Granice sacrum

Spread the love

Nie wiem, jak proces zbliżającej się śmierci doświadczany jest przez zwierzę. Wiem tylko, że potrzebuje wtedy ulgi w bólu i opieki, być może też obecności człowieka, który dotąd był mu bliski. I wiem jeszcze na pewno, czego potrzebuje człowiek, który je kochał.

W naszej kulturze zwierzę jest wykluczone poza sferę sacrum. Brak nam jakiejś konceptualizacji całości bytu, w której byłoby dla niego miejsce. Gdy odchodzi z tego świata ludzka istota, religia i filozofia przychodzą nam z pomocą w nadaniu sensu temu wydarzeniu i transformacji przeżywanego bólu. Jako żałobnik znajdujemy także oczywiste oparcie w społeczności: w zbiorowych rytuałach pogrzebowych, w uszanowaniu przez otoczenie przeżywanego przez nas smutku. W sytuacji, gdy umiera ukochane zwierzę pozostajemy z tym sami. Możemy albo stanąć po stronie tych, którzy mówią, że to tylko zwierzę, albo wychodząc poza to, co tradycja ma nam do zaoferowania, szukać swojego rozumienia życia i śmierci. Wybierając to pierwsze, dokonujemy okaleczenia siebie i miłości, decydując się na drugie, stajemy poza mainstreamową wspólnotą ludzką. Czyli albo wykluczamy część siebie, albo siebie od „ludzkiego” świata. Pisząc „mainstreamowa wspólnota ludzka”, wypowiadam to z miejsca, w którym przyszło mi urodzić się i wzrastać, a w którym religia katolicka ma monopol na orzekanie w sprawach rozumienia życia i śmierci.
Pamiętam dobrze sytuację pewnej dziewczyny, która przeżywała śmierć ukochanej suczki. Koniec wspólnego życia był dla niej wydarzeniem, z którym nie potrafiła psychicznie dać sobie rady. Miałam z nią kilka sesji terapeutycznych online. Skontaktowała się ze mną po bezskutecznych poszukiwaniach w swojej okolicy pomocy psychologicznej. Nie czuła się rozumiana w swoim doświadczeniu przez otoczenie. Pustka po stracie bliskiego przyjaciela była tym dotkliwsza, że towarzyszył jej brak autentycznego współodczuwania ze strony ludzkich przyjaciół. Dla takiej żałoby nie ma kategorii w żadnym DSM ani przyzwolenia społecznego na czas wyłączenia z aktywnego życia. Nie ma też osoby duchownej, do której można zwrócić się z takim bólem. Niestety, dla znakomitej większości z nich pies to tylko zwierzę.
Podróżując po świecie, mogłam przyjrzeć się innym kulturom, innym tradycjom. W świątyniach tybetańskich miałam okazję obserwować, że obecność zwierząt wśród mnichów i pielgrzymów jest czymś pięknie naturalnym. Są traktowane po prostu jak jedne z istot w cyklu życia. Spotkałam koty wędrujące wśród klasztornych budowli, psy leżące pod modlitewnymi młynkami, owce przechadzające się po dziedzińcach monastyrów. Dobroć i współczucie należy się wszystkim żyjącym zgodnie ze ślubowaniem bodhisattwy: „… wszystkie istoty ślubuję wyzwolić…”. Mówiono mi, iż jest taki zwyczaj, że zasługę duchową zdobywa się (poza oczywiście jałmużną, postem, modlitwą) wykupując zwierzę, które jest przeznaczone na rzeź. Zostaje ono oznaczone jakimś widocznym, kolorowym elementem, zyskując dożywocie i wolność. Życie ludzkie jest uważane za wyjątkowo cenne, bo tylko w tej formie można zgodnie z naukami osiągnąć wyzwolenie. Zwierzęta są uważane za jeden ze światów koła życia, w którym jest wiele cierpienia i jako takiemu szczególnie potrzeba mu ludzkiego współczucia. Gdy rozmawiałam z tamtejszym znajomym, który jest bardzo zaangażowanym w praktykę tybetańskim buddystą i pełni ważną
w społeczności funkcję pomocnika w obrzędach pochówku, zapytałam go, jak pomóc umierającemu zwierzęciu. Po chwili refleksji odpowiedział mi: „…polecać je w tym momencie opiece Tary, która jest zawsze obecna, by służyć pomocą czującym istotom we wszystkich wymiarach i światach…” (Tara – żeńska forma Buddy współczucia, która jest uważana także za opiekunkę Tybetu, znana również jako ta, która przeprowadza na drugi brzeg). Poczułam wtedy, że w takiej wizji rzeczywistości i zwierzę, i człowiek, który je kocha mogą znaleźć dla siebie miejsce.
Uważam, że uprzywilejowana pozycja człowieka pośród innych istot powinna polegać na tym, że swoją świadomością nadaje rozumienie i sens stworzeniu, że tym służy światu i tym go współtworzy. A w jego sercu doskonałej mądrości jest miejsce dla wszystkich istot. Bez wykluczenia.
Tekst, fot. Michalina Palarz-Prochal
Wspieraj Istotę – wpłać datek. Ogłoś się na łamach naszej strony.

Prosimy o wsparcie naszej pracy redakcyjnej: