Pies

(Opowiadanie 2.)
[Historie obecności]

Nikt do końca nie pamiętał, dlaczego mały Ludwiczek zawsze był trochę z boku. Może przez brak rodziców, może przez zbyt dużą nadwrażliwość, a może przez tamte, niesprawiedliwe plotki, które jak cienie biegały za nim od podstawówki. W każdym razie nikt nie podał mu wtedy ręki. A kiedy doroślał, nauczył się sam nie wyciągać swojej. Zamiast tego wrzucał kamienie do jeziora. Patyki. Mchy. Codziennie, przez lata, na tej jednej wysepce w parku. Tworzył swój własny brzeg samotności.

W pracy unikał rozmów. Był poprawny. Niewidzialny. Znał procedury, ale nie znał ludzkiego ciepła. Nie dlatego, że nie chciał. Po prostu nikt go tego nie nauczył. Węzły, które mogłyby go z kimś połączyć, zamieniły się z czasem w zawięzłe supły niezręczności i smutku.

Aż do tamtego dnia.

Na brzegu jeziora leżała suczka. Mała, siwa, zaniedbana. Drżała. Spojrzała na Ludwiga oczami, które znał. Bo były jego. Takie same. Przestraszone, opuszczone, ale jeszcze nie do końca puste. Jeszcze czegoś pragnęły. Może ostatni raz.

Ludwig nie myślał. Uklęknął. Wziął ją na ręce. Zaczął mówić do niej rzeczy, których nigdy nie powiedział nikomu. Że nie rozumie, czemu go nie chcieli. Że czasem też nie chciał siebie. Że nie zna tego uczucia, które łączy ludzi, ale bardzo by chciał je poznać.

I wtedy stało się coś niezwykłego.

Suczka wtuliła się w jego szyję. Jakby znała go od zawsze. Jakby nie potrzebowała wyjaa wyja\u015nień, tylko obecności. I Ludwig poczuł, że to nie on ją uratował, ale ona jego. W tej jednej chwili zrozumiał, że świat nie jest tylko dla wybranych. Że każda istota, która czuje, zasługuje na troskę i ochronę. Niezależnie od gatunku. Niezależnie od przeszłości.

Bo istnienie domaga się uznania. A serce wie, kiedy ktoś je wreszcie widzi.

I tego dnia, na wyspie Ludwiga, pierwszy raz zamiast kamienia do jeziora trafiło coś innego.

Uśmiech.

 

„Własną samotność odnajdziesz też u innych czujących”.

jb.

Manifest Wegański punkt – 2. Każda istota, która czuje, zasługuje na troskę i ochronę – niezależnie od gatunku.

Kolejne opowiadanie: 7 czerwca w niedzielę o godzinie 8:00