w obronie ich praw. Jest to jedna z zasadniczych tez tej książki.
I jeszcze jedno – współczucie daje moc do czynienia zmian na lepsze. Pielęgnujmy je.
Karolina Kuszlewicz