Kochajmy!

Spread the love

Co robić, żeby rosła wrażliwość na cierpienie żywych istot?

W odniesieniu do ludzi mamy prawo, mamy wypracowane normy. Mamy także pewne normy dotyczące zwierząt. Każdego, kto krzywdzi innego człowieka, zadaje mu cierpienie, bez problemu większość z nas zakwalifikuje jako człowieka złego, niewrażliwego, okrutnika, czasem zbrodniarza, odepchnie, postawi przed wymiarem sprawiedliwości, podobnie człowieka, który dręczy zwierzę. Ale co rozumiemy pod pojęciem „krzywda”? Jaki mamy katalog krzywd? Czy my, członkowie zamożnych, sytych społeczeństw potrafimy wyobrazić sobie krzywdę, jaką przez nasz styl życia, nasz brak umiarkowania wyrządzamy innym ludziom i zwierzętom? Styl, sposób życia jako potencjalna krzywda. Czy znajdzie się kiedyś w kodeksie wykroczeń?
Kto z nas myśli na co dzień o ludziach dalekich, żyjących na obszarach Ziemi najbardziej niszczonych przez konsumpcyjną cywilizację i klimatyczne zmiany będące jej rezultatem? Nie lubimy takich obrazów. Oglądanie dzieci żyjących na śmietniskach, uchodźców wyciąganych z Morza Śródziemnego, widok slumsów, śmieci piętrzących się na plażach – to nie są przyjemne widoki. Przecież to nie nasza wina. Najprawdopodobniej sami są sobie winni. Bardzo trudno wytłumaczyć, że jest to także nasza odpowiedzialność. W naszej globalnej cywilizacji zawsze w jakimś stopniu jest.
A krzywda zwierząt? Jak przekonać ludzi, że to, co jedzą, jak traktują produkty zwierzęce przekłada się na cierpienie. To jeszcze trudniej zrobić. Skoro nawet te zwierzęta, które ludzie mają koło siebie, blisko: spragnione lub zamarzające psy na łańcuchach, lwy skaczące przez płonące obręcze trzymane w ciemnych zagrodach, nigdy niewidzące świata, zwierzęta w gospodarstwach w wielu nie budzą wydawałoby się oczywistej, etycznej reakcji, to co dopiero mówić, o refleksji nad tym, dlaczego, i jak, ginie koala, morświn czy ryś. Ilu z nas to obchodzi? Ginie gatunek! Nie będzie można zobaczyć wzruszającego misia koala. Szkoda. Czy ludzie rozumieją, jakie to wymieranie ma skutek dla ekosystemów. A co z krzywdą, cierpieniem milionów inteligentnych, umiejących się bawić świń, leżących w ciasnych, kamiennych kojcach, czekających, aż będą wystarczająco ogromne, czy kurczaków niemogących unieść swoich gigantycznych piersi? Nikt, prawie nikt nie chce oglądać obrazów z przemysłowych hodowli, z połowów, z transportu rzeźnych koni, z samych rzeźni, gdzie umierają ze strachu krowy i ich cielęta, miejsc skrzętnie ukrytych przed, jakże wrażliwymi, ludzkimi oczami.
Co robić, żeby ludzie chcieli pomyśleć o cierpieniu innych istot żywych, i ludzi, i zwierząt, i aby coś chcieli zrobić, żeby to cierpienie, tę krzywdę zmniejszyć? Nie ma chyba innej odpowiedzi jak ta, że trzeba robić, co tylko się da. Edukować, uwrażliwiać, mówić, pisać, wymuszać stanowienie bardziej restrykcyjnego prawa.
Na Parafiadzie w Niegowici, zorganizowanej w sierpniu br. przez lokalną Akcję Katolicką i Parafię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, zorganizowaliśmy (my, tzn. portal Opowiedzzwierze.pl i czasopismo „Istota”, wspomogły harcerki z 49. Błękitnego Szczepu im. Marka Kamińskiego) ekozabawę dla dzieci. Powtórzyliśmy tę edukacyjną zabawę w październiku, w czasie Dnia św. Franciszka w Krakowie. Dorośli mogli poznać Kartę Chrześcijańskiego Ekologa, wziąć do domu encyklikę Laudato Si’ papieża Franciszka, ulotki Ruchu Ekologicznego św. Franciszka z Asyżu, mogli porozmawiać o chrześcijańskiej, i po prostu ludzkiej, ekologii.
Zobaczcie zdjęcia. Dzieci skłonnych do malowania zwierząt pod hasłem: „Kochaj. Pomagaj. Nie krzywdź!”, zainspirowanych parafrazami zdań z encykliki było mnóstwo. Dorosłych chcących poznać apel papieża na wsi bardzo niewielu, w mieście zainteresowanie było większe. Ale… krople drążą skałę. A rysunki dzieci? Sami popatrzcie. Przecież musi coś z tego w nich zostać!
Tekst Barbara Niedźwiedzka, fot. Janusz Bończak