Dobrostan zwierząt towarzyszących z perspektywy etycznej

Spread the love

Wykład dr. Marcina Urbaniaka dot dobrostanu zwierząt przedstawiony na konferencji o dobrostanie papug.

Zacznijmy od pojęcia „dobrostanu”. Termin ten zawsze odnosi się do zwierząt, które ludzie na różne sposoby zniewalają; albo też do tych zwierząt, od których czegoś wymagamy: ich mięsa, mleka, jajek, skóry, futra, piór, kości; ale też wymagamy od nich dostarczania nam rozrywki (cyrk, ZOO, przemysł turystyczny), posłuszeństwa (towarzyszące) i atrakcyjności (ZOO, domowe pupile). Często wymagamy od zwierząt po prostu poświęcenia dla nas ich zdrowia i życia, np. kiedy testujemy na nich substancje spożywcze (emulgatory zagęstniki, barwniki, konserwanty); chemię gospodarczą i kosmetyki; lekarstwa; związki toksyczne i kancerogenne (dym tytoniowy, gazy spalinowe); bądź gdy testujemy ich inteligencję, zachowania społeczne lub potrzeby emocjonalne. Wymagamy od zwierząt poświęcenia ich zdrowia i życia często dla naszego płytkiego komfortu, chociażby kiedy ciągną fasiąg do Morskiego Oka albo dorożkę wokół Rynku Głównego.

A więc pojęcie dobrostanu odnosi się do zwierząt, które pełnią jakąś funkcję dla człowieka; które są kulturowo eksploatowanych przez nas na najróżniejsze sposoby: do zwierząt zarówno towarzyszących, jak i gospodarskich oraz użytkowych (przemysł spożywczy, odzieżowy, kosmetyczny, medyczny, rozrywkowy).

Pojęcie dobrostanu najczęściej używane bywa w kontekście zootechnicznym, w obszarze medycyny weterynaryjnej. Oznacza zbiór czynników, składających się na system hodowli, transportu i ewentualnego zabicia, który pozwala utrzymać stan fizyczny i psychiczny osobnika w zgodzie z odgórnie ustalonymi normami czy parametrami. Dobrostanem zatem wstępnie nazwiemy zbiór takich czynników, które zaspokajają podstawowe potrzeby zwierząt. Najważniejsze spośród tych czynników dotyczą potrzeb fizycznych zwierzęcia, a więc – pożywienia i wody; – schronienia, temperatury, wilgotności, oświetlenia; – kondycji fizycznej (higiena wraz profilaktyką). W drugiej kolejności do pojęcia dobrostanu zalicza się warunki transportu zwierzęcia (aby dotarło bez większych uszczerbków do celu) oraz formę uśmiercenia osobnika, która nie powinna generować intensywnego bólu fizycznego (nazywa się ją „humanitarną”).

Dopiero trzeciorzędnie bierze się pod uwagę potrzeby psychiczne i behawioralne, które łączą się z dobrostanem: zapewnienie odpowiedniej przestrzeni życiowej; biotopowe urozmaicenie tej przestrzeni; towarzystwo innych osobników czy wystarczająca liczba kryjówek.

Taki uproszczony, potoczny model dobrostanu wydaje się oznaczać nie wewnętrzny stan psychofizyczny danego zwierzęcia, ale zewnętrzne warunki fizyczne, które otaczają organizm. W modelu tym zwierzę nie tyle odczuwa dobrostan w trakcie swego życia (ile by ono nie trwało), co raczej pozostaje ono umieszczone w dobrostanie, czyli w optymalnych warunkach otoczenia. Optymalizacja nie bierze za punkt odniesienia samopoczucia zwierzęcia, ale opłacalność utrzymywania go przy życiu. Czyli martwimy się tutaj o dobre warunki tylko dlatego, że mamy w tym własny interes: radość, rozrywkę lub zysk finansowy. A ponieważ warunki można zawsze polepszyć lub pogorszyć, to dobrostan okazuje się relatywny i stopniowalny. Mówi się o wyższym poziomie lub niższym stopniu realizacji dobrostanu.

Ta stopniowalność jest wygodna podczas eksploatacji zwierząt: pozwala obniżać poziom dobrostanu do pewnego minimum, które nie byłoby możliwe przy braniu pod uwagę wewnętrznych odczuć zwierzęcia. Okazałoby się bowiem, że dobrostan jako elastyczny zbiór czynników fizycznych powoduje psychiczne cierpienie. To, co z zewnątrz wygląda na dobrostan, w praktyce jest psychicznym znęcaniem się czy torturowaniem. Krótko mówiąc, dobrostan w kontekście praktyk hodowlanych czy zootechnicznych jest nadużyciem pojęciowym, ponieważ dobro jest tutaj definiowane z perspektywy minimum fizycznych warunków, nie zaś z punktu widzenia samego zwierzęcia i jego samopoczucia.

