WWW

Spread the love
Na fotografii dr hab. Barbara Niedźwiedzka i Jacek Bożek proponują nam, żebyśmy przyglądali się z uwagą nie tylko sobie, ale i otaczającemu nas światu.

Nie ma co ukrywać – wszyscy jesteśmy zabiegani. W ciągłym pośpiechu przez życie przebiegamy na skróty. By zyskać na czasie, nie zwracamy uwagi na to, z czego uszyte jest nasze ubranie, z czego składa się nasze jedzenie, jeżeli posilamy się np. w restauracji, akurat gdzieś blisko swojego miejsca pracy, szkoły. Szybko zaspokajamy głód, pragnienie i znów wracamy do naszych obowiązków. Tak jest łatwiej, szybciej, ekonomiczniej. Przemieszczamy się z jednego końca miasta na drugi. Oby tylko zdążyć na czas. Odebrać dziecko z przedszkola, zrobić zakupy z produktów, które już są tak przygotowane, że wystarczy tylko je podgrzać, przygotowujemy kolację, a następnego dnia śniadanie. A po śniadaniu znów przemieszczamy się z końca miasta na drugi. By zyskać na czasie, rozmawiamy poprzez najróżniejsze komunikatory w komputerach, smartfonach, smartwatchach. By było szybciej, w tekst wstawiamy „uśmieszek”, by nie marnować czasu na pełne zdanie, np. „Dziękuję bardzo, Twoja propozycja sprawiła mi dużą radość” albo zamiast zwykłego zwrotu „Cieszę się”. Nasze scenariusze dnia są oczywiście różne, ale łączy je nasz nieustanny pośpiech. I czasem, gdzieś podczas czekania na przystanku na autobus bądź tramwaj, przemyka nam myśl – „Że jednak coś tu jest nie tak” – a wieczorem przed ułożeniem się do snu – „Że znów jesteśmy zmęczeni i musimy wypocząć, ale to później…, w wakacje…, a teraz trzeba iść spać, bo jutro mamy wiele ważnych rzeczy do zrobienia”.
Czasami podczas tych naszych codziennych biegów zdarzają się rzeczy, które powodują, że zaczynamy się zastanawiać i przyglądać naszemu życiu. I pytamy siebie, czy noszona przez nas maseczka przeciwsmogowa to komfort poprawiający nasze życie czy konieczność, która ratuje nasze zdrowie? I czy to jest normalne, że musimy ją nosić?! Choć czasem są bardzo ładne i super w nich wyglądamy. Ale, co tam. Musimy pędzić dalej… Nie. Właśnie nie!
(redakcja)

Wybrałem ze spotkania kilka wątków, którymi chciałbym się z Państwem podzielić.
Byłem obecny na spotkaniu z Jackiem Bożkiem, zorganizowanym przez Klub „Tygodnika Powszechnego”, i wybrałem z jego prelekcji kilka wątków, którymi chcę się z Państwem podzielić. Jacek Bożek jest aktorem, dlatego też przekaz, jaki od niego usłyszeliśmy, był podany nam w bardzo znakomitej różnorodności formy. I ja też postanowiłem przedstawić go w odmienny sposób. Spotkanie odbyło się pod tytułem „Dlaczego anioły kochają zwierzęta”. Gość przyjechał do Krakowa na zaproszenie pani Barbary Niedźwiedzkiej, osoby, dla której, jak mówiła przedstawiając swojego gościa: „Nasza ziemia we wszystkich jej przejawach, tj. rośliny i zwierzęta oraz miejsce naszego zamieszkania, powinna być naszą troską”.