Gdyby brać pod uwagę wewnętrzne odczucia zwierzęcia, należałoby uwzględnić jego podmiotowość, co przenosi nas do dobrostanu w ujęciu etycznym. Tylko czy wówczas pojęciem dobrostanu mógłby się posługiwać właściciel hodowli przemysłowej; właściciel sklepu zoologicznego; ferm futrzarskich; czy też eksperymentator podczas testowania na zwierzętach narzędzi stomatologicznych? Aby te okrutne praktyki mogły się odbywać, zwierzę musi byś uprzedmiotowione w kartezjańskiej tradycji; odmawia się mu przeżyć i uczuć wewnętrznych, zaś dobrostan oznacza arbitralne, obiektywne, zewnętrzne wielkości.

Przejdźmy do etycznego ujęcia dobrostanu zwierząt. Od lat ’70 ubiegłego wieku rozwija się nurt dobrostanu jako poszanowania interesów i zaspokajania potrzeb gatunkowych. Dobrostan osadzony jest na moralnej wartości szacunku wobec innych gatunków, który wynika z naukowego faktu doświadczania przez zwierzęta bólu fizycznego oraz cierpienia psychicznego. Jeżeli zgadzamy się, że zwierzęta przeżywają różne formy cierpienia, a w ich interesie jest unikać owego cierpienia, to moralność wymaga od nas poszanowania tego interesu na równi z naszymi ludzkimi interesami. Etycznie wzbogacony dobrostan posiada dwa fundamenty: naukowy i aksjologiczny. Naukowy oznacza (1) aktualną wiedzę o doświadczaniu, przeżywaniu przez zwierzęta różnych stanów wewnętrznych, wiedzę o złożonych potrzebach behawioralno-eksploracyjnych, których deficyt wywołuje złostan. Aksjologiczny oznacza (2) poszanowanie podstawowych potrzeb oraz interesów gatunkowych, które traktujemy podmiotowo – na równi ze swoimi potrzebami. Nasza wiedza o zdolnościach odczuwania przez inne gatunki różnych rodzajów dyskomfortu, frustracji i cierpienia stanowi uzasadnienie respektowania podmiotowości. Dobrostan zatem, to egzystencja danego osobnika, ufundowana na dowartościowaniu oraz realizacji jego/jej interesów i potrzeb gatunkowych. Taka realizacja hamuje szowinistyczne wywyższanie się opiekuna ponad inny gatunek w sytuacji konfliktu interesów. Np. pupil potrzebuje naszej uwagi, ruchu, eksploracji, ale w naszym interesie jest zignorować jego potrzebę. Gdy potępiamy takie wywyższanie się, dokonuje się ewolucja ludzkiej etyki – etyka poszerza ona swój obszar o zwierzęta jako nowe podmioty moralne, choć pasywne, jak to nazwał Tom Regan. Problem pojawia się w przypadku zniewalania zwierząt w celach edukacyjnych, doświadczalnych czy naukowych, ale skupmy się na towarzyszących.

Nawet opiekun zwierzęcia towarzyszącego może zapewniać tylko pozorny dobrostan swemu pupilowi, jeżeli interesy opiekuna często przeważają nad potrzebami towarzysza lub stoją w konflikcie. Jak analizuje w swej pracy Jessica Pierce, gatunki towarzyszące człowiekowi bywają ofiarami okrutnych praktyk hodowlanych; porzucania niczym zużyte zabawki; magazynowania w ciasnych sklepach; skazywania na złą dietę, nudę, izolację i osamotnienie; wreszcie, są ofiarami krzywdzących przyzwyczajeń i stereotypów, np. uwięzienia psa na łańcuchu. Jeżeli więc chcemy zapewnić naszemu pupilowi realny, czyli etyczny dobrostan, musimy wziąć pod uwagę jego podmiotowe interesy i doświadczenia. A to nie tylko angażuje naszą moralność, ale wikła nas w etologiczne i zoopsychologiczne problemy.

Tutaj pojawia się pytanie: czy i kiedy w ogóle posiadamy wystarczającą wiedzę o stanach psychofizycznych gatunków towarzyszących, aby zapewniać najlepsze możliwe warunki egzystencji? Jeżeli odpowiemy pozytywnie na pytanie, będzie to znaczyć, że wiedza zoologiczna wpływa na naszą wrażliwość i wzbogaca naszą moralność.

Wspomnę o kilku wybranych dowodach naukowych na temat złożonych zachowań społeczno-poznawczych, świadczących o wysokich potrzebach papug. Jak pisała Jennifer Ackerman w Geniuszu ptaków, do najinteligentniejszych ptaków – z perspektywy ludzkiej inteligencji – zalicza się papugowate i krukowate.

1. Znana jest biegłość papug Żako w dodawaniu liczb, kategoryzowaniu przedmiotów, czy używaniu narzędzi. Jak pisała Ackerman, afrykańskie papugi żako używają m. in. naczyń do nabierania wody z płytkich miejsc, zaś żako, kakadu żółtolice, białookie i palmowe chętnie korzystają z patyków w różnych celach: do dominacji, drapania się czy przyciągania orzechów. Musimy to uwzględnić przy urozmaicaniu otoczenia papug towarzyszących.

2. Zdaniem Ackerman, przedstawiciele rodziny papug wykazują najbardziej niespożytą chęć zabawy ze wszystkich ptaków towarzyszących, a wiemy dzisiaj, że to zachowania zabawowe rozwijają i kształtują inteligencję osobnika. Zatem przykładowo papugi aleksandretty i żako lubią bawić się obiektami, które można złamać, porwać na kawałki czy zniszczyć. Papugi kea – najinteligentniejsze ptaki poza wronami brodatymi wedle Judy Diamond i Alana Bonda – podczas zabaw wykazują większą inwencję nawet od krukowatych. Polegają one m. in. na korzystaniu z przedmiotów, ale też na grupowych przepychankach i szamotaninie. Kakadu i kee korzystają jednocześnie z dwóch, a nawet trzech oddzielnych obiektów podczas zabawy. Wszystko to wymaga od opiekuna adekwatnie bogatych warunków dla dobrostanu, w tym np. trzymania większej grupy ptaków.

3. Jeśli mowa o społecznej grupie, to żako bardzo chętnie ze sobą współpracują – wspólnie bawią się, śpią w nocy i łączą w pary. Jedynie w złostanie domowej niewoli bywają osamotnione. W swojej inteligencji, żako rozumieją korzyści płynące z odwzajemnionych przysług czy dzielenia się, a nawet wręczania sobie prezentów. Podobnie niezwykle towarzyskie są australijskie papużki faliste, które potrzebują przebywać w wielkich grupach.

4. Jak z kolei pisała Katharina Jakob w Ukrytym geniuszu zwierząt, w zachowaniach społecznych papug, bardzo ważna dla psychicznego komfortu ptaka jest wzajemna pielęgnacja piór. W przypadku żako (Alex, Griffin, Athena), które pracują w laboratorium Irene Pepperberg na Harvardzie, opiekunowie zaspokajają wzajemnej potrzebę pielęgnacji poprzez gładzenie łyżeczkami piór na piersi, szyi i bokach, co imituje konieczność głaskania papugi dziobem przez pobratymca. Każdy opiekun powinien to wiedzieć.

5. Dużym problemem jest nuda, gdy ptaki nie mają wystarczającej stymulacji intelektualnej w otoczeniu. Katharina Jakob pisała obszernie o papugach żako, które przejawiają szczególne zainteresowania nowymi obiektami w swoim środowisku. Eksploracyjna ciekawość zaspokajana powinna być poprzez umożliwienie papudze… rozdzielenia dziobem danej rzeczy na kawałki. Problem w tym, że im bardziej inteligentne zwierzę towarzyszące, tym głębsza frustracja wynikająca z nudy jako niezaspokojonych interesów poznawczych. Mówiąc krótko, cechą dobrostanu jest tutaj bogata w bodźce przestrzeń życiowa.

Podsumowując, pierwszym krokiem do stworzenia dobrostanu jest odpowiedzenie sobie, czy postrzegamy się w roli właściciela/ki, czy też może raczej opiekuna/ki naszych zwierząt? Ponadto, pojęcie dobrostanu zwierząt towarzyszących – z etycznego punktu widzenia – nie może być skalowane, gdyż staje się przekłamaniem, a wręcz propagandą złostanu w masce pozornego dobra. Biorąc pod uwagę wiedzę etologiczną, czy też ogólniej zoologiczną, można stwierdzić: dobrostan, podobnie jak życie czy zdrowie, to etyczne pojęcie kategoryczne: albo jest, albo go nie ma. Nie istnieje większy lub mniejszy dobrostan, tak jak nie jesteśmy mniej czy bardziej żywi lub zdrowi. Albo czujemy się dobrze, albo nie. Manipulacja warunkami życia zwierząt z powodu naszych zachcianek czy kaprysów nie jest i nie może być stanem moralnie dobrym.

Problem w tym, że (1) często potrzeby zwierząt towarzyszących mogą kolidować z naszymi aktualnymi potrzebami. Po drugie (2) być może nigdy nie znajdziemy punktu odniesienia, kiedy jeszcze można mówić o faktycznym dobrostanie, a kiedy już znika i zostaje zastąpiony pogłębiającym się złostanem, czyli cierpieniem. Taki punkt odniesienia zawsze jest uzależniony od bieżącej wiedzy, naszej dojrzałości moralnej oraz aktualnych okoliczności życia codziennego. Wskazane problemy na pewno są dobrym pretekstem do rozpoczęcia dyskusji.

Źródła:

1. Katharina Jakob, Ukryty geniusz zwierząt, Prószyński i S-ka, Warszawa 2019.

2. Jennifer Ackerman, Geniusz ptaków, WUJ, Kraków 2017.

3. Jessica Pierce, Run, Spot, Run: The Ethics of Keeping Pets, Chicago Press, Chicago 2016.

4. James Serpell, W towarzystwie zwierząt, PIW, Warszawa 19999.

5. Tom Regan, The Case For Animal Rights, University of California Press, Berkeley 2004.

6. Peter Singer, Wyzwolenie zwierząt, PIW, Warszawa 2004.

Dodaj komentarz