Zamknijcie oczy i usiądźcie wygodnie.
Jacek Bożek poprosił nas, aby każdy z przysłuchujących się, w myślach i z zamkniętymi oczami, udał się do kuchni w swoim domu. Zaproponował, abyśmy przygotowali tam sobie kawę lub herbatę. Po czym zapytał: – Czy wiecie, skąd jest herbata, którą pijecie, czy wiecie, jak była wyprodukowana, kto ją zbierał? Czy wiecie, czy ludzie, którzy tę herbatę zbierali dostali odpowiednie wynagrodzenie za swoją pracę? W jaki sposób ta herbata została przetransportowana do nas? Te same pytania dotyczą kawy.
A gdy już napiliście się herbaty lub kawy – kontynuował zaproszony gość klubu – robicie sobie kanapkę. Czy wiecie, skąd jest zboże, które za chwilę będziecie jedli? Czy znacie drogę tego zboża na wasz stół? Jacek Bożek kolejno pytał o naszą wiedzę dotyczącą drogi masła na nasz stół, produkcji mleka, z którego robione jest masło. Pytał o hodowlę zwierząt, czy wiemy, jak ona wygląda.
– Pytania te dotyczą praktycznie wszystkich rzeczy, które odnajdziemy, gdy otworzymy lodówkę – powiedział.
Następnie poprosił nas, abyśmy nadal w myślach z zamkniętymi oczami podeszli do okna naszej kuchni. A patrząc przez okno i widząc ptaki wędrowne zastanowili się, czy wiemy, skąd one do nas przylatują i czy w ogóle jesteśmy
w stanie rozpoznać jaki to gatunek, a może one żyją w naszym mieście, okolicy… – Otwórzcie oczy – poprosił i przeczytał wiersz Czesława Miłosza.

„O aniołach”
Odjęto wam szaty białe,
Skrzydła i nawet istnienie,
Ja jednak wierzę wam,
Wysłańcy.
Tam gdzie na lewą stronę odwrócony świat,
Ciężka tkanina haftowana w gwiazdy i zwierzęta,
Spacerujecie oglądając prawdomówne ściegi.
Krótki wasz postój tutaj,
Chyba o czasie jutrzennym, jeżeli niebo jest czyste,
W melodii powtarzanej przez ptaka,
Albo w zapachu jabłek pod wieczór
Kiedy światło zaczaruje sady.
Mówią, że ktoś was wymyślił
Ale nie przekonuje mnie to.
Bo ludzie wymyślili także samych siebie.
Głos – ten jest chyba dowodem,
Bo przynależy do istot niewątpliwie jasnych,
Lekkich, skrzydlatych (dlaczegóż by nie),
Przepasanych błyskawicą.
Słyszałem ten głos nieraz we śnie
I, co dziwniejsze, rozumiałem mniej więcej
Nakaz albo wezwanie w nadziemskim języku:
zaraz dzień
jeszcze jeden
zrób co możesz.

Świadomość i decyzje
Jeżeli mamy mówić np. o ekologii, to najpierw musimy się skupić na tym, czy my sami jesteśmy w życiu uważni na nasze czyny, słowa i myśli. Bo one wpływają na wszystkich. To, co jemy, to, jak myślimy o świecie,
z miłością czy nienawiścią, to, co mówimy do innych… ma wpływ. Ma wpływ na nas i na naszą planetę. Wszystko jest ze sobą połączone. Jeżeli chcemy mówić o ochronie zwierząt, to też musimy mówić o ochronie lasów, puszcz. O możliwości migracji tych zwierząt.

Mówił dalej, że będąc cztero-, pięciolatkiem znalazł się w sytuacji, w której dostrzegł możliwość podjęcia decyzji mogącej skutkować uśmierceniem żywej muchy lub jej uratowaniem. Zrozumiał wtedy, że w jego rękach leży życie tej istoty. Podjął decyzję oszczędzającą jej życie i mucha przeżyła, a on sam od tamtej pory walczy o to, by inni ludzie również podejmowali takie decyzje, które ratują życie zwierząt, roślin, planety. – Teraz, patrząc poprzez moje 30-letnie doświadczenie działalności ekologicznej, widzę, że powinniśmy zacząć zmiany od samych siebie. Jeżeli nie zaczniemy się skupiać na źródłach wody, którą pijemy, nie będziemy w „relacji” ze światem, nic się nie zmieni. Wymiana starego pieca na nowy nie przyniesie skutku dopóki nasza konsumpcja będzie taka niepohamowana. Takie jest moje zdanie. Bądźcie świadomi tego, co robicie!

– Aniołowie dlatego kochają zwierzęta, bo mają wybór i że wybierają świadomie z pełnym skupieniem nad tym, skąd płynie woda, którą pijemy i gdzie jest jej źródło, oczywiście jeżeli ktoś z państwa wierzy w anioły. Ja wierzę – powiedział Jacek Bożek.

Kto z państwa czytał Encyklikę Laudato Si’?
Amerykański prawnik i specjalista od ochrony środowiska James Gustave Speth powiedział: – Kiedyś sądziłem, że główne problemy ze środowiskiem naturalnym to utrata bioróżnorodności, załamanie się ekosystemów i zmiany klimatyczne. Uważałem, że wystarczy 30 lat dobrych badań naukowych, by poradzić sobie z tymi problemami. Ale byłem w błędzie. Główne problemy ze środowiskiem to chciwość, egoizm i apatia… Aby sobie z nimi poradzić, potrzebujemy zmiany kulturowej i duchowej. A na tym, my, naukowcy się nie znamy.
– I pojawia się nowy przywódca dużej grupy ludzi – papież – mówi Jacek Bożek.
– I pisze, moim zdaniem, nieprawdopodobną książkę. To, co napisał papież nazwałbym w kilku słowach etyką na nowe tysiąclecie. Jakie wnioski uważam za najważniejsze? – Środowiska nie można oderwać od człowieka. Nie można oddzielić od biedy i niesprawiedliwości, od naszych uczuć, od sztuki, kultury. Środowisko to jesteśmy my.
– I myślę – kontynuował Jacek Bożek
– jeżeli my w momencie, w którym się teraz znajdujemy, nie znajdziemy możliwości uratowania planety, opierając się na takich przywódcach duchowych jak papież, nawet nie będąc katolikami, to będziemy mieli duży kłopot.

Fragment z encykliki: „Nie można już z pogardą i ironią traktować prognoz katastroficznych. Moglibyśmy zostawić następnym pokoleniom zbyt wiele gruzów, pustyń i śmieci. Tempo spożycia, produkcji odpadów i zmian środowiska przekroczyło możliwości planety na tyle, że dotychczasowy styl życia, będąc niemożliwy do utrzymania, może skończyć się tylko katastrofą, jak to już rzeczywiście się dzieje od czasu do czasu w niektórych regionach. Złagodzenie skutków obecnej dysproporcji zależy od tego, co robimy dziś, zwłaszcza w obliczu odpowiedzialności, jaką przypiszą nam ci, którzy będą musieli ponosić najgorsze konsekwencje naszych działań”.
– O kim pisze papież Franciszek? – pyta Jacek Bożek. – Nie chcę was zmartwić, ale pisze o nas żyjących. My naszym dzieciom i wnukom pozostawimy te gruzy, pustynię
i śmieci. Pomimo bardzo wiarygodnych prognoz mówiących o zbliżającej się katastrofie klimatycznej dlaczego się nie zmieniamy? Dlaczego praktycznie nic nie robimy? Dlatego, bo myślimy, że technologicznie być może damy sobie radę z tymi zagrożeniami. Ale nie zdajemy sobie sprawy, ile to będzie kosztować. Zapomnijcie o tej jakości życia
w przyszłości, w której teraz żyjemy! – stwierdza Jacek Bożek.
– I co najważniejsze. Choć mamy tak bardzo niewiele czasu, nie potrafimy oddać nawet odrobiny z jakości swojego życia.
I obniżyć poziom swojego komfortu.

Co możemy zrobić?
Powinniśmy żyć bardziej świadomie. Dociekać, szukać źródeł i opleść się nową siecią www. Promuję dziś tę nową sieć/ideę: „Współzależność, Współodczuwanie i Współpraca”. Nazywam ją trzy razy W. Chyba nie trzeba jej tłumaczyć. W tym gronie powiedziałbym też: „Traktuj bliźniego swego jak siebie samego”.

Później?
Zobaczymy niebawem.
Tekst, fot. Janusz Bończak

Dodaj komentarz